III kw. tego roku był kolejnym, w którym liczba morskich przeładunków zmalała. Spadek sięga 10,6 proc. od początku roku.

– To konsekwencja toczących się konfliktów, ale i sytuacji makroekonomicznej na świecie. Zmniejszyła się też w porównaniu z rokiem ubiegłym obsługa ukraińskiego handlu przez nasze porty, dzięki temu, że została przywrócona praca portów czarnomorskich – mówi Marek Tarczyński, prezes Polskiej Izby Spedycji i Logistyki.

Sytuacja w portach stanowi odzwierciedlenie tego, co dzieje się w polskiej wymianie handlowej. A ta, jak wynika z danych GUS, notuje spadki. Od stycznia do sierpnia eksport zmniejszył się o 8,3 proc. do 991,9 mld zł w porównaniu z rokiem ubiegłym. Spadł też import – o 6,3 proc., do 981,2 mld zł.

Największy spadek nastąpił w przeładunkach towarów masowych suchych – aż o 24 proc. To przede wszystkim efekt mniejszego przeładunku węgla i koksu, który był sprowadzany na potęgę w poprzednich latach.

Jak mówi Bogdan Oldakowski, prezes zarządu Actia Forum, polskie porty przeładowały o połowę mniejszą ilość węgla i koksu w porównaniu z rokiem poprzednim. Ubytek sięgający ok. 10 proc. widać też w zbożu.

Mniej przeładowano towarów kontenerowych. Tutaj spadek nastąpi po stronie masy, ale nie ilości samych kontenerów. To może być sygnał mniejszej współpracy ze Szwecją czy z Norwegią, do czego przyczynia się ochłodzenie w tamtejszych gospodarkach, ale i osłabienie korony.

Europejska gospodarka wciąż walczy z kryzysem, do tego szanse na szybkie zakończenie światowych konfliktów nie są duże. Nadzieję budzi tylko napływ środków z KPO, które mogą rozruszać gospodarkę. Według ekspertów to dobry czas, by pomyśleć o modernizacji portów oraz poprawie bezpieczeństwa przeładunków. To ważne, by polskie porty były aktywne, gdy ruszy odbudowa Ukrainy. Tylko wtedy będą mogły być beneficjentami tego procesu. ©℗

ikona lupy />
Towary załadowane i wyładowane w portach morskich / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe