Polska branża stalowa coraz mocniej ugina się pod dominacją Azji. Szansą ma być ucieczka do przodu i przejście na produkcję niskoemisyjną.

W połowie września Sąd Rejonowy w Częstochowie podtrzymał decyzję o upadłości huty Liberty Częstochowa. Zatrudniający ok. 1 tys. pracowników zakład wstrzymał produkcję w październiku 2023 r. ze względu na brak nowych zamówień. To symboliczne spuentowanie kondycji polskiej branży stalowej, która z roku na rok się kurczy – w ciągu sześciu lat produkcja stali surowej zmniejszyła się o 36 proc., a wyrobów gorącowalcowanych o 31 proc.

Dominacja Azji

Rola Polski na światowej mapie producentów stali jest ledwo dostrzegalna – z udziałem na poziomie 0,4 proc. jesteśmy 23. dostawcą stali na świecie (i szóstym w UE). Branża została zdominowana przez huty i odlewnie azjatyckie, skąd pochodzi ponad trzy czwarte globalnej podaży, w tym przede wszystkim przez Chiny, które odpowiadają za więcej niż połowę produkcji.

To właśnie dominację Azjatów i ich ekspansywną politykę eksportową jako jeden z czynników uderzających w produkcję polską wymienia Wojciech Błach, ekspert branżowy i współwłaściciel firmy Mizopol. Jak podaje, w 2023 r. polskie hutnictwo zeszło z wolumenem produkcji do poziomów nienotowanych od lat 50. XX w. – Dalszy spadek konkurencyjności doprowadzi do zamykania polskich hut. To już się dzieje – oprócz huty w Częstochowie niepewną przyszłość ma Celsa Huta Ostrowiec, a ArcelorMittal wygasił koksownię w Krakowie. W lipcu hutniczy gigant poinformował o wyłączeniu jedynej baterii koksowniczej ze względu na nieopłacalność produkcji. – Nad branżą wisi groźba masowych zwolnień – mówi Błach.

Produkcja w Polsce znalazła się na poziomie z lat 50. XX w.

Iwona Dybał, prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali, tłumaczy, że nasz rynek hutniczy podąża za niepokojącym trendem ogólnoeuropejskim, odzwierciedlającym trudną sytuację producentów stali w naszej części świata. – Obecnie wielu producentów działających w Europie, którzy są obecni również w Polsce, przechodzi przez zawirowania właścicielskie, a do tego musi jednocześnie sprostać wyzwaniom wynikającym z procesów dekarbonizacji, wysokich cen energii i rosnącego importu – wskazuje szefowa PUDS. Skutki kryzysu energetycznego, jakich doświadcza europejski i polski przemysł od czasu wybuchu wojny w Ukrainie, dla branży stalowej są szczególnie dotkliwe. Hutnictwo jest bowiem sektorem energochłonnym – na energię przeznacza ponad 16 proc. swoich wydatków operacyjnych, podczas gdy średnio w przetwórstwie przemysłowym jest to zaledwie 3,1 proc.

Słabszy popyt

Dybał dodaje, że polskiemu hutnictwu nie pomaga też spadek popytu na produkty branży. – Wciąż się borykamy ze spadkami w niemal wszystkich sektorach używających stali i dopóki na rynek nie wróci zdrowy popyt, dopóty nie będzie również wzrostów produkcji – mówi. Stal ma zastosowanie przede wszystkim w sektorze budowlanym i inwestycyjnym, gdzie trafia ok. połowy zużywanych wyrobów, a także w urządzeniach mechanicznych (ok. 16 proc.), motoryzacji (ok. 12 proc.) oraz w produktach metalowych (ok. 10 proc.).

