E-konta, PayPass, PayWave, Blik, a teraz – Android Pay. Nikt nie lubi nowoczesnych technologii płatniczych tak bardzo, jak Polacy.
Polska od kilku lat wiedzie prym we wdrażaniu innowacyjnych rozwiązań bankowych i płatniczych. Przykładem są choćby płatności zbliżeniowe. Mamy w portfelach już ponad 36 mln kart płatniczych, z czego ponad trzy czwarte to karty zbliżeniowe. Dziś, jeśli chodzi o płatności zbliżeniowe, jesteśmy w pierwszej piątce na całym świecie. Otwartość społeczeństwa na finansowe innowacje dostrzegają międzynarodowi gracze, nie tylko z bankowego sektora. Teraz giganci IT zamierzają przekonać Polaków, by plastik zamienili na smartfona.
Pierwszy ze swoją ofertą wszedł do Polski Google, wyprzedzając Samsunga, który konkurencyjną usługę cyfrowego portfela ma udostępnić u nas w przyszłym roku. Android Pay stworzony przez giganta z Mountain View działa od zeszłego piątku. I pozwala korzystać ze smartfona jak ze zbliżeniowej karty bankowej. Usługa jest dostępna na telefonach z systemem operacyjnym Android w wersji 4.4 lub wyższej. Na razie dostęp do niego dostali klienci trzech banków – BZ WBK, Alior i T-Mobile Usługi Bankowe, czyli projektu, który ten niemiecki telekom uruchomił wspólnie z Aliorem. Już teraz wiadomo, że liczba banków zainteresowanych współpracą będzie rosła.
Android Pay to pierwszy międzynarodowy portfel cyfrowy dostępny na polskim rynku. Na świecie, wśród liczących się rozwiązań, jest jeszcze wspomniany Samsung Pay, który w czerwcu tego roku zaczął podbój Europy od Hiszpanii, i konkurencyjna usługa od Apple’a. O ile jednak Samsung wspominał już o wejściu z usługą płatności mobilnych na polski rynek, to producent iPhone’a nawet się o tym nie zająknął. Na razie pole do działania nad Wisłą ma więc Google. Ale to pole nie jest puste.
– Innowacyjność płatności Android Pay, podobnie jak Apple Pay, polega na implementacji rozwiązań płatniczych od razu na poziomie telefonu i systemu operacyjnego. Nie trzeba instalować ani uruchamiać specjalnej aplikacji, a do autoryzacji wykorzystywane są czytniki linii papilarnych – zauważa Sebastian Ptak, członek zarządu Blue Media, spółki działającej na polu ekspresowych przelewów, płatności i autoryzacji online. Nasz rozmówca dodaje zarazem, że mimo tej niewątpliwej wygody rozwiązaniu trudno będzie w Polsce konkurować z kartowymi płatnościami zbliżeniowymi. – Korzystając z karty zbliżeniowej, nie trzeba nawet jej wyjmować z portfela. Android Pay zmienia nośnik, ale schemat działania – przyłożenie nośnika do terminalu – i źródło pieniądza są niezmienne. To zresztą bardzo mocna tendencja światowa – zamieniamy plastik na telefon – dodaje Ptak.
Do tej pory najpoważniejszymi motorami rozwoju były banki. Ale stopień upowszechnienia wielu rozwiązań nie jest jeszcze zadowalający. Na polskim rynku działają już usługi pozwalające płacić smartfonem metodą HTC, a więc bez konieczności zaangażowania w proces operatora komórkowego, a jedynie dzięki aplikacji zainstalowanej na smartfonie (dane karty bankowej przechowywane są w chmurze, z którą łączy się aplikacja). Obecnie taką możliwość daje siedem banków, ale liczba użytkowników usługi nie jest na razie powalająca. Smartfonem regularnie płaci za zakupy garstka Polaków. Z ostatnich danych wynika, że to zaledwie 175 tys. klientów – To mało, ale kwartalnie przybywa ich po kilkadziesiąt tysięcy, a wszystko to przy ograniczonej dostępności usługi i braku jakiejkolwiek promocji – zauważa Jacek Uryniuk z portalu Cashless.
Sebastian Ptak dodaje jednak, że Google będzie musiał sporo zainwestować w działania marketingowe, by przekonać Polaków do porzucenia karty zbliżeniowej na rzecz telefonu z gotową aplikacją. – Tym bardziej, że na naszym rynku coraz lepiej radzi sobie rodzimy system płatności mobilnych Blik. Ale biorąc pod uwagę ogromny potencjał marketingowy Google’a, może mu się to udać – uzupełnia Ptak. Jego zdaniem ostatecznie szansę na sukces będzie miała technologia, która okaże się najwygodniejsza dla klienta. Im szybsza forma płatności, im mniej angażuje klienta, im mniej kroków od niego wymaga, tym większa szansa, że się przyjmie. Zwłaszcza że banki nie wzbraniają się przed oferowaniem klientom kilku alternatywnych opcji jednocześnie.
Polski Blik, który działa od lutego 2015 r., miał na koniec czerwca 2 mln użytkowników. Korzystać z niego mogą klienci ośmiu banków. Właścicielami tego największego alternatywnego systemu płatności mobilnych jest firma Polski Standard Płatności, którą powołało konsorcjum banków, m.in. PKO BP, Alior, mBank, ING, BZ WBK. Aplikacja pozwala nie tylko na płacenie smartfonem w sklepach stacjonarnych (choć nie tak wygodnie i szybko jak Android Pay), ale także w internecie, oraz na wypłatę gotówki z bankomatu. Z raportu NBP wynika, że w drugim kwartale przez Blika przeszedł 1,1 mln transakcji. Niemal o połowę więcej niż kwartał wcześniej. Tak więc popularność usługi rośnie. Eksperci nie mają wątpliwości, że rozwojowi płatności mobilnych sprzyjać będzie smartfonizacja. – Nasycenie rynku smartfonami jest coraz większe. Poza tym zwiększa się świadomość ich posiadaczy, że mają w ręku urządzenie, które służy nie tylko do wysyłania SMS-ów czy dzwonienia – zauważa Uryniuk.
Do autoryzacji wykorzystywane są czytniki linii papilarnych