Poziom produkcji w najważniejszej unijnej branży jest o ok. 5 proc. niższy niż przed rokiem, a z raportów dilerów wynika, że więcej samochodów mieszkańcom Europy na razie nie potrzeba.

Wrzesień był kolejnym miesiącem, w którym sprzedaż samochodów na unijnym rynku obniżyła się w porównaniu z zeszłym rokiem. Niższe było jedynie tempo spadku – aut osobowych sprzedało się mniej o 6,1 proc., podczas gdy miesiąc wcześniej zjazd wyniósł aż 18,3 proc. Dane za pełne 12 miesięcy wskazują, że roczna sprzedaż na unijnym rynku stabilizuje się na poziomie 10,6 mln sztuk, który udało się osiągnąć w zeszłym roku, po dwucyfrowym wzroście sprzedaży. Jednak zamiast kontynuacji korzystnej tendencji już w umiarkowanym, kilkuprocentowym tempie, rynek znalazł się w stagnacji.

Jak podkreślali w niedawnej analizie eksperci banku ING, konsumenci nadrobili już zaległości po pandemii. Jedną z konsekwencji COVID-19 były problemy branży motoryzacyjnej związane ze spadkiem popytu, ale też z utrzymaniem ciągłości produkcji, co było skutkiem niedoborów na rynku chipów. Teraz otoczenie gospodarcze jest niepewne, a stopy procentowe wciąż utrzymują się na relatywnie wysokim poziomie, dlatego na trzech głównych rynkach – w USA, UE i Chinach – wxdrugiej połowie roku sprzedaż nowych aut znajdzie się na podobnym poziomie jak 12 miesięcy wcześniej. Jednocześnie ekonomiści obniżyli prognozę wzrostu sprzedaży w całym 2024 r. na świecie z 2,6 do 1,8 proc.

Rosną ceny samochodów

Nie bez znaczenia dla poziomu sprzedaż są też ceny samochodów. Według Europejskiej Federacji Transportu i Środowiska, pozarządowej organizacji promującej dekarbonizację, w latach 2019–2023 pięciu największych europejskich producentów aut – BMW, Mercedes, Stellantis (producent m.in. takich marek jak Fiat, Alfa Romeo, Peugeot i Opel), ceny Renault i Volkswagena wzrosły o 41 proc. Przy niskim wzroście gospodarczym i wciąż podwyższonych kosztach finansowania wysokie ceny zniechęcają firmy do wymiany swoich flot, a to biznes w Europie kupuje ok. 60 proc. nowych samochodów. Konsumenci chętniej wybierają auta używane.

Liczba sprzedanych nowych samochodów wpływa na poziom produkcji w przemyśle motoryzacyjnym. W porównaniu z zeszłym rokiem, na który przypadał szczyt postpandemicznego ożywienia w branży, produkcja na terenie UE jest 5 proc. niższa. Produkcja samochodów oraz części i podzespołów to najważniejszy unijny przemysł, w którym powstaje 7 proc. PKB. Na największym rynku niemieckim produkcja spadła o ok. 8 proc. w ciągu roku, mimo niespodziewanie korzystnych danych za sierpień. Obecnie nic nie wskazuje na to, żeby Volkswagen, największy producent samochodów w Europie, miał się wycofać z zapowiedzianych pierwszych w historii firmy zwolnień grupowych i zamknięcia prawdopodobnie dwóch fabryk na terenie Niemiec. Stellantis właśnie zapowiedział ograniczenie produkcji aut spalinowych i zwolnienie ponad tysiąca pracowników w USA.

Odbiciem pogarszającej się kondycji europejskiej motoryzacji i jej niepewnych perspektyw są giełdowe notowania producentów samochodów. Akcje Volkswagena potaniały w tym roku o 15 proc., a BMW zostało przecenione o 25 proc. Kursy akcji są bliskie wieloletnich minimów. W tym samym czasie indeks DAX, obrazujący poziom kursów na giełdzie we Frankfurcie, poszedł w górę 16 proc. i znajduje się najwyżej w historii. Z giełdowych komunikatów europejskich producentów wynika, że ich zyski w tym roku nie będą tak wysokie, jak jeszcze niedawno spodziewali się inwestorzy. Ostatnio prognozy obniżył Aston Martin, a wcześniej Mercedes-Benz, Volkswagen czy BMW.

Oceny giełdowych inwestorów, wyrażone przebiegiem notowań producentów samochodów, są zbieżne z ocenami ekspertów – na rynku motoryzacyjnym Europa przegrywa rywalizację z Chinami. Na rynku w Hongkongu akcje BYD, największego chińskiego producenta samochodów, podrożały w tym roku o ponad 30 proc. Spółka jest wyceniana na giełdzie na 120 mld dol. Dla porównania Volkswagen na 55 mld dol.

„Przez długi czas chińskie pojazdy postrzegane były jako tania podróbka. Rzeczywiście, mają ok. 30 proc. przewagi kosztowej nad zachodnimi konstrukcjami” – ocenił Adrien Brasey, analityk z firmy AlphaValue, cytowany przez portal MarketWatch. Na nieszczęście zachodnich producentów – przynajmniej w dziedzinie samochodów elektrycznych – nie są już „tanią podróbką”, ale często lepszym technicznie produktem. Stany Zjednoczone i UE zarzucają Chinom nadmierne rządowe wsparcie dla tamtejszych producentów aut i przed konkurencją bronią się cłami.

Według ekonomistów ING kolejny rok powinien być dla producentów aut na świecie lepszy. Popyt jednak odżyje, na przykład ze względu na spadające stopy procentowe. Tańsze mogą być również auta elektryczne, bo potanieje produkcja baterii, która stanowi główny koszt w tego typu samochodach. ©℗

ikona lupy />
Rejestracje nowych samochodów osobowych (tys. sztuk) / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe