Prywatyzujemy z głową, a nie za wszelką cenę. Budżet nie jest najważniejszy – mówi w Salonie Ekonomicznym „Trójki” i „DGP” minister Aleksander Grad
ROZMOWA
PAWEŁ SOŁTYS, MARCIN PIASECKI:
Nie obawia się pan wyprzedaży akcji PZU na dzisiejszej sesji?
ALEKSANDER GRAD*:
Obroty mogą być znaczne. Ale jest tylu inwestorów chcących kupić akcje, że powinniśmy być spokojni. Oczywiście, mamy w zanadrzu opcję stabilizacyjną. Jest uruchamiana, gdy cena podczas sesji spadnie poniżej emisyjnej.
Unia pomoże w tym debiucie? Decyzje dotyczące pakietów pomocowych poprawiły nastroje na giełdach.
To ważne, ale przypomnę komentarze analityków, którzy podkreślali, że cena akcji PZU jest wyznaczona na zdroworozsądkowym poziomie. Świadczy o tym zainteresowanie nie tylko ze strony inwestorów indywidualnych, ale i finansowych, które było dziewięciokrotnie większe niż nasze możliwości sprzedaży. Oczywiście obawiałem się przyjęcia rynku, nie mogłem spać spokojnie. Byliśmy w trakcie przydziału akcji dla inwestorów zagranicznych. Jednak mimo kryzysu greckiego i tak dobrze oceniali Polskę. Mechanizm stabilizacyjny pomógł, ale i tak giełda poradziłaby sobie z debiutem.
A co po PZU? Jakie teraz będą priorytety Ministerstwa Skarbu?
W czerwcu na giełdzie zadebiutuje grupa energetyczna Tauron. Spółka jest przygotowana do debiutu, odnotowała dobre wyniki za I kwartał tego roku, stawia na restrukturyzację, ograniczenie kosztów. Wszystko odbywa się zgodnie z kalendarzem, na przeszkodzie mogą tylko stanąć takie wydarzenia jak ostatni kryzys w Grecji albo, nie daj Boże, w Hiszpanii czy Portugalii. W drugim półroczu na parkiecie zadebiutuje warszawska giełda. To będzie ważne wydarzenie, choć nie pod względem kwotowym. Czekają nas transakcje w sektorze energetycznym, chemicznym...
W połowie tego roku mieliśmy mieć inwestorów w dwóch grupach, na które zostały podzielone firmy z sektora chemicznego. Czy jest nowy harmonogram?
Sektor chemiczny na świecie ciężko znosi kryzys. W Polsce jest w miarę nieźle. Wielu inwestorów, którzy byli zainteresowani naszym rynkiem, postanowiło poczekać albo składają niesatysfakcjonujące oferty. Zatem w najbliższych dniach będę miał ostateczną rekomendację zespołu co do pierwszej grupy chemicznej, czyli CIECh oraz zakładów w Tarnowie i Kędzierzynie. Pod koniec tygodnia ogłosimy oficjalnie projekt dla Puław i Polic. To będą dwa procesy.
Spółki w ramach tej branży miały się konsolidować. Tymczasem CIECh emituje obligacje zamienne, część majątku ma być sprzedana, a ostatnio pozbył się akcji zakładów w Tarnowie.
Ten plan został zmieniony przez kryzys. Konsolidacja poprzez prywatyzację, czyli sprzedaż na rzecz jednego inwestora, byłaby najrozsądniejsza. Konsolidacja przeprowadzana przez Skarb Państwa ciągnie się często latami, a na końcu do prywatyzacji i tak nie dochodzi. Na tym polega trudność. Na naszą podaż musi odpowiedzieć rynek, i to w takim stopniu, żebyśmy mogli powiedzieć, że zadbaliśmy o interesy Skarbu Państwa. Prywatyzujemy z głową, a nie za wszelką cenę.



Co jeszcze zmienił kryzys?
Mnóstwo projektów i prywatyzacji, szczególnie ogłaszanych przez nas aukcji, nie zakończyło się powodzeniem. Od dwóch lat obowiązuje zasada, że na 100 uruchamianych projektów 60 kończy się sukcesem. Skoro wiele spółek Skarbu Państwa jest mało atrakcyjnych, to nie jest łatwo znaleźć dobrego inwestora.
