Na półmetku 2024 r. UE miała rekordowo niskie emisje związane z wytwarzaniem prądu, a energii ze źródeł słonecznych i wiatrowych po raz pierwszy wyprodukowano więcej niż w konwencjonalnych blokach na paliwa kopalne – wynika z danych brytyjskiego think tanku Ember.

– Mamy do czynienia z historycznym przełomem, który następuje naprawdę szybko. Jeśli państwa członkowskie utrzymają obecne tempo rozwoju energetyki słonecznej i wiatrowej, uwolnienie się z zależności od energii z paliw kopalnych naprawdę zacznie majaczyć na horyzoncie – ocenia analityk Ember ds. energetyczno-klimatycznych Chris Rosslowe.

Według brytyjskiego ośrodka w porównaniu do tego samego okresu w 2023 r. energii elektrycznej z węgla, gazu i innych paliw kopalnych wyprodukowano o 17 proc. mniej mimo 9-proc. wzrostu zużycia prądu w unijnej gospodarce. Najgłębszą redukcję zanotowała zaś energetyka węglowa, która dostarczyła w UE w minionym półroczu o niemal jedną czwartą energii elektrycznej mniej niż rok wcześniej. Aż za połowę europejskich redukcji w tej gałęzi energetyki odpowiadały Niemcy, które wyprodukowały z węgla niemal 30 proc. energii mniej niż w pierwszej połowie 2023 r. Gospodarka naszego zachodniego sąsiada równolegle notowała jednak również spadek ogólnego zapotrzebowania na energię elektryczną, a w sektorze rosło znaczenie błękitnego paliwa, które w pierwszym półroczu odpowiadało już za 17 proc. wytwarzania prądu. Jednostki gazowe odzyskały tym samym pozycję w niemieckiej energetyce, którą cieszyły się przed podwyżkami cen gazu na europejskim rynku wywołanymi przez rosyjskie manipulacje dostawami surowca i kryzysem energetycznym związanym z inwazją na Ukrainę.

Zwiększone zapotrzebowanie pozwoliła bowiem pokryć praca czystych źródeł. Ważną rolę odegrało, z jednej strony, odbicie o 21 proc. energetyki wodnej, której wyniki w minionych latach osłabiały warunki hydrologiczne, przede wszystkim obniżone na skutek suszy stany rzek, a z drugiej strony – dynamiczny rozwój źródeł słonecznych i wiatrowych (wyprodukowały odpowiednio o 20 proc. i 9,5 proc. więcej energii niż przed rokiem). Nieznacznie wyższa (o ok. 3 proc.) była też generacja elektrowni jądrowych, co po części można wiązać z przyłączeniem nowych mocy jądrowych m.in. w Słowacji i Finlandii, ale przede wszystkim z przywróceniem po przeglądach pracy znacznej części elektrowni jądrowych we Francji. Rezultat? Niskoemisyjne gałęzie energetyki odpowiadały łącznie za 73 proc. generacji. A wyniki te mogłyby być jeszcze lepsze, gdyby nie trwałe wygaszenie ostatnich reaktorów w Niemczech wiosną ub.r.

Przemiany te pozwoliły podtrzymać europejskiej energetyce trajektorię szybkiej dekarbonizacji. Według wyliczeń Ember w związku z wytwarzaniem prądu wyemitowano w UE o 17 proc. mniej gazów cieplarnianych niż rok wcześniej. Prawie taką samą skalę redukcji – 18 proc. – odnotowano w poprzednim roku – na koniec pierwszej połowy 2023 r. Brytyjscy analitycy oceniają tempo tego procesu jako bezprecedensowe, zwracając uwagę na fakt, że dekarbonizacja energetyki przebiega szybciej niż w czasie drastycznych ograniczeń zużycia związanych z pandemią koronawirusa.

Przyspieszenie transformacji widać też w innych wielkich gospodarkach na arenie globalnej. O ponad jedną trzecią wzrosła rok do roku produkcja energii z paneli słonecznych w USA. Z kolei Chiny osiągnęły najprawdopodobniej w minionym miesiącu pułap 1200 GW mocy wiatrowych i słonecznych w kraju, który pierwotnie miał być celem Pekinu na koniec tej dekady. Od stycznia do maja br. do sieci przyłączono w Państwie Środka prawie 100 GW fotowoltaiki i wiatru oraz ok. 5 kolejnych GW w energetyce wodnej i jądrowej. Z kolei poprzedni rok, według oficjalnych danych, Chiny zakończyły z wynikiem 1050 GW mocy wiatrowych i słonecznych w systemie energetycznym. Realizacja przyjętych zobowiązań sześć lat przed planowanym terminem może, choć nie musi, się przełożyć na oczekiwaną zmianę trajektorii emisji gazów cieplarnianych chińskiej gospodarki. Oficjalnie wejście na drogę ich redukcji ma nastąpić do 2030 r., zaś tempo tego procesu ma zagwarantować neutralność klimatyczną największego dziś światowego emitenta do 2060 r. Pekin, choć jest niekwestionowanym liderem ekspansji zielonej energetyki czy niskoemisyjnych technologii w transporcie, a udział węgla w produkcji energii elektrycznej spada (według Ember w minionym półroczu po raz pierwszy odpowiadał za mniej niż 60 proc. miksu), nie stroni jednak od dalszej rozbudowy mocy opartych na tym surowcu, jako jednym ze źródeł taniej i stabilnej energii dla swojego przemysłu. Według Global Energy Monitor od początku roku Chiny rozpoczęły budowę nowych węglówek o mocy przeszło 40 GW – co stanowi ponad 90 proc. wszystkich realizowanych projektów na świecie – i rozpoczęło eksploatację niemal 9 GW. Międzynarodowa Agencja Energii prognozuje, że w całym bieżącym roku należy się spodziewać też nieznacznego wzrostu wykorzystania chińskich jednostek opalanych węglem.

Jak na tym tle prezentuje się dynamika zmian w polskiej energetyce? Ember w swoim raporcie nie dysponował jeszcze w przypadku naszego kraju danymi za czerwiec. Z przeanalizowanych przez nas danych operatorskich (Polskich Sieci Elektroenergetycznych) wynika jednak, że w ostatnim półroczu udział źródeł węgla w naszym miksie już tylko nieznacznie przekraczał 60 proc., a za ok. 26 proc. odpowiadały elektrownie wiatrowe i fotowoltaika. Uzupełniał je gaz ziemny, z wynikiem ok. 9-proc. Paliwa kopalne w dalszym ciągu odpowiadają więc w naszym kraju za ponad dwie trzecie dostaw prądu. Widoczny jest jednak trend w kierunku wzmocnienia OZE, które wspólnie ze źródłami gazowymi stopniowo wypierają z miksu węgiel: rok wcześniej to ostatnie paliwo stanowiło w polskim miksie ok. 64 proc., gaz – 8,4 proc., a źródła wiatrowe i słoneczne – 23 proc. O ile jednak kierunki zmian w naszej energetyce są podobne do tych obserwowanych w całej UE, ostatni rok przyniósł nieznaczne spowolnienie polskiego procesu odchodzenia od węgla – rekordowo szybkiego w poprzednim roku. Jeszcze w pierwszym półroczu 2022 r. bloki energetyczne opalane węglem dostarczyły do polskiej sieci 58,6 TWh energii elektrycznej, co stanowiło ponad 71 proc. całej generacji. Rok później było to już niespełna 48 TWh; a w pierwszej połowie 2024 r. – 45,2. ©℗