Przewoźnicy kolejowi z Polski, Czech i Niemiec dostali zgody na nowe połączenia, przyznają jednak, że perspektywa uruchomienia kursów jest odległa.

Kolejne kraje europejskie – Czechy, Niemcy czy Hiszpania – wpuszczają konkurencję na swoje tory. Zwykle prowadzi to do obniżenia cen za przejazdy. U nas prywatni przewoźnicy na razie uruchamiają pojedyncze kursy na trasach między narodowych. Szersze otwarcie polskiego rynku kolejowego kilka miesięcy temu zapowiadał wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak. Oznaką nowego podejścia ma być zmiana nastawienia do przewoźników ze strony Urzędu Transportu Kolejowego i PKP Intercity.

Ta ostatnia spółka miała dotychczas spory wpływ na blokowanie konkurencji. Nowy szef PKP Intercity Janusz Malinowski zapowiedział, że przewoźnik przy składaniu przez inne firmy wniosków o otwarty dostęp do torów nie będzie żądał badania równowagi ekonomicznej. Chodzi o sprawdzenie, czy planowane połączenie komercyjne nie zagrozi kursom dotowanym ze środków publicznych.

Wobec braku sprzeciwu ze strony innych przewoźników Urząd Transportu Kolejowego w ostatnim czasie wydał kilkanaście pozytywnych decyzji w sprawie otwartego dostępu do torów, co jest pierwszym krokiem do uruchomienia nowego połączenia. Zgody otrzymały m.in. dwie firmy wożące podróżnych w Czechach – RegioJet i Leo Express. Pierwsza od grudnia 2025 r. może uruchomić połączenia z Gdyni przez Warszawę do Krakowa, a także na krótszych odcinkach – między Warszawą i Krakowem. Leo Ekspress dostał zgody na uruchomienie od końca przyszłego roku pięciu par pociągów na trasie Kraków Główny – Warszawa Wschodnia. Niemiecki Flixtrain dostał decyzję o otwartym dostępie do międzynarodowej trasy Warszawa – Berlin. Od grudnia przyszłego roku może tam uruchamiać codziennie dwa połączenia. Pociągi miałyby być dostępne tylko w ruchu międzynarodowym, co oznacza, że nie można będzie kupić biletu np. na kurs z Warszawy do Poznania.

– Czekamy, że przewoźnicy podejmą rękawice i zaczną jeździć – mówi wiceminister Piotr Malepszak.

Wjazd nowych przewoźników na wszystkie zapowiadane trasy oznaczałby, że PKP Intercity zyskałby dużą konkurencję. Tyle że do uruchomienia połączeń jest jeszcze długa i kręta droga. Michał Leman, dyrektor zarządzający we Flix busie z grupy Flix, przyznaje, że trudno jeszcze powiedzieć, czy między Warszawą a Berlinem rzeczywiście zaczną jeździć pociągi Flixtrain. – To zależeć będzie od wielu czynników, m.in. od tego, czy uda się znaleźć niezbędny tabor, a także od analizy ekonomicznej. Jeśli byśmy ten pociąg uruchamiali, to trzeba by także poważnie zmieniać rozkłady autobusowe – wylicza Michał Leman.

Michał Plaza z firmy RegioJet przyznaje, że widać pewną zmianę w postawie resortu transportu i Urzędu Transportu Kolejowego. Ale jednocześnie zaznacza: – Przez ostatnie 15 lat istniała polityka blokowania przewoźników komercyjnych. Jeżeli ktoś naiwnie liczy, że teraz będzie już rynek otwarty, to jest w błędzie. Nie mamy żadnej pewności, że za rok się komuś nie odwidzi i przewoźnicy znowu będą blokowani – mówi DGP. Przyznaje, że decyzja o otwartym dostępie to dopiero pierwszy krok, który pozwala myśleć o przygotowaniach do uruchomienia połączeń. Dodaje, że dokument wydany przez UTK zawiera wiele ograniczeń. – Po pierwsze nie można jeździć w relacji krótszej niż wskazana w decyzji. Nie można też kursować rzadziej. Uważamy, że o nowym podejściu do przewoźników można by mówić, gdyby zmieniono system i wykreślono z ustawy o transporcie kolejowym konieczność ubiegania się o wolny dostęp. Tego nie ma np. w Niemczech czy na Węgrzech. Tam idzie się od razu do zarządcy torów po przyznanie tras – mówi Michał Plaza. Zaznacza, że musi się także zmienić podejście spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, która przydziela dokładny rozkład jazdy. – Na podstawie wydanych wcześniej zgód chcieliśmy uruchomić dwa połączenia Warszawa–Kraków. Od PKP PLK dostaliśmy jednak rozkład niemożliwy do zrealizowania, bo na zmianę kierunku w Krakowie dali nam tylko 15 minut – mówi nasz rozmówca. RegioJet jak na razie uruchamia do Polski jedno połączenie na trasie Praga – Przemyśl.

Na rynek przewozów kolejowych próbuje też wejść polska firma SKPL (Stowarzyszenie Kolejowych Przewozów Lokalnych). W ramach decyzji o otwartym dostępie jeździ już na trasie Rawa Ruska – Lublin – Warszawa. Teraz dostała zgodę na lokalne połączenie z Gryfowa Śląskiego do Świeradowa–Zdroju. Przewoźnik mógłby rozpocząć kursy od grudnia tego roku. Nie uruchomi jednak połączeń. – UTK wydawał tę decyzję półtora roku. Trudno się przygotować w ciągu miesiąca do takiej usługi. Poza tym składaliśmy wniosek, kiedy nie było tam żadnej oferty. Teraz jeżdżą tam dotowane przez samorząd Koleje Dolnośląskie – mówi Albert Mikołajczyk, rzecznik SKPL.

Przewoźnik chce też powalczyć o dłuższe połączenia. Z dużym wyprzedzeniem złożył wniosek o otwarty dostęp dla trasy Wrocław – Poznań, gdzie chciałby jeździć od stycznia 2031 r. – De facto od 2030 r. ma nastąpić uwolnienie rynku kolejowego. Wystąpiliśmy o zgodę na kursy z tak dużym wyprzedzeniem, żeby móc rozmawiać na temat pozyskania taboru. Dziś produkcja pojazdów trwa ok. czterech lat – mówi Albert Mikołajczyk. Przewoźnik dysponuje teraz sprowadzonym z Zachodu używanym taborem. Wynajmuje go przewoźnikom regionalnym.

Na pytanie o możliwe kursy z Krakowa do Warszawy nie odpowiedział nam Leo Express. Na razie uruchamia u nas międzynarodowe połączenie Praga– Kraków. ©℗