Stany Zjednoczone potwierdziły w poniedziałek, że mimo Brexitu i rosnącej opozycji Francji chcą do końca 2016 roku zawrzeć negocjowaną między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi umowę o partnerstwie handlowo-inwestycyjnym TTIP.

"Naszym celem pozostaje kontynuowanie pracy z UE w celu zawarcia w tym roku ambitnego, całościowego porozumienia wysokiej jakości" - oświadczył specjalny przedstawiciel USA ds. handlu Michael Froman. Ma on status członka gabinetu prezydenta, odpowiadając za sprawy polityki handlowej wobec zagranicy.

Przyznał jednocześnie, że konieczna będzie ocena wpływu na negocjacje czwartkowego referendum, w którym większość Brytyjczyków opowiedziała się za wyjściem z Unii Europejskiej.

"Ekonomiczna i strategiczna racja bytu TTIP pozostaje silna" - podkreślił Froman, prowadzący negocjacje po stronie amerykańskiej.

W niedzielę premier Francji Manuel Valls ocenił, że nie może być zgody na negocjowaną od 2013 roku umowę TTIP, ponieważ negocjacje nie idą w dobrą stronę.

Na początku maja organizacja Greenpeace opublikowała poufne dokumenty z negocjacji nad porozumieniem TTIP, oceniając, że planowana umowa przyczyni się do obniżenia obowiązujących w UE norm bezpieczeństwa żywności i standardów środowiskowych. Greenpeace zażądał wstrzymania negocjacji.

Coraz bardziej krytyczne nastawienie opinii publicznej do TTIP wpłynęło także na nastawienie niektórych unijnych rządów, w tym zwłaszcza Francji.

Transatlantyckie partnerstwo handlowe i inwestycyjne (TTIP), jak oficjalnie nazywana jest przyszła umowa o wolnym handlu między UE a USA, ma doprowadzić do stworzenia największej strefy wolnego handlu na świecie. Docelowo ma wykraczać dużo dalej niż dotychczasowe porozumienia handlowe, polegające jedynie na redukcji stawek celnych. Umowa w swych założeniach przewiduje usunięcie barier regulacyjnych czy wzajemne uznawanie standardów w celu obniżenia kosztów dla eksporterów, importerów i inwestorów.