Decyzja Pekinu jest ściśle związana z zaakceptowaniem przez państwa członkowskie pod koniec ubiegłego tygodnia ceł na poziomie 35,3 proc. (poza standardowym, 10-proc. podatkiem) na import chińskich samochodów elektrycznych do Unii Europejskiej. Jeszcze przed ich przyjęciem Komisja Europejska przekonywała, że jest w stałym dialogu z chińskimi władzami, a potencjalne dodatkowe taryfy nie storpedują dalszych negocjacji, w których UE chce przede wszystkim doprowadzić do ustalenia satysfakcjonujących dla europejskich producentów cen minimalnych e-aut z Państwa Środka.
Tymczasem Chiny zdecydowały się odpowiedzieć w sposób stanowczy. Od 11 października wszyscy importerzy sprowadzający europejską brandy będą musieli złożyć depozyt zabezpieczający w wysokości od 30,6 do 39 proc. Oznacza to, że napoje alkoholowe takich producentów, jak Moët Hennessy, Martell czy Rémy Martin zdrożeją o jedną trzecią w stosunku do obecnych cen.
Pekin nie powiedział jednak ostatniego słowa w wojence handlowej z UE – wciąż bowiem trwają dochodzenia dotyczące produkcji wieprzowiny i nabiału, które zostały wszczęte w odpowiedzi na unijne dochodzenie dotyczące samochodów elektrycznych. Chiny twierdzą, że wspólna polityka rolna i unijny system dopłat zaburzają globalną konkurencję. A od tego już tylko krok do potencjalnego wprowadzenia ceł także i na te produkty.
Paryż oburzony
Na decyzję Chin natychmiast zareagowała Francja, która była jednym z największych zwolenników przyjęcia ceł na samochody elektryczne. Paryż oskarża też Pekin o złamanie obietnicy danej podobno przez Xi Jinpinga prezydentowi Emmanuelowi Macronowi podczas ich majowego spotkania. Wówczas to przywódca ChRL miał zadeklarować, że nie nałoży dodatkowych taryf na import akoholi luksusowych marek z Francji. – Uważam te środki za niezrozumiałe. Nie ma dla nich żadnego uzasadnienia – oceniła francuska wiceminister handlu Sophie Primas. Zadeklarowała również gotowość do dalszych rozmów ze stroną chińską podczas spotkania G20 w stolicy Brazylii.
Chiny to dziś drugi co do wielkości rynek eksportu dla francuskich producentów brandy i koniaku – w ubiegłym roku trafiło tam ok. 61,5 mln butelek. Według chińskiego resortu handlu europejskie luksusowe alkohole są sprzedawane w Chinach po cenach niższych niż koszt produkcji po to, żeby wyciąć lokalną konkurencję. Od tych zarzutów odżegnuje się stanowczo grupa lobbingowa Spirits Europe. Jej koronnym argumentem jest to, że Chiny nie produkują żadnego trunku podobnego do koniaku, armaniaku czy brandy, który konkurowałby jakością z europejskimi towarami.
Wkrótce do grona niezadowolonych mogą dołączyć inne kraje, ponieważ Chiny rozważają wprowadzenie dodatkowych taryf na import wieprzowiny, produktów mlecznych i luksusowych samochodów. Obawy mają przede wszystkim eksportujący mięso do Państwa Środka Hiszpanie oraz Niemcy, których branża motoryzacyjna sprzedaje wiele samochodów z segmentu premium do Azji.
Bruksela interweniuje w WTO
Pekin już w sierpniu informował o potencjalnych cłach odwetowych, jeśli UE zdecyduje się na nałożenie taryf na e-samochody. Wówczas jednak obie strony liczyły na porozumienie, które według deklaracji Brukseli było bardzo blisko. Teraz jednak relacje są najgorsze od miesięcy, a Komisja Europejska poinformowała, że cła na brandy i koniak zaskarży do Światowej Organizacji Handlu.
Bruksela spodziewa się, że kolejne działania Chin mogą być wymierzone w towary, które eksportują tam europejscy producenci z państw głosujących za unijnymi cłami. A tych poza Francją było jeszcze dziewięć, w tym: Holandia, Włochy i Polska. Madryt, który najbardziej obawia się ceł na eksport wieprzowiny, wstrzymał się wówczas od głosu.
Oficjalnie rozmowy między UE a Chinami będą kontynuowane, jednak biorąc pod uwagę dynamikę ostatnich miesięcy, trudno się spodziewać rozwiązania sporu bez ustalenia cen minimalnych chińskich samochodów elektrycznych. Już obecnie dochodzenia w WTO ws. europejskich produktów mlecznych zakwestionowała Komisja Europejska, z kolei Chiny kwestionują europejskie dochodzenie dotyczące elektryków. O relacjach z Państwem Środka unijni liderzy mają rozmawiać podczas przyszłotygodniowego szczytu, ale obecnie nie ma jakichkolwiek sygnałów gotowości do zdjęcia ceł na e-auta, ustanowionych na pięć lat. ©℗