Choć mówi się o możliwych inwestorach, niepewna przyszłość huty w Częstochowie kładzie się cieniem na przyszłość polskiego hutnictwa. Nieczynny od prawie roku zakład uchodził za jedyną polską hutę, która była technologicznie zdolna produkować blachy grube (stosowane m.in. w przemyśle obronnym) w technologii niskoemisyjnej, co określa się mianem zielonej stali. A właśnie sprawne przejście na produkcję zielonej stali ma być dla polskiego hutnictwa szansą na odparcie ekspansji konkurencji chińskiej, a patrząc szerzej – azjatyckiej.

W raporcie „Na rozdrożu. Szanse i wyzwania transformacji polskiego sektora stalowego” autorzy z organizacji WiseEuropa podkreślają, że globalnych przewag rynkowych należy szukać właśnie w produkcji niskoemisyjnej ze względu na rosnący popyt na zieloną stal w budownictwie i przemyśle. To o tyle istotne, że 90 proc. chińskiej stali pochodzi z konwencjonalnej metody wytwarzania z wykorzystaniem tzw. podstawowego pieca tlenowego (BF-BOF), która charakteryzuje się wysoką intensywnością emisji CO2. Europa przechodzi na produkcję z wykorzystaniem tzw. elektrycznego pieca łukowego (EAF) – w tej technologii powstaje już 44 proc. stali unijnej i aż 53 proc. polskiej.

Realne szanse

Barierą dla dalszego biegu transformacji naszego hutnictwa są jednak koszty. Jak wskazuje WiseEuropa, polski sektor stalowy – poza okresami, gdy cena stali na rynkach światowych jest szczególnie wysoka – nie wykazuje trwałej zdolności do generowania wysokich zysków. „Może to utrudniać modernizację branży w kierunku niskoemisyjnym, wobec tego, że koszt niezbędnych inwestycji jest szacowany od 10 mld euro w scenariuszu podstawowym do 20 mld euro w planie ambitnym do 2050 r.” – czytamy w raporcie.

Branża oczekuje, że cześć kosztów dekarbonizacji weźmie na swoje barki Unia Europejska. – Aby zachować konkurencyjność europejskiej produkcji, trzeba przede wszystkim zapewnić wsparcie w finansowaniu dekarbonizacji, a w drugiej kolejności w dostępie do konkurencyjnej cenowo energii. Jeśli Unia chce, aby przemysł spełniał ambitne założenia polityki klimatycznej, musi ambitnie podejść również do współfinansowania tych zmian – mówi Iwona Dybał.

Eksperci z WiseEuropa wskazują mimo wszystko, że transformacja w kierunku niskoemisyjności ma w Polsce „realne szanse powodzenia” ze względu na plany przejścia na bardziej wydajną energetykę opartą na OZE i atomie. Pomocny ma być także dalszy rozwój technologii EAF wykorzystującej złom stalowy, którego Polska wytwarza na tyle dużo, że obecnie musi go eksportować. „Technologia EAF i dostępne zasoby złomu w połączeniu z transformacją energetyczną Polski będą sprzyjać rozwojowi sektora stalowego w Polsce i zaspokajać potrzeby zarówno ekonomiczne (zwiększenie krajowej podaży stali) oraz polityczno-środowiskowe (obniżenie emisji sektora)” – twierdzą analitycy WiseEuropa.

Wojciech Błach zwraca jednak uwagę, że warunkiem koniecznym dla ratowania polskiego hutnictwa pozostają kwestie legislacyjne, które doraźnie zabezpieczałyby interesy producentów unijnych. – Długofalowo rynek hutniczy potrzebuje natomiast stabilnej polityki przemysłowej, by zachować konkurencyjność. Stal ma strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa Polski, nie możemy sobie pozwolić na wypychanie naszej produkcji za granicę – mówi ekspert.

Wsparcie przemysłu stalowego w procesie dekarbonizacji zapowiedziała niedawno minister przemysłu Marzena Czarnecka, dodając, że zmieniający się świat „przed przemysłem stalowym stawia wielkie wyzwania”. ©℗

ikona lupy />
Rynek stali / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe