Większość inwestycji ogłoszonych w związku z amerykańską ustawą o redukcji inflacji (IRA, Inflation Reduction Act) oraz prawem infrastrukturalnym (BIL, Bipartisan Infrastructure Law) dotyczy produkcji pojazdów elektrycznych lub baterii oraz ma miejsce w regionach, w których dochody są poniżej średniej.
Międzynarodowa Agencja Energii w raporcie „Energy Technology Perspectives 2024” przedstawiła analizę światowego rynku fotowoltaiki, turbin wiatrowych, pojazdów elektrycznych, baterii, elektrolizerów i pomp ciepła. Agencja szacuje na podstawie ogłoszonych już polityk, że globalny rynek wzrośnie na tym polu z 700 mld dol. w 2023 r. do ponad 2 bln dol. w 2035 r. Za 11 lat osiągnie wartość porównywalną z wartością obecnego rynku ropy naftowej.
Program IRA dzieli jednak kandydatów na prezydenta. Donald Trump zapowiedział unieważnienie niewykorzystanych środków, jeśli wygra wybory, a także ponowne wycofanie z Porozumienia paryskiego dotyczącego światowych celów związanych ze zmianą klimatu. Kamala Harris planuje kontynuować program.
Maciej Lipiński, analityk ds. polityki klimatyczno-energetycznej w Instytucie Reform: – Dzięki IRA inwestycje w czystą energię w USA w 2023 r. przekroczyły 280 mld dol., co będzie trudno odwrócić ze względu na korzyści z nich płynące dla wyborców obu partii – mówi. Według analityka Harris będzie kontynuować wsparcie dla zielonych technologii, podczas gdy wygrana Trumpa może spowodować skierowanie części zasobów na bardziej interesujące go obszary, np. sztuczną inteligencję czy kryptowaluty. – Z paliw kopalnych nie zrezygnuje jednak całkowicie żadne z nich, a Trump wprost zapowiada masowy wzrost wydobycia – dodaje Lipiński.
IRA może umożliwić jednak wzrost amerykańskiej niezależności od dostaw zielonych technologii. Przykładem są moduły fotowoltaiczne – obecnie większość amerykańskiego popytu jest zaspokajana importem. Jeszcze w 2020 r. amerykańskie moce produkcyjne wynosiły 5,6 GW, już na koniec 2024 r. ma to być 45 GW, a w 2030 r. – 75 GW.
Administracja Bidena wprowadziła wsparcie nie tylko dla producentów, lecz także nabywców. Kupując pojazd elektryczny, można otrzymać nawet 7,5 tys. dol. ulgi podatkowej. Jej wartość zależy m.in. od tego, jaka część minerałów krytycznych użytych do produkcji baterii została wydobyta lub przetworzona w Stanach Zjednoczonych lub kraju, z którym podpisały one umowę o wolnym handlu. Jeszcze w 2021 r. w Stanach Zjednoczonych produkowano ok. 700 tys. aut elektrycznych. W 2023 r. było to już 1,2 mln, a na koniec roku moce produkcyjne sięgnęły 1,8 mln. W 2030 r. ma to być już 6 mln.
Ważnym narzędziem są też cła, które zniechęcają do importu zielonych technologii z Chin (102,5 proc. zamiast 27,5 proc). Według MAE w 2035 r. koszt importu elektrycznych aut do USA będzie o ok. 50 proc. wyższy niż rodzima produkcja. – Bez względu na wynik wyborów postrzeganie Chin jako strategicznego rywala USA się nie zmieni. Oba kraje pozostają jednak dla siebie kluczowymi partnerami gospodarczymi, dlatego Harris dąży raczej do zmniejszenia nadmiernej zależności niż do odcinania relacji gospodarczych – uważa Maciej Lipiński, dodając, że Harris w polityce celnej będzie kontynuować kurs Bidena, czyli selektywne cła na kluczowe produkty. Z kolei Trump popada w sprzeczności. – Chce wprowadzić 10–20 proc. cła na wszystkie produkty importowane, a jednocześnie obniżyć koszty życia w USA. Tymczasem tak szeroko zakrojona polityka celna zwiększy koszty działalności i ceny w całej gospodarce – tłumaczy.
Wartość światowego handlu czystymi technologiami osiągnie 575 mld dol. w 2035 r. ©℗