8 tys. zamówień wartych łącznie 3 mld zł – tak przedstawia się tegoroczny rynek publicznych przetargów na systemy, sprzęt IT i jego utrzymanie. Imponująco? Nie. Rok temu było to 5 mld zł.
Zastój w przetargach na IT / Dziennik Gazeta Prawna
Choć trwa już trzeci rok unijnej perspektywy 2014–2020, finansowane z nowej puli inwestycje w informatyzację wciąż nie ruszyły pełną parą. Jak wynika z wyliczeń PressInfo, które zbiera dane o przetargach z biuletynów informacji publicznej, przez trzy kwartały tego roku urzędy i inne instytucje rozstrzygnęły zaledwie 8 tys. przetargów związanych z IT. W ubiegłym roku w tym samym okresie było ich ponad 11,6 tys. Podobnie jest z wartością zamówionych na rynku nowych usług i sprzętu. W tym roku wyniosła ona 2,96 mld zł, podczas gdy przed rokiem było to 5,21 mld zł.
To świadoma polityka resortu cyfryzacji. – Odkąd objęłam urząd, było jasne, że przyszedł koniec wydawania dotacji dla samego ich wydawania. Mieliśmy za dużo przykładów drogich, niefunkcjonujących i właściwie niepotrzebnych systemów, byśmy mogli sobie pozwolić na kolejne tego typu wydatki. Dlatego tak ostro przesiewamy i oceniamy wszystkie propozycje nowych systemów IT dla administracji trafiające na komitet ds. cyfryzacji – mówi DGP minister cyfryzacji Anna Streżyńska. Wspomniany komitet od początku roku opiniował 16 projektów planowanych do współfinansowania w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa. Tylko 10 z nich uzyskało pozytywną ocenę i tym samym zielone światło do dalszych prac nad nimi.
W czerwcu powołano dodatkowo specjalny zespół zadaniowy ds. oceny projektów informatycznych składający się z blisko 20 praktyków, którzy mają dodatkowo przesiewać projekty informatyczne. Wśród nich znaleźli się m.in. wiceprezes PKO BP Piotr Alicki, prezes Wirtualnej Polski Jacek Świderski i dyrektor serwisu Wykop.pl Michał Białek.
Chęć uniknięcia dawnych błędów to jedno, ale z drugiej strony takie ograniczanie przetargów może zagrozić wydawaniu funduszy unijnych. W końcu mamy twardy termin – 2020 r. – więc istnieje ryzyko, że w ostatnich latach tej bieżącej perspektywy administracja będzie na siłę zamawiać, byle tylko rozdysponować fundusze.
Rynek zdaje sobie sprawę z nowej sytuacji. – Gracze na rynku IT spodziewali się powtórki sprzed siedmiu lat, czyli wydawania dotacji na duże centralne systemy informatyczne na początku perspektywy unijnej. Do tego nie doszło i właściwie nie ma co się dziwić – tłumaczy spadki Paweł Prokop, wiceprezes firmy Comarch odpowiedzialny za sektor publiczny. – Rząd zaczął wyciągać lekcje z tamtych czasów i nieprzemyślanych zamówień na systemy średnio potrzebne, niewspółpracujące ze sobą, ale za to drogie – mówi Prokop i dodaje, że w nowej perspektywie nastąpiło też przesunięcie akcentów z programów centralnych na programy regionalne dystrybuowane przez samorządy. – Takie zamówienia są jednak jednostkowo mniejsze i oparte na gotowych produktach, bo przecież samorządy nie muszą budować jednostkowych systemów pod klucz – uzupełnia nasz rozmówca.
Drugim powodem wstrzymania przetargowego źródełka jest to, że Polska nie dostosowała na czas przepisów o zamówieniach publicznych do nowych regulacji unijnych. W efekcie przystopowano wszystkie współfinansowane przez Unię inwestycje w instytucjach centralnych i samorządowych. Zachęcało do tego samo Ministerstwo Rozwoju, by zmniejszyć ryzyko związane z późniejszym, potencjalnie problematycznym rozliczeniem dotacji. Niezgodność polskiego prawa z unijnym mogłaby doprowadzić do zakwestionowania wydatków, czego skutkiem byłaby konieczność zwrotu dofinansowania. Nowelizacja weszła w życie pod koniec lipca, więc teraz rynek liczy na pewne odbicie. Ale na razie branża teleinformatyczna odczuwa poważne spadki.
– Najmocniej, bo dwucyfrowo, spadły zamówienia dla branży infrastrukturalnej. Oceniamy wykorzystanie funduszy unijnych na mniej niż 10 proc. Obecnie w IT większość przetargów – aż 73 proc. – to proste zamówienia odtworzeniowe, dotyczące dostaw sprzętu i licencji. Nie słyszymy o przetargach na innowacyjne, zaawansowane projekty technologicznie – mówi nam Tomasz Laudy, prezes firmy Qumak, która w pierwszej połowie roku zanotowała w porównaniu z pierwszym półroczem 2015 r. niemal 50-proc. spadek przychodów. Problem z powrotem do formy ma także Sygnity, które w ogromnej części bazowało na zamówieniach publicznych.
Ograniczenia w przetargach zmuszają firmy IT do szukania nowych rynków. – Zarząd nie może zasypiać gruszek w popiele. Firma przestawia się na sektor komercyjny, gdzie jest spore zapotrzebowanie na rozwiązania z zakresu cyberbezpieczeństwa, i outsourcing. Badamy także szybkie ścieżki wyjścia z usługami i innowacyjnymi rozwiązaniami poza Polskę – przekonuje prezes Qumak. Tymczasem Comarch, przygotowując się do obecnej perspektywy, postawił na tworzenie własnych produktów dla samorządów, zaś Asseco coraz chętniej działa za granicą, szczególnie w Afryce.
Firmy, które żyły z rządowych zleceń, muszą szukać nowych rynków