Największe firmy z Europy Zachodniej czy Stanów Zjednoczonych zainteresowały się polskim rynkiem już w latach 90., a rozkwit inwestycji bezpośrednich nastąpił na przełomie wieków. Ogromne, korzystne zmiany przyniosła akcesja Polski do Unii Europejskiej nie tylko z uwagi na nowe warunki gry rynkowej, lecz także ze względu na środki płynące ze wspólnego budżetu na rozwój infrastruktury.
Można również mówić o sprzężeniu zwrotnym, czyli o wkładzie inwestorów zagranicznych w gospodarkę.
Obronność, energetyka, cyfryzacja
Panel dyskusyjny „Bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Polsce” był okazją do zaprezentowania różnych perspektyw. O potencjale naszego kraju w zakresie bezpośrednich inwestycji zagranicznych mówiła Jennifer Tyldesley, Deputy Head of Mission w Ambasadzie Wielkiej Brytanii w Polsce.
– Wielu inwestorów chce tu być. Poziom brytyjskich inwestycji w Polsce i to, co robią, są naprawdę imponujące. Przykłady? Grupa London Stock Exchange w Gdyni i tysiące osób wykonujących zaawansowane zadania techniczne, HSBC w Krakowie. Poza tym jest GSK z jednym z największych ośrodków R&D, firma AstraZeneca, realizująca projekty o globalnym znaczeniu. Polska ma wysoko wykwalifikowanych ludzi, świetnie mówiących po angielsku, i jest doskonale skomunikowana. To znakomite miejsce do prowadzenia biznesu – mówiła przedstawicielka ambasady brytyjskiej, dodając, że przyszłość wygląda jeszcze bardziej obiecująco. Inwestycje w obronność i rozwój zdolności w tym zakresie stwarzają realne szanse dla brytyjskich firm na transfer technologii i współinwestycje w budowę europejskiego potencjału przemysłowego.
– Skala projektów związanych z odnawialnymi źródłami energii oraz jądrowych w Europie, w tym w Polsce, stwarza ogromną okazję. Podobnie program cyfryzacji polskiego rządu. Polska to świetne miejsce do inwestowania i, jak podkreślają brytyjskie firmy oraz Brytyjsko-Polska Izba Handlowa, może być jeszcze lepsze – chwaliła Jennifer Tyldesley.
Szanse i wyzwania – przykład z życia
Biorący udział w dyskusji Aleksander Przeździecki, External Affairs Manager w British American Tobacco Poland (BAT), opowiadał o tym, jak firma angażuje się w rozwój gospodarki. Chodzi m.in. o płacenie podatków w kraju, reinwestowanie wypracowanych środków oraz szeroką współpracę z polskimi dostawcami. Grupa BAT działa w Polsce od 1991 r., obecnie są to cztery spółki: BAT, zajmująca się działalnością dystrybucyjno-marketingową z siedzibą w Warszawie, BAT DBS Poland, niedawno utworzona, która dostarcza usługi cyfrowe dla BAT w zakresie cyberbezpieczeństwa, marketingu, analiz danych, IT oraz szeroko pojętego zarządzania łańcuchem dostaw, produkcyjna spółka w Augustowie oraz CHIC Group.
Fabryka w województwie podlaskim jest jednym z najważniejszych zakładów produkcyjnych Grupy BAT na świecie i należy do najnowocześniejszych w Unii Europejskiej. W 2017 r. została rozbudowana, zwiększono jej moce o połowę. Trzy czwarte produkcji trafia na eksport, do blisko 50 krajów. To drugi największy zakład produkcyjny Grupy BAT na świecie. Z kolei Grupa CHIC jest liderem polskiego rynku papierosów elektronicznych z własną fabryką, centrum badawczo-rozwojowym eSmoking Institute w Poznaniu i siecią punktów sprzedaży detalicznej eSmoking World. Została ona częścią Grupy BAT w 2015 r.
Fabryka płynów do papierosów elektronicznych eSmoking Liquids jest zlokalizowana pod Wrocławiem. Część jej produkcji trafia na rynki zagraniczne.
Aleksander Przeździecki, opisując działalność swojej firmy, zwrócił uwagę, jak ważny jest dialog, postawa administracji publicznej oraz dobre, przewidywalne regulacje prawne. Opowiadał w tym kontekście o produktach alternatywnych zawierających nikotynę, czyli takich, w których nie dochodzi do spalania tytoniu.
– Gdy próbujemy wyjaśniać, czym są nasze produkty oraz na czym polega ich potencjalnie mniejsza szkodliwość, często napotykamy opór i brak gotowości do zrozumienia. W przypadku innowacyjnych wyrobów potrzebne są edukacja i patrzenie na nie z perspektywy szans, a nie wyłącznie zagrożeń – mówił przedstawiciel BAT. Jako przykład podał Szwecję, gdzie wprowadzono przejrzyste regulacje dla saszetek nikotynowych. W efekcie odsetek dorosłych palaczy wynosi tam ok. 5 proc., podczas gdy w Polsce pozostaje znacznie wyższy. Z kolei Belgia, wprowadzając całkowity zakaz sprzedaży saszetek, doprowadziła – jak wskazał – do rozkwitu czarnego rynku i pojawienia się produktów o bardzo wysokich stężeniach nikotyny (nawet 100–150 mg przy limicie 20 mg), bez korzyści dla budżetu, za to z niedobrymi skutkami zdrowotnymi. Wniosek: regulacje powinny porządkować rynek, zamiast wypychać konsumentów do szarej strefy.
