Antoni Macierewicz zapowiada, że pierwsze śmigłowce z Mielca zostaną dostarczone armii jeszcze w tym roku.
Po zakończonych fiaskiem negocjacjach offsetowych rządu z francuskim Airbusem minister obrony narodowej ogłosił wczoraj nowe decyzje w sprawie zakupu śmigłowców. – W tym tygodniu rozpoczną się rozmowy, które w tym roku uzyskają swoje zwieńczenie – zapowiadał Antoni Macierewicz. – To pokazuje, jakim potencjałem dysponuje Mielec i cała Dolina Lotnicza. Zakłady w Łodzi będą gwarantowały serwis i obsługę – dodał. W konferencji prasowej – dla podkreślenia rangi decyzji – wzięła udział premier Beata Szydło.
Pierwsze maszyny z nowego rozdania Macierewicza mają trafić do sił specjalnych. Obecnie w mieleckich zakładach, które należą do amerykańskiego giganta zbrojeniowego Lockheed Martin, gotowe są co najmniej cztery maszyny. Stąd optymizm szefa MON w sprawie szybkiej dostawy.
Prawdopodobnie zakup odbędzie się z uwzględnieniem formuły „istotnego interesu bezpieczeństwa państwa” bądź z powodu „pilnej potrzeby operacyjnej”. Ten drugi tryb ma większe szanse. W ten sposób kupowaliśmy śmigłowce dla żołnierzy biorących udział w misji afgańskiej.
Macierewicz powiedział wczoraj, że chodzi o sprzęt dla sił specjalnych. Szacunkowy koszt śmigłowca o takim przeznaczeniu to 70 mln zł. Jak wynika z naszych informacji, chodzi o siedem sztuk tego typu (wartość kontraktu to ok. 0,5 mld zł). Pierwsze dwa blackhawki dostarczone w tym roku posłużą do szkolenia pilotów.
Jeszcze przed wizytą w PZL w Mielcu premier Beata Szydło i wiceminister Bartosz Kownacki w błysku fleszy odwiedzili wczoraj zakłady PZL w Świdniku, których większościowym właścicielem jest włoski koncern zbrojeniowy Leonardo. W tej fabryce nie padły tak wyraźne deklaracje. Można się jednak spodziewać, że w najbliższym czasie dojdzie do podpisania kontraktu na modernizację śmigłowców Głuszec (od 16 do 24 sztuk). Ostateczna cena jednostkowa zależy od dokładnego zakresu prac, ale jest to ok. 40 mln zł (wartość całego kontraktu może sięgać nawet miliarda złotych).
Skąd ten pośpiech? MON jest pod ścianą, jeśli chodzi o wydawanie pieniędzy na modernizację techniczną armii. Sumy niewydane w danym roku wracają do budżetu centralnego. Po dwóch pierwszych kwartałach resort wydał nieco ponad 1,5 mld z planowanych 10,2 mld zł. Jak wynika z naszych informacji, wczorajsza ofensywa rządu była mocno improwizowana.
Zakłady w Mielcu i Świdniku na przygotowanie się do wizyt miały weekend. O tym, że zostanie ogłoszony zakup blackhawków i konieczność ich dostawy jeszcze w tym roku, firmę poinformowano wczoraj. Poza tym zupełnie nieuwzględniane są Marynarka Wojenna i ratownictwo morskie (jednym z pojawiających się w mediach zarzutów przeciw Caracalowi był ten, że maszyna nie jest dostosowana do potrzeb Marynarki). Tymczasem to właśnie tam śmigłowce są najbardziej potrzebne.
Żołnierze wojsk lądowych są transportowani maszynami Mi-8 i Mi-17 (jest ich w sumie 26). Oba typy, wyprodukowane w ZSRR i w Rosji, mimo tego, że są mocno wyeksploatowane - mają pozostać w służbie do – odpowiednio – 2018 i 2027 r., co pozostawia jeszcze pewne pole manewru.
Posłowie Platformy Obywatelskiej złożyli wniosek o zwołanie posiedzenia sejmowej komisji obrony narodowej dotyczącego zakończenia negocjacji z francuskim Airbusem. Sam koncern nie wydał jeszcze oficjalnego oświadczenia dotyczącego fiaska rozmów z rządem. Jest ono konsultowane z Pałacem Elizejskim i spodziewane dziś bądź jutro. W odpowiedzi na zakończenie rozmów prezydent Francji Francois Hollande przełożył planowaną na czwartek wizytę w Warszawie.