Wykonawcy poniosą duże straty na kontraktach drogowych, które zostały zawarte przed 24 lutego 2022 r., kiedy rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę. Tak przynajmniej twierdzą dwie organizacje branżowe, Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa i Polski Związek Pracodawców Budownictwa, w piśmie do ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka. Chodzi głównie o umowy z 2021 r. i początku 2022 r. Wojna spowodowała gwałtowny wzrost cen surowców i materiałów, energii oraz wzrost wynagrodzeń. „Szczególnie odczuwalne są wzrosty cen stali, cementu, asfaltu oraz innych kluczowych materiałów konstrukcyjnych, których ceny w latach 2022–2024 wzrosły o kilkadziesiąt procent. Ponadto zmieniająca się sytuacja makroekonomiczna, niestabilność kursów walutowych oraz zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw dodatkowo wpłynęły na wzrost kosztów realizacji kontraktów” – wskazują obie organizacje.

Ile kontraktów drogowych będzie nierentownych?

Zwracają też uwagę, że dopuszczalny obecnie limit stopnia waloryzacji kontraktów zawartych z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad – wynoszący, w zależności od umowy, 10 lub 15 proc. – nie pokrywa rzeczywistych kosztów ponoszonych przez wykonawców. Podpierają się konkretnymi wyliczeniami. Analiza objęła 65 kontraktów o wartości 26,5 mld zł zawartych z GDDKiA przed 24 lutego 2022 r. Cześć z nich już się skończyła, inne są wciąż realizowane. Wzięto pod uwagę aktualne dane Głównego Urzędu Statystycznego, wartość kontraktów, stan ich zaawansowania, okres trwania oraz inflację. W 33 przypadkach już teraz kontrakty przynoszą straty. Z wyliczeń wynika, że 60 kontraktów (92 proc.) stanie się nierentownych w momencie zakończenia prac. Jak obliczono, średni poziom waloryzacji pokrywający wzrastające koszty musiałby wynieść 20,8 proc., a w niektórych przypadkach nawet 26 proc.

OIGD i PZPB wyliczyły, że w przypadku 65 analizowanych kontraktów wartość roszczeń firm wyniesie przynajmniej 1,5 mld zł netto. W przypadku zasądzenia dodatkowych kosztów postępowań i odsetek ta kwota może przekroczyć 3 mld zł. O te środki firmy mogą długo walczyć przed sądami. Organizacje wskazują, że obecne zapisy mogą prowadzić nie tylko do poważnych problemów finansowych firm, ale także do dużych opóźnień inwestycji. Z poślizgiem części z nich już mamy do czynienia. Tak jest chociażby w przypadku odcinka prowadzącej do Świnoujścia drogi S3 między miejscowościami Troszyn i Dargobądz. Jego główny wykonawca, firma Polbud Pomorze, dwukrotnie przerywała roboty. Domagała się waloryzacji kontraktów z powodu nieprzewidywalnego wzrostu cen wywołanego wojną i pandemią.

Problem nierentownych kontraktów powiększany przez urzędników

W efekcie dwukrotnie nie udało się dotrzymać terminu zakończenia prac – najpierw w połowie, a potem na koniec 2024 r. Teraz jest mowa o finiszu robót przed tegorocznymi wakacjami. Problem nierentowności zamówień może też wiązać się z opieszałością administracji. Chodzi o umowy „projektuj i buduj”, w trakcie których wykonawca po przygotowaniu projektu czeka na wydanie przez wojewodę zezwolenia na realizację inwestycji drogowej (ZRID). Dość często jej wydawanie przedłuża się o wiele miesięcy. Tak jest choćby w przypadku drogi ekspresowej S19 z Lublina do Lubartowa. Umowę „projektuj i buduj” podpisano w lutym 2021 r. W kolejnym roku oczekiwano na ZRID i start robót, które według pierwotnego planu powinny się zakończyć w 2024 r. Tyle że wojewoda lubelski wydał ZRID z ponaddwuletnim opóźnieniem.

W efekcie zwycięska firma Mota-Engil, która kalkulowała ofertę w 2020 r., poczeka na rozliczenie umowy przynajmniej do 2026 r., kiedy prace mogą już finiszować. Wykonawca wciąż jednak liczy, że ten kontrakt będzie rentowny. OIGD i PZPB domagają się teraz od resortu infrastruktury podwyższenia limitu waloryzacji do 21 proc. Uważają, że wszystkie kontrakty sprzed 24 lutego 2022 r. powinny zostać aneksowane na jednolitych zasadach. Organizacje apelują też, by podwyższonym limitem waloryzacji objąć inne programy inwestycyjne Ministerstwa Infrastruktury. – W ciągu najbliższych dwóch lat branżę czeka rekordowa kumulacja inwestycji infrastrukturalnych, która prawdopodobnie doprowadzi do kolejnej fali wzrostów cen i kosztów robocizny – mówi wiceprezes PZPB Damian Kaźmierczak.

Ministerstwo analizuje propozycję branży

– Nie można dopuścić do sytuacji, w której sektor budowlany, odpowiedzialny za realizację kluczowych inwestycji rządowych – od projektów drogowych przez wojskowe i portowe po kolejowe i energetyczne – wejdzie w okres wzmożonych prac w złej kondycji finansowej. Jeśli do tego dojdzie, istnieje poważne ryzyko, że nie wszystkie zaplanowane inwestycje uda się zrealizować – dodaje Kaźmierczak. Rzeczniczka resortu infrastruktury Anna Szumańska twierdzi, że ministerstwo prowadzi stały monitoring rynku w kontekście ewentualnych trudności w realizacji zadań. – Obecnie w ministerstwie prowadzone są analizy propozycji i postulatów wyrażonych w piśmie przedstawicieli firm budowlanych. Podjęcie decyzji w tej materii będzie wymagało uzgodnień między kluczowymi resortami – zapewnia przedstawicielka resortu. ©℗