Zagraniczne fundusze inwestycyjne notyfikowane w Polsce kuszą nie tylko dostępem do szerokiej klasy aktywów. Z ofertą krajowych firm wygrywają niskimi opłatami za zarządzanie.
Po niedawnym uzupełnieniu oferty Banku Pekao o fundusze Goldman Sachs polscy inwestorzy zyskali bezpośredni dostęp do produktów największych światowych firm specjalizujących się w zarządzaniu aktywami. Na krajowym rynku dostępne są już fundusze JP Morgan, HSBC, BlackRock czy Franklin Templeton. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego w notyfikowanych u nas funduszach zagranicznych w końcu 2015 r. Polacy mieli ulokowane 4,6 mld zł. To zwykle fundusze dostępne szeroko na światowych rynkach. Ile płacą za nie Polacy?
W przypadku rynkowej nowości, czyli Goldman Sachs w Pekao, maksymalna prowizja przy zakupie jednostek wynosi 4 proc. Pozostałe opłaty związane z zarządzaniem wynoszą od 1,5 proc. w skali roku w przypadku funduszy obligacyjnych do 2,75 proc. w przypadku egzotycznego dla krajowych inwestorów rynku akcji indyjskich. Pekao nie podał nam, ile kosztują te fundusze w spółkach grupy w innych krajach. Z danych brytyjskiego serwisu FE Trustnet, który monitoruje tamtejszy segment funduszy inwestycyjnych, wynika, że w przypadku strategii Global Equity Partners opłata przy wejściu jest taka sama. Pozostałe koszty związane z zarządzaniem w Wielkiej Brytanii powinny zamknąć się w ciągu roku na poziomie 2,65 proc. Polska karta funduszu Goldman Sachs wskazuje na 2,4 proc.
Zbiorczą informacją o opłatach nie chciał podzielić się także Skarbiec TFI oferujący fundusze zarządzane przez JP Morgan. Z danych na stronie towarzystwa wynika, że np. w JPMorgan – Europe Strategic Dividend Fund Polska maksymalna opłata manipulacyjna przy zakupie wynosi 5,5 proc., a za zarządzanie 2,04 proc. Włoski oddział JP Morgan podaje, że opłata za zakup to najwyżej 5 proc. Opłata roczna w funduszu za zarządzanie i doradztwo wynosi 1,5 proc., a wskaźnik kosztów całkowitych TER to 2,55 proc.
77 tys. Polaków ma zagraniczne fundusze inwestycyjne / Dziennik Gazeta Prawna
– Nie ma specjalnych różnic w opłatach manipulacyjnych i za zarządzanie pobieranych przez fundusze zagraniczne w Polsce oraz w innych krajach. Zarządzające nimi instytucje trzymają stawki na podobnych poziomach niezależnie od rynku – mówi jeden bankowców odpowiedzialnych za tego typu produkty.
Inaczej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o porównanie funduszy zagranicznych z produktami tworzonymi przez krajowe towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Według analizy przygotowanej dla DGP przez firmę Analizy Online średnia opłata za zarządzanie w funduszach akcyjnych z oferty TFI to 3 proc. (3,1 proc. w funduszach akcji polskich oraz 2,9 proc. w funduszach akcji zagranicznych). Zespół Analiz Online zaznacza jednak, że prawie połowa przedstawicieli tego segmentu pobiera opłatę za zarządzanie rzędu 4 proc. w skali roku lub wyższą. W funduszach dłużnych średnia opłata za zarządzanie wynosi 1,5 proc. (1,4 proc. w skali roku płacą klienci funduszy dłużnych polskich, a 1,6 proc. dłużnych zagranicznych). Jeśli chodzi o opłaty manipulacyjne, to średnia dla funduszy akcyjnych wynosi 1,7 proc. Jest ona jednak nieco zaniżona np. przez promocje. Większość przedstawicieli tego segmentu pobiera ponad 4 proc. maksymalnej opłaty manipulacyjnej. W produktach dłużnych średnio opłata manipulacyjna może dojść do 0,7 proc.
W oferowanych przez zagraniczne instytucje funduszach notyfikowanych w Polsce opłaty wstępne są wyższe, a koszty zarządzania w skali roku niższe, szczególnie wśród rozwiązań o wyższym poziomie ryzyka. Klienci funduszy akcyjnych muszą się liczyć z 1,6-proc. opłatą za zarządzanie i 4,3-proc. przeciętną opłatą manipulacyjną. W przypadku funduszy dłużnych opłata za zarządzanie wynosi 1,0 proc., a średnia maksymalna opłata manipulacyjna 3,5 proc.
Na niższe opłaty za zarządzanie w funduszach zagranicznych pozwala im skala działania.
– Jeśli opłata jest pobierana od aktywów idących w miliardy euro, to w całej masie nawet przy niższym poziomie jest ona wystarczająca do pokrycia kosztów i oczekiwanej marży. Przy aktywach rzędu kilkudziesięciu czy nawet kilkuset milionów złotych takiego efektu skali nie ma. Do tego dochodzi kwestia podziału opłat między firmę zarządzającą funduszem a dystrybutora. U nas często udział dystrybutorów w opłacie za zarządzanie przekracza 50 proc., na rynkach rozwiniętych jest znacznie mniejszy – wskazuje Mariusz Staniszewski, prezes Noble Funds TFI.
W przypadku dość wysokich opłat manipulacyjnych przy zakupie jednostek w funduszach zagranicznych są to poziomy wyznaczone i akceptowane na rynkach światowych od dawna. Tak jak w Polsce trafiają one niemal w 100 proc. do dystrybutorów i stanowią element stabilizacji decyzji klientów. Trudniej jest im podjąć decyzję o wyjściu z inwestycji przy wysokich kosztach zakupu jednostek.
– To często ogranicza nieprzemyślane decyzje, które można zaobserwować na naszym rynku, gdzie duża grupa klientów wychodzi z funduszy w momencie niesprzyjającej sytuacji na rynku i po spadku wycen, a wchodzi do nich po okresach długich wzrostów wycen – dodaje szef Noble Funds.