Dyktator uwolnił 17 więźniów sumienia i nieco złagodził presję migracyjną na polską granicę. Białorusini przekonują, że to efekt nacisków i działań dyplomatycznych Warszawy.

Są przesłanki, by uznać, że Polska znalazła sposób, aby zmusić Alaksandra Łukaszenkę do ustępstw. Po wizycie prezydenta w Chinach 22–26 czerwca i skoordynowanych z nią ostrzeżeniach szefa MSZ, że Warszawa może wstrzymać tranzyt towarów, Pekin zakomunikował, że chce deeskalacji polsko-białoruskiej zimnej wojny granicznej. Białoruscy analitycy sądzą, że to interwencja ChRL doprowadziła do ograniczenia presji migracyjnej i nakłoniła Łukaszenkę do uwolnienia 17 więźniów. Choć szlakiem białoruskim jest przewożone kilka procent chińskiego handlu z Europą, odpowiada on za 80 proc. przewozów kolejowych, szybszych niż wykorzystywana szerzej droga morska.

3 lipca Łukaszenka ogłosił amnestię z okazji Dnia Niepodległości. Według danych zajmującej się obroną praw człowieka Wiosny wypuszczono 17 z 1,4 tys. więźniów sumienia. Ich nazwiska nie zostały upublicznione. Wyjątkiem jest Ryhor Kastusiou, 67-letni były kandydat na prezydenta, który odsiadywał wyrok 10 lat za rzekomy spisek w celu zamachu stanu. Samo uwolnienie chorego na raka Kastusioua, który za kratami przebywał od ponad trzech lat, dowodzi, że amnestia była tylko pretekstem dla władz. Dekret stanowi, że nie dotyczy ona osób „odpowiedzialnych za działalność ekstremistyczną”. Według kryteriów stosowanych przez reżim Kastusiou odpowiadał właśnie za to.

Jednocześnie zmalała presja migracyjna. „Od początku roku na odcinku ochranianym przez Podlaski Oddział Straży Granicznej odnotowano ponad 20 tys. prób nielegalnego przekroczenia polsko-białoruskiej granicy” – podał oddział. Przy założeniu dolnej granicy przedziału średnio notowano więc 108 prób na dobę. Tymczasem 4 lipca odnotowano ponad 20 prób, a ostatnim dniem, kiedy ich liczba była trzycyfrowa, był 26 czerwca. Przed tą datą komunikaty SG częściej wspominały też o agresji w rodzaju rzucania kamieniami w funkcjonariuszy. Z 20 czerwca pochodzi zaś ostatni komunikat o masowej próbie przejścia. „Kilkudziesięciu cudzoziemców próbowało nielegalnie, siłowo przedostać się do Polski, pokonując rzekę graniczną Przewłoka” – czytamy.

– Być może za chwilę nastąpi kolejna eskalacja, ale przez ostatnie dwa tygodnie sytuacja na granicy jest dużo spokojniejsza – mówił w środę w TOK FM Michał Duszczyk, wiceminister spraw wewnętrznych. Kryzys rozpoczęty przez białoruskie służby w 2021 r., kiedy zaczęto sprowadzać migrantów z Afryki i Azji, na razie się nie skończył. Jednak białoruscy komentatorzy są przekonani, że Polska znalazła w Chinach skuteczne narzędzie nacisku, by Łukaszenka nie eskalował hybrydowej agresji. – Ruch towarów przez granicę to skuteczne narzędzie presji od 2020 r., ale wtedy Zachód nie był jeszcze na to gotowy. Teraz najwyraźniej do tego dojrzewa. Mocne komunikaty ministra Radosława Sikorskiego o zamknięciu granicy są przez reżim poważnie traktowane – mówi DGP Franak Wiaczorka, doradca liderki opozycji Swiatłany Cichanouskiej.

Jeszcze 24 maja Donald Tusk informował, że rozważa ponowne uruchomienie jednego z zamkniętych przejść z Białorusią (obecnie działają tylko jedno osobowe i jedno towarowe). – Mam nadzieję, że w ciągu kilku dni wrócę z odpowiedzią, czy możliwe jest odblokowanie przejścia granicznego w Bobrownikach – mówił premier. Cztery dni później migrant dźgnął nożem żołnierza Mateusza Sitka, który wkrótce zmarł. Jego śmierć zmieniła naszą politykę. – Finowie zamknęli przejścia graniczne z Rosją i skończyło się rumakowanie. Badamy, jakie to by miało konsekwencje dla gospodarki – powiedział Sikorski w TVN24 w dniu wylotu Dudy. – Już na etapie przygotowań wizyty przekazaliśmy, że chcemy rozmawiać o białorusko-rosyjskiej agresji hybrydowej – mówi DGP źródło dyplomatyczne. Prezydent mówił, że przekazał Xi Jinpingowi „nasze doświadczenia związane z hybrydowym atakiem Białorusi na granicę”.

– Chcieliśmy przekazać, że ostrzeżenia związane z możliwym zamknięciem granicy nie są wymierzone w Chiny, ale kryzys może negatywnie wpłynąć na tranzyt towarów do Europy. Prezydent powtórzył ten przekaz przedstawicielom rządowych ośrodków analitycznych – dodaje nasz rozmówca, zapewniając, że działania Dudy i Sikorskiego były skoordynowane. – Prezydent robił wszystko, by do chińskich partnerów dotarły informacje, czego Polska oczekuje, jeśli chodzi o możliwy wpływ Chin na zachowanie Białorusi – potwierdzał Tusk. W efekcie Pekin publicznie odniósł się do sprawy. – ChRL ma nadzieję, że strony będą traktować się z szacunkiem i rozwiążą problem na zasadzie konsultacji, aby uniknąć eskalacji – powiedziała rzeczniczka MSZ Mao Ning. – Wcześniej wiedza o tym, co się dzieje na granicy, była w Chinach znikoma – mówi nam polski dyplomata. Chiny rzadko komentują spory państw trzecich, więc Białorusini uznali te słowa za znaczące.

Analityk Waler Karbalewicz określił je mianem „krzyku, na który Łukaszenka nie może nie zareagować”. 24 czerwca szef MSZ Białorusi Siarhiej Alejnik rozmawiał o Polsce ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem. Po spotkaniu powiedział, że „jest gotów przedyskutować kwestie graniczne”. – To dobry przykład, jak może zadziałać połączenie realnej groźby zamknięcia granicy z dyplomatycznymi wysiłkami w Pekinie. Jeśli Łukaszenka rozkaże pogranicznikom, by nie dopuszczali migrantów do granicy, to tak się stanie. Moskwa ma na to wpływ, ale to Łukaszenka musi się zastanowić, czy groźniejsze będzie dla niego wstrzymanie tranzytu, czy gniew Rosjan – mówi DGP Wadzim Mażejka z ośrodka Nasza Wizja. Wiaczorka ocenia, że jest za wcześnie, by mówić o przełomie. – Cieszymy się z wyzwolenia każdego więźnia, ale to nie oznacza deeskalacji. Represje trwają, podobnie jak proces połykania Białorusi przez Rosję – mówi. Gdy z wyzwolenia ucieszyło się 17 osób, reżim wyrównał liczbę zakładników. 5 lipca obrońcy praw człowieka uznali za więźniów sumienia kolejne 17 osób. ©℗