Wejściu na giełdę mają sprzyjać wzrost konsumpcji prywatnej i hossa na GPW.

Ani w 2023 r., ani w 2022 r. łączna roczna wartość IPO (pierwszych ofert publicznych) spółek wchodzących na główny warszawski parkiet nie przekroczyła 500 mln zł. Rynek debiutów pogrążył się w marazmie po bardzo udanych dwóch poprzednich latach (9,6 mld zł w 2020 r. i 9,2 mld zł rok później). Przełamaniem impasu ma być dołączenie do notowań Żabki.

Jak we wtorek podała agencja Bloomberg, właściciel sieci – CVC Capital Partners – planuje uplasować akcje handlowej spółki na GPW we wrześniu. Wartość oferty publicznej ma wynieść 4–6 mld zł (1–1,5 mld dol. według źródeł agencji).

Jak wskazuje Seweryn Żołyniak, doradca inwestycyjny z biura maklerskiego Banku Millennium, jak na polskie standardy byłaby to oferta „bardzo duża”, która pobudziłaby zainteresowanie warszawskim parkietem.

– Żabka byłaby jedną z większych spółek notowanych na polskim rynku i prawdopodobnie z miejsca trafiłaby do indeksu WIG20, którego bolączką jest wysoki udział spółek Skarbu Państwa. A te są słabo postrzegane przez inwestorów ze względu na uzależnienie od decyzji politycznych – tłumaczy analityk, dodając, że udany debiut Żabki mógłby też zachęcić inne firmy z sektora FMCG, czyli tzw. dóbr szybko zbywalnych, do wejścia na GPW.

Żabka to, oprócz Biedronki, Lidla, grupy Eurocash i Dino Polska, największa sieć detalicznych sklepów spożywczych w Polsce. W skład grupy, która działa od ponad 25 lat, wchodzi 10,4 tys. punktów sprzedaży prowadzonych przez 8,9 tys. franczyzobiorców. Na GPW w sektorze handlu detalicznego są już notowane m.in. akcje sieci Dino, Eurocash czy Pepco.

Tymoteusz Turski, analityk XTB, wskazuje, że debiut Żabki może się okazać miernikiem kondycji polskiego rynku kapitałowego. – Na razie wydaje się, że otoczenie rynkowe sprzyja decyzji o ofercie publicznej. WIG wypracował w tym roku historyczne szczyty, a trwające obecnie spadki mają raczej charakter korekcyjny. Nastawienie inwestorów do polskiego rynku jest na razie pozytywne, a to pomaga debiutującym spółkom – ocenia.

Również w ocenie Żołyniaka planowany moment debiutu (Bloomberg zaznaczał, że finalna data i wielkość oferty mogą się zmienić) nie jest przypadkowy. – Na rynku od półtora roku mamy hossę, a indeksy biją rekordy, więc z perspektywy sprzedającego wycena, jaką może uzyskać za spółkę, jest znacznie lepsza niż jeszcze rok temu – tłumaczy ekspert biura maklerskiego Banku Millennium. – Bieżący rok, w szczególności jego druga połowa, będzie się też charakteryzować dużym wzrostem konsumpcji ze względu na największy od lat wzrost płac i świadczeń socjalnych. Detaliści, jak Żabka, na tym skorzystają – dodaje.

Wejście Żabki na GPW byłoby największą ofertą publiczną na warszawskim parkiecie od października 2020 r., gdy debiutowała spółka Allegro. Gigant z branży e-commerce sprzedał wtedy akcje za 9,2 mld zł. Była to największa IPO w historii polskiej giełdy.

Turski z XTB zwraca uwagę, że sieć Żabka jest powszechnie znana i mocno zakorzeniona w świadomości polskich konsumentów, co może pomóc spółce przy budowie księgi popytu oraz już w trakcie notowań po debiucie. – Niewykluczony jest efekt popularności podobny do sytuacji z CD Projekt, którego wyceny były podbudowane nie tylko wysokimi oczekiwaniami w stosunku do produkowanych gier, lecz także przywiązaniem polskich inwestorów do znanej marki – twierdzi.

Czynnikiem ryzyka dla wyceny spółki może być z kolei zniesienie zakazu handlu w niedziele. Projekt ustawy w tej sprawie złożyli posłowie Polski 2050. Zakłada on otwarcie punktów handlowych w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca. Żabka dzięki formule franczyzowej jest jedną z nielicznych sieci detalicznych, które powszechnie prowadzą handel w każdy ostatni dzień tygodnia. Żołyniak ocenia, że zmiana w przepisach byłaby dla spółki dużym ciosem, a sam powrót parlamentu do debaty nad zasadnością zakazu mógł być jednym z czynników skłaniających właściciela do decyzji o wprowadzeniu Żabki na giełdę. ©℗