Łukasz Januszewski: Sektor nie narzeka na brak wolnych środków, więc oprocentowanie lokat może nadal maleć. Zmienią to dopiero podwyżki stóp w NBP
Biorąc pod uwagę stanowisko działania nadzoru, kredyty walutowe mogą niebawem zniknąć z naszego rynku.
Rozumiemy przesłanki, jakie stoją za propozycjami nadzoru. Kryzys pokazał wyraźnie ryzyka, na jakie narażony jest i system bankowy, i klienci indywidualni, gdy niezabezpieczona ekspozycja walutowa jest duża. Dlatego kredyty walutowe powinny być udzielane klientom świadomym ryzyka, dysponującym odpowiednio wysokimi dochodami i w cenie uwzględniającej to ryzyko. Nadzór bankowy musi działać prewencyjnie. Dlatego być może jest potrzebne dalsze zaostrzenie regulacji w tej mierze. Jednak wrzucanie wszystkich do jednego worka nie ma sensu. Są banki, które mają zapewnione finansowanie w walutach od swoich właścicieli, mają zamożnych klientów, którzy chcą zadłużać się w walucie i którzy nawet przy dużym osłabieniu złotego będą w stanie bez problemu obsługiwać kredyt. Z jakich powodów im tego zakazywać?
Ale efekt jest taki, że tanieją tylko kredyty złotowe. Jednocześnie także depozyty są coraz niżej oprocentowane. Czy odsetki od lokat nadal będą spadać?
W tej chwili na najlepszej lokacie z dzienną kapitalizacją w naszym banku można na czysto zarobić ponad 4 proc. To sporo, również po uwzględnieniu inflacji. Przed kryzysem większość lokat w bankach była oprocentowana poniżej WIBOR-u, czyli stawki rynku międzybankowego, która dzisiaj na okres 3-miesięczny wynosi ok. 3,8 proc. Wysokie oprocentowanie depozytów stanowi dla banków koszt. Sektor nie narzeka na brak środków, więc możemy mieć do czynienia z dalszym spadkiem oprocentowania lokat. To się może zmienić, dopiero gdy stopy NBP pójdą w górę.
Ale mimo spadku oprocentowania depozyty cały czas rosną.
Trzeba spojrzeć na przyczyny tej nadpłynności. Otóż przedsiębiorstwa w związku z kryzysem wstrzymują się z inwestycjami. Gdyby tego nie było, to nadwyżka depozytowa szybko zasiliłaby gospodarkę w postaci kredytów inwestycyjnych. Tymczasem widzimy, że akcja kredytowa dla firm zmniejsza się. Bank musi się zbilansować, a wiadomo, że pieniądze leżące w skarbcu nie pracują.
Być może kredyty dla firm są zbyt drogie lub trudno je dostać?
Przed kryzysem przedsiębiorcy bardzo chętnie inwestowali i brali kredyty, bo gospodarka szybko rosła. Wówczas rynkowe stopy procentowe były wyższe niż teraz, a kredyt kosztował średnio ok. 7 proc. Dzisiaj nawet jeśli marża banku z powodu większego ryzyka jest trochę wyższa, to ostateczne oprocentowanie kredytu dla firm jest niższe, bo niższy jest WIBOR. Powód jest więc inny. Firmy patrzą na swoje zdolności produkcyjne. Zaspokajają bieżący popyt, niektóre mają wolne moce i uznają, że jeszcze nie warto inwestować.
Wielu ekspertów spodziewa się jesienią bankowej wojny na ROR-y.
Ta batalia trwa już od miesięcy i co jakiś czas przystępują do niej kolejne instytucje. Banki przede wszystkim dokładają do kont nowe usługi czy poszerzają sieć dostępnych bezpłatnie bankomatów. Niektóre wabią nagrodami za założenie konta lub wykonywanie transakcji. My poszliśmy tą pierwszą drogą, tworząc pakiet Premium, jeden z najbogatszych rachunków na polskim rynku. Kosztuje on co prawda 50 zł, ale nie pobieramy opłat, jeśli klient ma wpływy w wysokości 8000 zł lub 150 tys. zł aktywów. Jeśli wpływy wynoszą 5 tys. zł, to opłata spada do 10 zł. W zamian dajemy np. nieoprocentowany limit kredytowy w koncie na tysiąc złotych. Do tego dochodzą oczywiście bezprowizyjne wypłaty z bankomatów na całym świecie oraz rozbudowana bankowość mobilna.
Czy taka konstrukcja rachunku oznacza, że bank stawia na zamożniejszych klientów?
Nasz pakiet Premium to praktycznie wstęp do bankowości prywatnej. Jego użytkownik ma dostęp do usług concierge i assistance, ma osobistego doradcę, oddzielne strefy obsługi we wszystkich naszych placówkach. Klienci Premium mogą też obecnie korzystać z platformy wymiany walut R-Dealer, która dotąd była przeznaczona dla firm. Za pośrednictwem internetu mogą kupować euro czy franki ze spreadem mniejszym niż w tabelach bankowych. Z tej usługi korzysta aż 7 tys. małych i średnich firm. Liczymy na podobny sukces wśród klientów indywidualnych. Mogą oni kupić walutę na spłatę kredytu czy wyjazd zagraniczny.