"Uważam, że nie uda się nam znaleźć rozwiązania w tym tygodniu. Wydaje mi się to bardzo, bardzo trudne" - ocenił Schulz. "To przede wszystkim problem pomiędzy rządem w Brukseli, a więc federalnym rządem Belgii, a rządem Walonii. Zobaczymy, czy się dziś porozumieją. Jestem sceptykiem. Ale wierzę w to, że się porozumieją" - powiedział szef Parlamentu Europejskiego.
Transatlantycka umowa handlowa nie jest bagatelną umową o sprzedaży używanego samochodu - zastrzegł Schulz. "Jeżeli potrzeba będzie 14 dodatkowych dni, to przesunie się po prostu szczyt" - wyjaśnił niemiecki polityk.
Schulz skrytykował zmianę strategii przyjmowania CETA. Przypomniał, że szefowie państw i rządów UE ustalili początkowo, że umowa o wolnym handlu jest kwestią europejską, a w późniejszym okresie zmienili tę decyzję i włączyli w proces ratyfikacji parlamenty 28 państw członkowskich. "To skomplikowało całą sprawę" - ocenił.
Jego zdaniem udział parlamentów nie jest zasadniczo błędem, jednak nie można postępować w ten sposób przy podejmowaniu każdej decyzji.
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk napisał w poniedziałek na Twitterze po rozmowie z szefem kanadyjskiego rządu, że czwartkowy szczyt UE-Kanada wciąż jeszcze jest możliwy. Tematem rozmowy było blokowanie CETA przez Belgię.
Premier Belgii Charles Michel poinformował wcześniej Tuska, że nie może dać zielonego światła do zawarcia CETA. Zwołany na poniedziałek komitet konsultacyjny, w którym zasiadają przedstawiciele władz regionalnych i federalnych Belgii, nie był w stanie przełamać oporu Walonii i dwóch innych wspólnot: regionu brukselskiego i francuskiej wspólnoty językowej.
Wcześniej źródła unijne informowały, że jeśli Belgii nie uda się przełamać impasu w sprawie CETA do poniedziałku wieczorem, przywódcy UE rozważą odwołanie ceremonii podpisania tej umowy, zaplanowanej na czwartek w Brukseli.