Czy trzeba było je prywatyzować wcześniej?
Tak. Szczególnie małe i średnie firmy, które z roku na rok tracą na wartości. Odkładanie prywatyzacji w czasach dobrej koniunktury było, w pewnym sensie, działaniem na szkodę Skarbu Państwa.
Czuje pan prywatyzacyjną presję? Jest plan opiewający w tym roku na 25 mld zł.
Widzę, jak ta presja wygląda w praktyce. I nie zgadzam się na niektóre transakcje. Te 25 mld zł w tym roku to ambitny cel, dotąd uzyskaliśmy ok. 6 mld zł. Dzisiejszy debiut PZU będzie miał znaczący wpływ na przychody Skarbu Państwa. Budżet jest ważny, ale nie najważniejszy. Gdy skoncentrujemy się tylko na nim, to doprowadzimy do powstania komisji śledczych.
Te 25 mld jest zadaniem ambitnym, ale czy realnym?
Jest to możliwe, o ile tylko nie wydarzy się na świecie coś, co zniweczy plany. Pamiętajmy, że kryzys w Grecji nie minął, jest tylko zażegnany dzięki działaniom stabilizacyjnym.
Jaka będzie polityka dywidendowa w tym roku?
Zgodna z budżetem, czyli 4 mld zł, w tamtym roku było to niemal dwukrotnie więcej, była taka potrzeba. Mieliśmy też dywidendę z PZU. Podchodzimy do każdej spółki indywidualnie. Nie chcemy stworzyć kłopotów z racji pobrania zbyt dużej dywidendy z zysku.
Kolejną ważną spółką jest LOT. Co ją czeka?
LOT ma problemy od lat. Zarząd realizuje trudny program ratunkowy. Spółkę czeka restrukturyzacja, musi sama sobie pomóc. Mamy doradcę, rozpoznajemy rynek, prowadzimy rozmowy z potencjonalnymi inwestorami. Gdy zakończymy najważniejszy etap restrukturyzacji, uruchomimy oficjalnie prywatyzację.
Czy LOT może liczyć na pomoc z racji problemów, dostarczonych przez wulkan?
Przestrzegam zarząd LOT, związki zawodowe, a także samego siebie przed złym rozumieniem problemu. Straty z racji pyłu nie mogą być łatwym sposobem na dołożenie pieniędzy do spółki. Pomoc publiczna może nadejść dopiero po zrealizowaniu programu restrukturyzacyjnego.
Kolejna wielka spółka to Orlen. Jakie jest stanowisko Ministerstwa Skarbu Państwa w sprawie Możejek?
To nie jest przedsięwzięcie, którym zajmuje się mój resort. To pytanie do zarządu spółki, jak ocenia możliwości biznesowe rafinerii. Zwłaszcza w kontekście zapewnień rządu litewskiego, gdy do tej transakcji dochodziło. Trzeba wiedzieć, czy ta inwestycja ma szanse się w realnym czasie zwrócić. My oficjalnie zadawaliśmy pytanie stronie litewskiej, jak mają się obecne działania po stronie rządu litewskiego, do zapewnień sprzed kilku lat. Usłyszeliśmy, że spółka może liczyć na określone działania związane z infrastrukturą, takie jak przebudowa torów (teraz trzeba korzystać z okrężnej drogi), budowa ropociągów produktowych.
Telewizja Polska potrzebuje 100 mln zł kredytu. Będzie pan wspierał ten projekt?
Dostaliśmy program restrukturyzacji przygotowany przez zarząd TVP, nie zapoznaliśmy się jeszcze z nim. Jeśli nie będę miał pewności, że kredyt czy sprzedaż nieruchomości rozwiążą trwale problemy telewizji, to nie pomożemy. Ciągle obserwujemy mieszanie w tym kotle, ogrom polityki.
Sytuacja Polskiego Radia też nie jest dobra. Maleją wpływy z abonamentu, nie ma alternatywnego sposobu finansowania. Dlaczego?
Oczekuję odpowiedzialnego podejścia. Jeśli mówimy, że brakuje pieniędzy, to trzeba pokazać, że zrobiono wszystko, by pieniędzy nie marnować. Jeśli się marnują, to nie można wyciągać rąk po kolejne. To zasada, której staram się przestrzegać w spółkach, szczególnie w publicznej telewizji i radiu.
*Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa