Jak powiedział podczas dyskusji prof. dr hab. Konrad Raczkowski, dyrektor Centrum Gospodarki Światowej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego (UKSW) brak przewidywalności prawa jest najgorszym, co można zaoferować gospodarce.
– Stabilność buduje się latami. Dlatego jeżeli zaufanie do państwa będzie nadwyrężone, będzie bardzo ciężko je potem odbudować – ocenił prof. Raczkowski, odnosząc się do planów podwyżek.
Zwrócił uwagę, że decyzje inwestycyjne, rozpisane na lata, opierają się na stabilnym otoczeniu prawnym i podatkowym. Nagła zmiana reguł gry, takich jak w przypadku akcyzy, może sprawić, że zaplanowane budżety inwestycyjne okażą się niewystarczające. Według prof. Konrada Raczkowskiego sytuacja ta, w połączeniu z kwestiami takimi jak podatek bankowy otwierający „puszkę Pandory” w kontekście innych danin sektorowych, powoduje odpływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych z Polski.
Nawiązując do ustaleń w sprawie mapy akcyzowej na linii rząd–biznes, które następnie zostały zmienione, prof. Konrad Raczkowski nazwał to „wywracaniem stolika”, podważającym umowę społeczną. Taka polityka, jak podkreślił, nie tylko obniża pozycję Polski w rankingach przewidywalności, lecz także zagraża zdolności gospodarki do wzrostu.
Lekcja z branży tytoniowej i rozwój szarej strefy
Jak zauważyli paneliści, choć rząd tłumaczy podwyżki akcyzy celem prozdrowotnym, to w rzeczywistości mają one charakter fiskalny.
Jak stwierdził Robert Gwiazdowski, profesor prawa na Uczelni Łazarskiego, Ministerstwo Finansów będzie szło po pieniądze podatników. Zauważył jednak, że takie działanie nie przyniesie spodziewanych wpływów do budżetu, ponieważ podwyższenie akcyzy na jednorazowe papierosy elektroniczne doprowadzi do sytuacji, w której nikt ich nie kupi, bo będą za drogie. Nie będzie więc od czego odprowadzać podatku.
Piotr Palutkiewicz, wiceprezes Warsaw Enterprise Institute (WEI), przywołał raport swojego instytutu, który jasno pokazuje, że drastyczne podwyżki podatków są scenariuszem dobrze znanym i niosącym negatywne konsekwencje. Raport WEI „Szara strefa w Polsce – rynek tytoniowy” wskazuje na powtórkę z historii. W latach 2011–2014 gwałtowne podwyżki akcyzy spowodowały, że sprzedaż legalnych papierosów spadła o 10 mld sztuk, a udział nielegalnych wyrobów wzrósł do blisko 20 proc. W efekcie wpływy budżetowe spadły o 1 mld zł. Jak podkreślał Piotr Palutkiewicz, dane za I kwartał 2025 r. są alarmujące. Sprzedaż legalnych papierosów spadła o 16 proc., a tytoniu do samodzielnego skręcania – o 19 proc. Dodał, że to nie oznacza, iż Polacy rzucili palenie. Zamiast tego przeszli do szarej strefy, co potwierdzają szacunki strat budżetu państwa, które w ubiegłym roku wyniosły już 1,3 mld zł, a do 2027 r. prognozuje się, że wzrosną do 3,7 mld zł.
Omawiając tę tendencję, prof. Gwiazdowski przywołał przykład rządu Leszka Millera, który obniżył akcyzę na alkohol o 30 proc., co skutkowało wzrostem wpływów budżetowych. Z kolei podwyżki z 2014 r., zapowiedziane przez ministra Kapicę, doprowadziły do spadku wpływów rok później.
– Krzywa Laffera działa w drugą stronę – skomentował Robert Gwiazdowski.
Pieniądze ważniejsze niż zdrowie
Krzysztof Łanda, były podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, odniósł się do kwestii zdrowia publicznego, wskazując, że „podatki od grzechu”, takie jak akcyza na wyroby tytoniowe, powinny mieć dwa cele: fiskalny i zdrowotny. W Polsce, jego zdaniem, żaden z nich nie zostanie osiągnięty, a nadregulacja w postaci drakońskich podwyżek doprowadzi do efektów odwrotnych od deklarowanych. Jak podkreślał, z perspektywy zdrowia publicznego powinna obowiązywać zasada: „less harm, less tax” (oznacza mniej szkód i podatków dla mniej szkodliwych alternatyw).
Krzysztof Łanda przypomniał, że papierosy tradycyjne są najbardziej szkodliwe ze względu na mnogość substancji toksycznych powstających w procesie spalania tytoniu. Zwrócił tu uwagę na raka płuc, POChP (przewlekłą obturacyjną chorobę płuc) i zawały serca.
