Liczba działających u nas fabryk skurczy się z 35 do 31. Beko postanowił zamknąć cztery z siedmiu swoich zakładów Polsce.

Beko uzasadnia decyzję zmianami na rynku oraz słabnącym popytem na produkty w naszym kraju. Wpłynęło to na rentowność firmy w całej Europie. Likwidowane są zakłady, które przynoszą znaczne straty finansowe.

Maciej Nałęcz, analityk sektorowy w Santander Bank Polska, uważa, że restrukturyzacja wynika bardziej z porządków po sfinalizowaniu wiosną tego roku fuzji Beko-Whirlpool. Choć przyznaje, że popyt na rynku AGD pozostaje dość słaby.

U innych stabilnie

Pracę w zakładach Beko ma stracić 1800 osób. Eksperci wyliczają, że w całym sektorze będzie to ok. 5 tys. stanowisk. Kolejne zostaną zlikwidowane w zakładach i spółkach kooperujących.

– Otrzymuję telefony od zaniepokojonych poddostawców części do fabryk AGD. Pytają, czy to początek większego odpływu graczy – przyznaje Wojciech Konecki, prezes Applia Polska, Związku Pracodawców AGD. Zaznaczając, że mowa o małych polskich i zagranicznych zakładach zatrudniających często po kilka czy kilkanaście osób.

Zdaniem ekspertów na razie nie słychać o podobnych do Beko ruchach ze strony innych koncernów działających w kraju. Uspokajają również sami przedstawiciele producentów.

– Po okresie wyzwań związanych z rwącymi się łańcuchami dostaw obecnie największym tematem jest cykliczna słabość popytu. Dodatkowo koszty logistyczne z kierunku dalekowschodniego mocno zwiększa zamknięcie możliwości frachtu przez Morze Czerwone. To wszystko wzmaga ogólną konkurencję – tłumaczy Michał Rakowski, wiceprezes ds. finansów Grupy Amica. Ale podkreśla, że Polska nadal jest dobrym miejscem do produkcji AGD. Firma nie zamierza zamykać czy przenosić swojego centrum wytwórczego we Wronkach.

– Nie oceniamy sytuacji branży AGD w Polsce i Europie jako trudnej – raczej jako stabilną, określiłbym ją jako „sytuację pocovidową” – mówi Piotr Stelmachów z Samsung Electronics Polska.

Andrzej Maślak z BSH Sprzęt Gospodarstwa Domowego zapewnia z kolei, że firma zamierza kontynuować rozwój w Polsce. – W fabrykach skupiamy się na inwestycjach w unowocześnianie produkcji, głównie w obszarze przemysłu 4.0. Inwestujemy rocznie około pół miliarda złotych – mówi.

Słabnie popyt, rosną koszty

– W Polsce przez ponad dwa lata produkcja notowała spadki. Zaczęła nieco odbijać w tym roku, co jest m.in. konsekwencją rozbudowy mocy produkcyjnych np. przez koncern BSH – wyjaśnia Wojciech Konecki. Wskazuje, że spadek produkcji jest związany z załamaniem po pandemii koronawirusa.

– Okres pandemii sprzyjał zakupom. Doszło do nasycenia rynku i w efekcie nastąpił spadek konsumpcji, który jest widoczny nie tylko w Polsce, ale też w Europie, gdzie wysyłane jest niemal 90 proc. produkcji. Trafia ona przy tym głównie do Niemiec, Francji i Włoch, które walczą ze spowolnieniem gospodarczym – tłumaczy rozmówca DGP.

Na niekorzyść producentów AGD działa nie tylko słabość popytu – zarówno w kraju, jak i w całej Unii Europejskiej (patrz tekst obok). Zdaniem ekspertów Polska, choć pozostaje atrakcyjnym miejscem do inwestowania, to stopniowo traci konkurencyjność, jeśli chodzi o koszty produkcji. Tu znaczenie ma np. wysoki wzrost wynagrodzeń, napędzany m.in. podwyżkami płacy minimalnej. W przyszłym roku ma ona urosnąć do 4666 zł.

– Polska ma faktycznie za sobą czas dynamicznego wzrostu minimalnego wynagrodzenia, ale nie skreślałbym tak szybko Polski na mapie europejskiego łańcucha dostaw sektora AGD – podkreśla Maciej Nałęcz z Santandera.

Przewagą naszego kraju w produkcji AGD jest wyższa wydajność naszych zakładów. Do tego są one nowoczesne i bardziej zaawansowane technologicznie.

Azjatycka konkurencja

Problemem i polskich, i europejskich przedstawicieli branży jest rosnąca konkurencja ze strony graczy azjatyckich. Ich produkty są tańsze, coraz lepszej jakości, o ładniejszym wyglądzie, a do tego naszpikowane nowymi technologiami. Jak tłumaczą eksperci, to zasługa dostępu do tańszych komponentów, siły roboczej, ale i dotacji chińskiego rządu do eksportu.

– Ich udział w europejskim rynku przekracza już 50 proc. Nie tylko sprzedają coraz więcej do Europy, ale też otwierają swoje fabryki – słyszymy od jednego z producentów w kraju.

Przykłady chińskich inwestycji? W 2023 r. Hisense zainwestowało w fabrykę w Słowenii. Dwa lata wcześniej Haier zdecydował się na zakład w Rumunii. Mówi się o wejściu kolejnego gracza z Chin: firmy Midea. W ubiegłym roku była już nawet z jej strony próba przejęcia szwedzkiego Electroluksa.

– Jeszcze kilka lat temu fabryki z Włoch, Niemiec czy Francji przenosiły się do Polski. Dziś producenci z Europy, ale i spoza niej, szukają okazji w takich krajach jak Rumunia czy Słowenia. Nie chodzi tylko o to, że one stają się konkurencyjne pod względem kosztów produkcji, w tym głównie energii i innych surowców. To też efekt postawy poprzedniego rządu, który nie był „fanem” chińskich inwestycji. Ale i Chińczycy nie bardzo chcieli współpracować z Polską – tłumaczy Wojciech Konecki.

Eksperci uważają, że są sposoby na poprawienie sytuacji producentów sprzętu AGD. Jak mówią, warto porównać oferty polskich i europejskich stref ekonomicznych. – Rozwiązaniem jest też wprowadzenie zachęt dla konsumentów do zakupu AGD, ale tego dobrej klasy energetycznej – dodaje Konecki. ©℗

ikona lupy />
Rynek AGD w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe