Komisja Europejska ze szczególną uwagą przyjrzała się 12 krajom przekraczającym unijny limit deficytu na poziomie 3 proc. PKB. Wśród nich jest Polska.
Komisja Europejska ze szczególną uwagą przyjrzała się 12 krajom przekraczającym unijny limit deficytu na poziomie 3 proc. PKB. Wszczęcie procedury, która ma skutkować równoważeniem finansów publicznych, zarekomendowano w odniesieniu do siedmiu państw. Prócz Polski są to: Belgia, Francja, Włochy, Węgry, Malta, Polska i Słowacja. Odpuszczono Czechom, Estonii i Hiszpanii, które w tym roku mają już spełniać unijne kryterium deficytu, a także Słowenii i Finlandii, które będą mieć nadmierny deficyt w 2024 r., ale mieściły się w 3-proc. limicie w ubiegłym roku.
Środków wymuszających marsz w stronę zbilansowanego budżetu nie ogłaszano w trakcie pandemii. Powód: unijne władze nie chciały dusić kruchego wzrostu gospodarczego. Ale było wiadomo, że w tym roku sytuacja się zmieni. „W 2023 r. Komisja kilkakrotnie zapowiadała, że zaproponuje Radzie wszczęcie procedur opartych na deficycie wiosną 2024 r., zwracając się do państw członkowskich o uwzględnienie tego faktu przy realizacji budżetów na 2023 r. oraz przy ich planowaniu na 2024 r.” – napisano w środowym komunikacie KE.
Minister finansów Andrzej Domański nie miał złudzeń, że Warszawie uda się uniknąć procedury. Ale podkreślał, że polscy urzędnicy spotykali się z kolegami z KE i tłumaczyli, że w naszym przypadku ujemne saldo finansów jest spowodowane w znacznej mierze wysokimi wydatkami na obronność. NATO w najnowszym podsumowaniu wyliczyło, że w tym roku przekroczą one w Polsce 4 proc. PKB i w takim ujęciu będą najwyższe w całym Pakcie Północnoatlantyckim. Bruksela bierze jednak pod uwagę inne ujęcie. Zgodnie z nim w tym roku wydatki na obronność wyniosą 2,8 proc. PKB (KE przywołuje szacunki naszego rządu, zgodnie z którymi w 2028 r. ma to być 4,1 proc.).
Komisja zwraca uwagę na nadmierną ekspansywność polityki fiskalnej, w tym na przekraczający rekomendowany poziom wzrost wydatków publicznych. Wskazała też, że programy osłonowe związane z wysokimi cenami energii „nie będą znoszone tak szybko, jak to możliwe”, a ich ograniczenie nie zostanie wykorzystane na zmniejszenie deficytu.
Wyjaśnienia polskiego rządu nie wystarczyły, by uniknąć samej procedury, mogą natomiast wpłynąć na rekomendacje, za które formalnie odpowiada już nie Komisja, ale Rada Europejska, czyli przedstawiciele rządów. „Zachęca się państwa członkowskie do wdrożenia zaleceń i uwzględnienia ich w planach reform, inwestycji publicznych i krajowych planów budżetowych na kolejny rok” – wyjaśnia KE w informacji na temat zasad europejskiego semestru, czyli przeglądu stanu gospodarek i finansów poszczególnych krajów.
„Procedura nadmiernego deficytu może oznaczać, że przed nami okres intensywniejszego zaciskania budżetowego pasa. Z punktu widzenia rządzących będzie to poważny problem wizerunkowy, bo o ile unijne procedury nie robią specjalnego wrażenia na obywatelach, to odczuwalne obniżenie wydatków państwa np. na cele socjalne może przynieść poważną redukcję poparcia społecznego” – skomentował Mariusz Zielonka, ekonomista Lewiatana, organizacji przedsiębiorców.
„Nałożenie procedury oznacza, że nie ma miejsca na duże nowe wydatki, jak np. podniesienie kwoty wolnej. Dzisiaj i tak potrzeby pożyczkowe budżetu są rekordowo wysokie, a w 2025 r. musimy zrolować dług Banku Gospodarstwa Krajowego i Polskiego Funduszu Rozwoju wyemitowany w pandemii” – zauważyli z kolei analitycy ING Banku Śląskiego.
W przyjętym pod koniec kwietnia Wieloletnim planie finansowym państwa rząd założył ograniczanie deficytu finansów publicznych w tempie ok. 0,5 pkt proc. PKB w najbliższych kilku latach. Zgodnie z unijnymi ramami budżetowymi standardowy czas na równoważenie finansów to cztery lata, ale jest możliwe wydłużenie go do siedmiu lat.
W dłuższym czasie wyzwaniem dla naszych finansów publicznych będzie nie tyle coroczny deficyt, ile poziom długu publicznego. Jest ryzyko, że już w perspektywie kilku lat przekroczy on unijny próg 60 proc. „Zgodnie z bazową projekcją wskaźnik zadłużenia sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2034 r. wzrósłby do ok. 85 proc. PKB” – szacuje Komisja Europejska. ©℗