Odniósł się też do przykładu prohibicji w Stanach Zjednoczonych czy nadregulacji w Australii, gdzie zbyt restrykcyjne prawo doprowadziło do zwiększenia spożycia alkoholu i rozwinięcia się zorganizowanej przestępczości. Już 40 proc. rynku wyrobów nikotynowych jest poza kontrolą państwa – opisywał Krzysztof Łanda sytuację we Francji, w Belgii i Holandii. Dodał, że polityka powinna się opierać na dowodach naukowych. Podgrzewacze tytoniu są mniej szkodliwe, a e-papierosy, zawierające czystą nikotynę bez substancji powstających w procesie spalania, jeszcze mniej negatywnie wpływają na zdrowie. Najmniej szkodliwe są woreczki nikotynowe.
Krzysztof Łanda nie miał wątpliwości, że absurdalnie wysoka akcyza na e-papierosy spowoduje, iż ludzie przejdą na papierosy tradycyjne. Jak podkreślił, Polska powinna, podobnie jak Szwecja, dążyć do bycia krajem wolnym od dymu tytoniowego poprzez wspieranie mniej szkodliwych substytutów. Tymczasem obecna polityka Ministerstwa Finansów, a także Ministerstwa Zdrowia, ignoruje dowody naukowe i odcina palaczom dostęp do alternatyw.
Z dyskusji jasno wybrzmiało, że Ministerstwo Zdrowia forsuje tylko jeden cel polityki antynikotynowej: ochronę młodych ludzi przed inicjacją nikotynizmu. Krzysztof Łanda i Robert Gwiazdowski zgodnie argumentowali, że jest to podejście jednowymiarowe, pomijające drugi, równie istotny cel, którym jest przejście obecnych palaczy papierosów tradycyjnych do form mniej szkodliwych.
Konsekwencje dla biznesu i gospodarki
Panel był również okazją do bardziej szczegółowej rozmowy o wpływie planowanych podwyżek na polską gospodarkę. Jak podkreślił Piotr Palutkiewicz, Polska jest największym producentem papierosów w Unii Europejskiej, zaspokajając 39 proc. rynku wspólnotowego. W 2023 r. wartość eksportu tej branży wyniosła 24,7 mld zł, a produkcja i konsumpcja przyniosły budżetowi 37,8 mld zł. Gwałtowny spadek legalnej sprzedaży wywołany podwyżkami to bezpośredni cios w ważny sektor polskiej gospodarki.
Nieprzejrzystość regulacji, o której mówił prof. Konrad Raczkowski, w ocenie Piotra Palutkiewicza sprawia, że firmy nie są w stanie planować produkcji i podejmować decyzji o nowych inwestycjach. Podatki sektorowe, takie jak w branży tytoniowej czy bankowej, tworzą stan niepewności i obniżają potencjał inwestycyjny całej polskiej gospodarki.
Podsumowując, eksperci byli zgodni: nie ma żadnego planu. Zamiast zrównoważonej strategii, która łączyłaby cele fiskalne, zdrowotne i rynkowe, rząd stosuje przypadkowe i impulsywne uderzenia. Jak powiedział prof. Konrad Raczkowski, jedynym rozwiązaniem jest naprawienie uchwalonego prawa, cofnięcie drastycznych podwyżek i wprowadzenie przejrzystej, długoterminowej strategii. W ten sposób państwo może jednocześnie dbać o finanse, chronić zdrowie obywateli i osłabiać przestępczość zorganizowaną.
Piotr Palutkiewicz, cytując raport WEI, stwierdził, że rząd powinien powiedzieć wprost, iż jego działania mają cel fiskalny, a pod pretekstem troski o zdrowie obywateli wprowadzane są podatki sektorowe, uderzające także w branżę bankową czy producentów napojów słodzonych.
– Żadna branża nie może obecnie spać spokojnie – podkreślił, zwracając uwagę na przykład na kwestię podatku cyfrowego.
Robert Gwiazdowski wspomniał też o przykładach z historii, takich jak choćby działania rządu w 2013 r., gdy zapowiedziana podwyżka akcyzy na alkohol miała zmusić producentów do wyprodukowania większych ilości w 2013 r., by zrealizować wpływy na pensje dla nauczycieli. W efekcie jednak w 2014 r. wpływy zmalały, a szara strefa zalewała rynek spirytusem przemysłowym udającym środek do dezynfekcji.
– Tak będzie teraz, w związku z rynkiem tytoniowym – skonkludował i podkreślił, że tam, gdzie pojawiają się zakazy, rozwija się szara strefa.
Paneliści byli zgodni – trzeba powrócić do planu i strategii, tak jak to miało miejsce w przypadku mapy akcyzowej, która do niedawna zapewniała stabilność rynkową i wzrost wpływów budżetowych. Zamiast działać chaotycznie, należy wprowadzić zasadę „less harm, less tax” oraz traktować rynkowych uczestników jako partnerów, a nie przeciwników. W przeciwnym razie Polska będzie tracić na swojej atrakcyjności inwestycyjnej, a mafia – zarabiać na nielegalnym obrocie, wbrew interesom państwa i zdrowia publicznego.