Były minister finansów mówił podczas poniedziałkowej konferencji w SGH w Warszawie o polityce luzowania ilościowego (QE) prowadzonej przez niektóre banki centralne. Polega ona na skupie z rynku obligacji, dzięki czemu do systemu trafiają duże ilości gotówki. Dlatego działania takie określane są też mianem dodruku pieniądza.
"Narodowy Bank Polski nie prowadzi takiej polityki (...), aczkolwiek istnieją takie możliwości prawne" - powiedział Szałamacha. Dodał, że dotychczas uważano, iż skorzystanie z niej nie jest potrzebne. "Dotychczas mamy przestrzeń do stosowania tradycyjnych instrumentów, mamy przyzwoity wzrost gospodarczy (...) bliski potencjalnemu, zrównoważony, historycznie najniższe bezrobocie" - mówił.
"Teoretycznie jest przestrzeń do obniżki stóp procentowych" - dodał Szałamacha zastrzegając, że to kompetencje Rady Polityki Pieniężnej, a nie NBP.
Szałamacha powiedział, że QE to odpowiedź na kryzys finansowy w sytuacji wyczerpania możliwości dalszej obniżki stóp procentowych. Jego zdaniem pojawia się jednak pytanie, co dalej - prawdopodobnie odpowiedź na pytanie, czy polityka ta będzie kontynuowana, zostanie udzielona po zakończeniu cyklu politycznego w przyszłym roku, po wyborach w Niemczech i we Francji.
Mówiąc o skutkach QE Szałamacha wskazał na utrzymywanie się efektu długotrwałego obniżenia stóp procentowych, co obniża koszty w gospodarce i miało stymulować wzrost PKB. Jednocześnie zwrócił uwagę na niższe koszty obsługi długu publicznego przez rządy.
"Jednym z największych beneficjantów tej polityki jest Republika Federalna Niemiec" - zauważył. Wskazał, że QE pozwoliło Niemcom zapłacić ponad 20 mld euro mniej z tytułu oprocentowania obligacji, niemniej część niemieckiego establishmentu jest krytykiem tej polityki.
Wśród efektów ubocznych QE Szałamacha wymienił m.in. przyzwyczajenie rządów to luzowania ilościowego i zachętę, by rezygnować z jakichkolwiek bardziej wymagających reform gospodarczych. Według niego rządy stają się swego rodzaju zakładnikami QE i czekają na samoistne odbicie gospodarki. Jednocześnie, jak zauważył, rynek uodparnia się na kolejne etapy tej polityki. "Lek podawany w coraz większych dawkach nie wywołuje już pozytywnego skutku" - powiedział.
Były minister finansów dodał, że negatywnym efektem QE jest też "wysychanie rynku obligacji", a także sięganie przez banki centralne po papiery coraz gorszej jakości, co powoduje ryzyko utraty przez nie reputacji. Szałamacha zwrócił też uwagę na ryzyko powstawania baniek spekulacyjnych oraz ryzyko związane ze zbyt szybkim zakończeniem luzowania ilościowego, co - jak wskazał - może prowadzić do szybkiego wzrostu stóp procentowych.
Członek zarządu NBP ocenił ponadto, że dotychczas podczas stosowania polityki QE została zachowana stabilność finansowa, niemniej trudno sobie wyobrazić co by było, gdyby taka polityka nie była prowadzona. Zwrócił też uwagę na utrzymujący się wzrost PKB. Zastrzegł, że nie wiadomo, w jakim stopniu można go przypisać właśnie polityce luzowania ilościowego.