Aleksander Przeździecki zaznaczył, że dla długoterminowych inwestycji w produkty alternatywne kluczowe znaczenie mają stabilne, przewidywalne zasady.
– Fabryki można budować, ale równie ważna jest kalibracja istniejących zakładów, tym bardziej że konsumpcja tradycyjnych wyrobów tytoniowych spada, a udział alternatyw będzie rósł – podkreślił.
Polska jest de facto hubem produkcyjnym dla wyrobów tytoniowych. Dlatego przepisy, jak mówił przedstawiciel BAT, powinny sprzyjać temu, by modernizacja i migracja produkcji do nowych segmentów następowała właśnie w tu, w odpowiedzi na zmieniające się preferencje konsumentów.
Wzmocnienie lokalnej gospodarki
Dyskusja podczas forum ekonomicznego stworzyła również okazję do spojrzenia na inwestycje z perspektywy lokalnej.
– Bezpośrednie inwestycje zagraniczne mają ogromny wpływ nie tylko na gospodarkę kraju, lecz także na funkcjonowanie samorządów. Dobrym przykładem jest nasze miasto. Pierwszy duży inwestor, Toyota, pojawił się na początku lat dwutysięcznych i zmienił nasze podejście zarówno do biznesu, jak i do współpracy z inwestorami – opowiadał Piotr Stajszczyk, burmistrz Laskowic-Jelcza. Z czasem pojawili się kolejni inwestorzy, nie tylko gracze zagraniczni. Oprócz Toyoty ulokowały się tu m.in. Autoliv, Ronal i Faurecia. Na napływie kapitału skorzystały także lokalne firmy, które stały się poddostawcami, klientami i partnerami kooperującymi z dużymi zakładami.
– Dzięki temu inwestycje przełożyły się zarówno na miejsca pracy, jak i trwałe wzmocnienie lokalnego ekosystemu gospodarczego – mówił burmistrz.
Lucjusz Nadbereżny, prezydent Stalowej Woli, nawiązał z kolei do przedwojennej tradycji Centralnego Okręgu Przemysłowego.
– Ten założycielski duch wciąż nas prowadzi. Naszą ambicją jest, by miasto było nowoczesnym ośrodkiem przemysłowym, i dziś realizujemy to na wielu polach. Huta Stalowa Wola (HSW) jest filarem Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Produkuje m.in. armatohaubicę Krab oraz, ostatnio szeroko doceniany, bojowy wóz piechoty Borsuk. W tym tygodniu na targach w Kielcach zaprezentowano również model ciężkiego bojowego wozu piechoty – opowiadał.
Przemysł obronny daje impuls do rozwoju technologii podwójnego zastosowania i przyciąga młodych inżynierów; to ogromna wartość dodana dla miasta i regionu. Na powierzchni 60 ha powstaje w Stalowej Woli zakład koreańskiego giganta SK Nexilis. To inwestycja rzędu ok. 3 mld zł na potrzeby elektromobilności, wprowadzająca nowy standard technologiczny. Jak zauważył prezydent Stalowej Woli, tak duży projekt to nie tylko miejsca pracy, lecz także efekt mnożnikowy, łańcuchy kooperacji, napływ firm z różnych krajów i żywy, wielonarodowy klimat miasta.
Rola państwa i samorządu
Samorządowcy mówili również o tym, jak ogromną rolę odgrywa dialog z inwestorami.
– Inwestycje zagraniczne nie spadają z nieba. To wynik świadomej, konsekwentnej strategii rozwoju miasta, opartej na zgodzie społecznej, wysokiej świadomości i infrastrukturze. Naszym największym wyzwaniem jest dziś rozbudowa dróg, sieci wodno-kanalizacyjnych i pełne uzbrojenie terenów, a więc cały pakiet twardej infrastruktury. Ale najważniejszy zasób to człowiek. Dlatego inwestujemy również w przemysł czasu wolnego: obiekty sportowe, aquapark, centrum sportów młodzieżowych, w przedszkola i żłobki, by rodzice mogli wracać na rynek pracy, oraz w dobrą edukację i kulturę. Chcemy, by miasto było magnesem dla inwestorów oraz tych, którzy są dla nich najcenniejsi, czyli dla dobrych pracowników – mówił Piotr Stajszczyk.
– Myślę, że każdy samorząd, który podchodzi poważnie do inwestycji zagranicznych bezpośrednich, musi inwestora wspierać. Właściwie od pierwszego telefonu do tego momentu, kiedy uzyskuje pozwolenie na budowę. A dobrze wiemy, że taki proces w wielu przypadkach w naszym systemie prawnym jest bardzo, bardzo długi. To wsparcie na pewno inwestorzy odczuwają – podkreślał prezydent Stalowej Woli.
Otoczenie i klimat dla inwestycji mają duże znaczenie, liczy się nie tylko atrakcyjność rynku sama w sobie.
Organizator