Oszczędności biorą się z ograniczania bieżących wydatków. Jest wiele czynników wpływających na ich poziom w danym kraju. Na przykład taki, że największe oszczędności w relacji do PKB są w rozwijających się krajach Azji Wschodniej, gdzie powszechne systemy emerytalne nie funkcjonują albo funkcjonują w bardzo ograniczonym zakresie, a społeczeństwa są relatywnie młode.
Mieszkańcy tych krajów muszą sami dbać o własną przyszłość, odkładając środki na starość. Systemy pomocy społecznej mają tam nieporównywalnie mniejszy zakres niż w Europie i tym samym obywatele większości krajów azjatyckich nie mogą liczyć na państwo, kiedy będzie im brakować środków na starość. Zasada ta działa też w drugą stronę – im więcej zapewnień ze strony państwa, że zadba o naszą przyszłość, tym mniejsza skłonność do zapobiegliwości. Oczywiście pod warunkiem że obietnice te są dla obywateli wiarygodne.
W Polsce po 45 latach komunizmu mieliśmy problem z oszczędzaniem. W okresie PRL większość oszczędności pochłonęła inflacja. Ucieczka do dolara okazała się również niezbyt dobrą inwestycją, bowiem udana transformacja umocniła znacznie złotego wobec dolara, zmniejszając wartość złotową oszczędności zgromadzonych w walutach obcych. Dodatkowym czynnikiem zniechęcającym do odkładania pieniędzy było przekonanie, że to państwo jest od zapewniania obywatelom przyszłej emerytury. Przez ostatnie 20 lat udało się zmienić nastawienie Polaków i uświadomić im, że to od nich zależy, jak będą żyli, kiedy nie będą już pracować. Ważne jest, aby w ramach obecnej debaty na temat obniżenia składki do OFE nie powstało wśród obywateli wrażenie, że teraz znowu państwo zabezpieczy im dochód na starość.
Warto się jednak zastanowić, jak można zwiększyć poziom oszczędności w kraju takim jak Polska. Czy proponowane ulgi podatkowe na ten cel mogą się okazać skuteczne? Doświadczenia innych krajów pokazują, że ulgi nie tworzą nowych zapasów, tylko przenoszą je z jednej formy w drugą. Główną zaletą oszczędności emerytalnych jest to, że mają one długotrwały charakter – tak więc dzięki ulgom podatkowym zmienia się ich ogólna struktura. Każde państwo ma prawo podjąć decyzję dotyczącą tego, jakie działania czy aktywności promować za pomocą ulg. Jednak tego typu form wsparcia nie może być zbyt wiele, bo przestają mieć charakter polityki gospodarczej, a stają się wyłącznie formą obniżania ogólnego poziomu opodatkowania. Nie mam nic przeciwko wspieraniu za pomocą ulg dodatkowych oszczędności emerytalnych, pod warunkiem jednak że inne ulgi zostałyby zlikwidowane. Chyba najbardziej nieskuteczną ulgą (z punktu widzenia celu) jest ta na dzieci – korzystają z niej zarówno bogaci, jak i biedni. Co więcej, nie spełnia ona podstawowego celu, w jakim została wprowadzona, a mianowicie wspierania przez państwo zastępowalności pokoleń.
Wracając do oszczędności emerytalnych – wprowadzenie ulg podatkowych na nie miałoby sens, pod warunkiem że ten nowy element systemu byłby stały i ściśle emerytalny. Zbyt częste zmiany form wypłaty świadczeń, możliwości wcześniejszego wycofywania środków lub też polityki w stosunku do ulg podatkowych mogłyby być czynnikami zmniejszającymi wiarygodność tego elementu systemu. Jednym z ważniejszych determinantów oszczędności jest stabilność makroekonomiczno-instytucjonalna. Innymi słowy, tam gdzie państwo zapewnia stabilny i niski poziom inflacji, z ograniczoną liczbą nierównowag, a zmiany w prawie nie są zbyt częste i reguły gry nie są zmieniane w jej trakcie, tam szanse na odpowiednio wysoki poziom oszczędności są wysokie.