JACEK KRAWIEC o sprzedaży Możejek, inwestycjach w Płocku i poszukiwaniu własnych złóż ropy.
Nomura, który doradza PKN Orlen przy sprzedaży Możejek, kończy pierwszy etap poszukiwania inwestora. Zarząd Orlenu ze wstępnymi wynikami ma się zapoznać w przyszłym tygodniu. Wśród najbardziej zainteresowanych odkupieniem Możejek wymienia się koncerny rosyjskie: Rosnieft, TNK-BP, Surgutnieftgaz. Ale z naszych ustaleń wynika, że z ofertą sprzedaży Nomura była również u największych graczy w tym biznesie – BP i Shella. Propozycja kupna Możejek ma się pojawić także na Bliskim Wschodzie. Cena, za jaką PKN miałby sprzedać rafinerię, nie jest znana, choć nieoficjalnie wiadomo, że polska spółka chciałaby odzyskać 2,7 mld dol. wydane na zakup Możejek.
Z Jackiem Krawcem rozmawia Michał Duszczyk
Zakładając, że Możejki znajdą kupca, na co Orlen przeznaczy pieniądze z transakcji? Tylko na spłatę zadłużenia?
W ciągu ostatnich miesięcy udało się nam istotnie zmniejszyć zadłużenie. Jednak cały czas poziom udziału kapitału własnego do długu netto jest powyżej tego, który przyjęliśmy w strategii jako optymalny. Kształtuje się on w tej chwili na poziomie 45 proc., a chcielibyśmy, by oscylował w przedziale 30 – 40 proc. Trzeba też pamiętać o planowanych inwestycjach, czyli uruchomieniu pierwszego bloku gazowego we Włocławku, produkującego energię elektryczną do sprzedaży na rynku. Nie wykluczamy poza tym budowy drugiego bloku – w Płocku lub w innej lokalizacji. Na te inwestycje potrzebujemy pieniędzy. Oczywiście jest też upstream.
Ile Orlen chce wydać na upstream, czyli poszukiwania złóż i wydobycie?
W strategii przyjęliśmy, że na ten program przeznaczymy 700 mln zł w ciągu pięciu lat. W przypadku ewentualnej sprzedaży litewskich aktywów moglibyśmy wejść głębiej w ten sektor, który charakteryzuje się wyższymi marżami i podnosi poziom bezpieczeństwa energetycznego. Największym zaniechaniem Orlenu w ciągu poprzednich dziesięciu lat było to, że nie zaangażował się w pozyskanie własnych złóż ropy i gazu oraz nie poszedł w stronę budowy koncernu typu multi-utility.
Czyli stworzenia grupy, która zajmuje się nie tylko przerobem ropy, ale również wydobyciem i produkcją energii elektrycznej. Dlaczego tak się stało?
Dziesięć lat temu wartość trzech największych koncernów w regionie, czyli austriackiego OMV, węgierskiego MOL-u i Orlenu, była niemal taka sama. Dzisiaj tamte firmy są prawie dwa razy więcej warte niż Orlen. Dlaczego? Bo zrealizowały inną strategię – poszły w kierunku wydobycia zarówno ropy, jak i gazu oraz w kierunku produkcji energii elektrycznej. Dzisiaj MOL ma pokrycie produkcji we własnych złożach mniej więcej na poziomie 13 proc., a OMV – 40 proc. Orlen nie ma nic, ponieważ nie wydobywa surowca.
Ze sprzedażą rafinerii może wcale nie być łatwo. Litewska Achema nie jest zainteresowana zakupem. Trudno będzie znaleźć kupca za ponad 2 mld dol.
Informacje o Achemie od początku traktowaliśmy jako nieuprawnione spekulacje prasowe. Ta spółka po prostu nie ma środków, o których moglibyśmy mówić, gdyby miało dojść do sprzedaży Możejek. Co do wartości nie odniosę się wprost, ale powiem, że dla nas wyznacznikiem jest to, ile Orlen za tę rafinerię zapłacił.
Czy koncerny rosyjskie mają największe szanse na kupno rafinerii?
Orlen jest spółką giełdową, więc decydujące musi być kryterium ekonomiczne. Wśród potencjalnych kupców mogą być różne podmioty. Możejki po programie inwestycyjnym, który tam przeprowadziliśmy, i zainwestowaniu 700 mln dol. są rafinerią na bardzo dobrym poziomie technologicznym.
Kto zatem może być nią zainteresowany?
Dzisiaj jest za wcześnie, by mówić, jakie oferty możemy dostać. Na przełomie września i października Nomura przedstawi nam wstępny raport i wtedy będziemy mieć pierwsze podstawowe informacje o tym, co jest możliwe, a co nie. Natomiast czas na zebranie ofert, ich ocenę i podjęcie decyzji dajemy sobie do końca roku.
Spekuluje się, że rosyjski Surgutnieftgaz mógłby oddać Orlenowi udziały w MOL-u za Możejki. Taki scenariusz jest możliwy?
Nie ma takiego projektu, nie wydaje się, by ktokolwiek był nim zainteresowany, a przynajmniej nikt nie zgłaszał się do nas z takim pomysłem.
Część analityków uważa, że o wejściu Orlenu na Litwę decydowała polityka. Czy teraz, gdy Orlen bierze pod uwagę możliwość wycofania się z Możejek, nie jest podobnie?
Decyzja co do przyszłości inwestycji w Możejkach to sprawa spółki i odpowiedzialność zarządu. W żadnej mierze nie jest sprawą polityczną, a decydować będą wyłącznie względy biznesowe. Jeśli nie otrzymamy satysfakcjonującej oferty, to zostaniemy w Możejkach i będziemy dalej walczyć o rentowność tej inwestycji na tyle, na ile to możliwe.