Polska powinna się integrować z Ukrainą w swoim własnym najlepiej pojętym interesie. A wybudowanie w ciągu zaledwie roku – znacznie szybciej niż realizowana jest większość inwestycji sieciowych w Europie – nowej linii wysokiego napięcia (400 kV) łączącej Rzeszów z Chmielnicką Elektrownią Jądrową świadczy o tym, że sprawne realizowanie kolejnych tego rodzaju projektów jest możliwe. W obecnych warunkach jest to z punktu widzenia Ukrainy sprawa życia i śmierci.
Od rozpoczęcia pełnoskalowej rosyjskiej inwazji ponad dwie trzecie konwencjonalnych mocy ukraińskiej energetyki zostało zniszczonych, zbombardowanych lub znalazło się pod kontrolą okupantów. W rezultacie doszło do potężnego zachwiania równowagi popytu i podaży, które w praktyce oznacza codzienne przerwy w dostawach prądu do ukraińskich miast. Wiele z nich, tak jak Bucza czy Iwano-Frankiwsk, jest tego lata odciętych od energii nawet przez 10 godzin dziennie.
A przecież elektryczność to nie tylko światło w mieszkaniach. Prąd jest też często niezbędny, aby dostarczyć wodę czy ciepło sieciowe. Zimą, gdy temperatury spadają poniżej zera, zapotrzebowanie na elektryczność sięga szczytu, a sektor usług komunalnych staje się szczególnie wrażliwy na blackouty. Wszystko to razem sprawia, że mamy poważne obawy o sytuację gospodarczą i humanitarną Ukrainy.
Powstrzymanie najgorszych scenariuszy wymaga działań w czterech sferach. Pierwsza to ochrona terytorium Ukrainy przed atakami z powietrza, druga – sprawne realizowanie napraw uszkodzonych obiektów oraz rozbudowy nowych źródeł rozproszonych, trzecia – umożliwienie zwiększonego importu energii od sąsiadów, czwarta – poprawa efektywności energetycznej i rozwój instrumentów zarządzania popytem. Wszystkie te działania powinny być podejmowane łącznie i tak pilnie, jak to tylko możliwe.
Kwestie napraw i nowych źródeł były już szeroko omawiane. Rzadziej formułowano dotąd rekomendacje związane z importem energii. Tymczasem od czasu przeprowadzenia nadzwyczajnej synchronizacji z europejskim systemem elektroenergetycznym 16 lutego 2022 r. moc przesyłowa interkonektorów sieciowych z państwami członkowskimi UE sięgnęła 1,7 GW/h. Dalszy rozwój tych połączeń, wraz z optymalizacją zużycia energii, może mieć fundamentalne znaczenie dla bezpieczeństwa dostaw. Nad Ukrainą będzie wisieć w najbliższych latach widmo wielkiej luki w systemie energetycznym. Szczyt zapotrzebowania na moc w sezonie grzewczym jest szacowany na 18–19 GW. Według naszych wyliczeń, popartych konsultacjami z ekspertami, zimą 2024/25 może zabraknąć Ukrainie aż 5,8 GW – co stanowi niemal równowartość potencjału okupowanej przez siły rosyjskie Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. Co to oznacza? Tak potężnego deficytu nie będzie w stanie pokryć nawet najskuteczniejszy program napraw i budowy nowych źródeł.
Dlatego linia Rzeszów–Chmielnicka powinna być dalej rozwijana, a połączenie Zamość–Dobrotwór powinno umożliwić przesył także w kierunku ukraińskim. Warto ponadto rozważyć rozmieszczenie na granicy dyspozycyjnych źródeł wytwórczych, które mogłyby być źródłem awaryjnego zasilania, wolnym od ryzyka bombardowań.
Oprócz tego konieczne jest przyspieszenie inwestycji w interkonektory z innymi krajami UE, m.in. ze Słowacją i z Rumunią. Obiecującym kierunkiem jest też Mołdawia, która wspólnie z Kijowem i Bukaresztem planuje realizację przy granicy jednostek wytwórczych opalanych gazem (czemu nie zrealizować podobnego projektu w rejonie Zamościa?). Udrożnienia wymagają wąskie gardła istniejącej infrastruktury. Przebudowa i modernizacja podstacji w rejonach przygranicznych umożliwią europejskim operatorom zwiększenie obowiązujących limitów eksportowych.
Pomocne może się okazać wykorzystanie nowoczesnych metod optymalizacji wykorzystania sieci.
Wdrożenie choć części proponowanych rozwiązań oznacza, w horyzoncie najbliższej zimy, szansę na zwiększenie możliwości importu energii do Ukrainy o co najmniej 0,5 GW. W kolejnym sezonie, 2025/2026, możliwe będzie dołożenie kolejnych mocy przesyłowych rzędu 1,4 GW. Łączna przepustowość na granicach z krajami UE może sięgnąć – według naszych szacunków – 3,6 GW.
Integracja infrastruktury energetycznej to rozwiązanie typu win-win. I, co równie istotne, możliwe do zrealizowania szybko, jeśli tylko nie zabraknie woli politycznej. Jedno jest pewne: nie ma czasu do stracenia. Nad Ukrainę nadciąga zima. To, czy ukraińskie miasta będą w jej czasie nadawały się do życia, a gospodarka będzie w stanie funkcjonować, będzie zależeć także od pomocy europejskich sojuszników. ©℗