Sieci nie chcą już mrozić cen. Wojna między dyskontami dała się im we znaki, a przerzucenie wyższych kosztów na producentów żywności nie powiodło się.

5-proc. stawka VAT zaczęła obowiązywać z końcem marca, kiedy rząd wygasił tarczę inflacyjną. Jeszcze w kwietniu wszystkie największe sieci handlowe deklarowały jednak zamrożenie cen niemal wszystkich najważniejszych produktów spożywczych. W maju te chęci już przygasły.

– Wojna cenowa wywołana przez dyskonty nie pozostawia wyboru. Daje się jednak coraz bardziej we znaki. Dlatego skala zamrożenia cen dotyczy już tylko wybranych towarów. Dziś trudno mi już nawet określić których dokładnie. Pozostawiamy wybór w tym zakresie naszym franczyzobiorcom – mówi Adam Imielski, kierownik działu marketingu sieci Lewiatan.

Społem WSS Śródmieście przyznaje, że podwyższa ceny już od połowy kwietnia. – Robimy tak, gdy na półki trafiają produkty z nowych dostaw uwzględniających 5-proc. stawkę VAT. Ceny produktów wzrosły więc o tyle, o ile podniósł je producent. Nasze marże utrzymaliśmy na tym samym poziomie – mówi Anna Tylkowska, prezes zarządu Społem WSS Śródmieście. Wyższą cenę ma więc większość produktów wcześniej objętych tarczą antyinflacyjną, a więc m.in.: mięso, ryby, nabiał, miód, warzywa, owoce czy produkty zbożowe. – Utrzymywanie niższej ceny miałoby negatywny wpływ na finanse i działalność sieci – dodaje Tylkowska.

W dużych sieciach decyzja odnośnie do dalszego zamrażania cen zależy nie tylko od zmiany przepisów czy sytuacji rynkowej, lecz także od decyzji marketingowych związanych z tym, co zrobią dyskonty. – Akcja „Zamrażamy VAT” objęła 10 tys. artykułów i trwała zgodnie z obietnicą sieci do końca kwietnia. O dalszych planach w tym zakresie zadecyduje rynek – słyszymy w biurze prasowym Kauf land Polska Markety. Lidl i Biedronka na razie nie ujawniają swoich planów co do VAT.

Sieci nie kryją jednak, że marcowe wyniki dotyczące sprzedaży detalicznej były rozczarowujące. Według GUS w kategorii żywność sprzedaż w cenach stałych zwiększyła się o 6,6 proc. – A był to czas, kiedy Polacy kupowali na Wielkanoc i robili zapas w obawie przed wzrostem cen z powodu likwidacji tarczy inflacyjnej. Wciąż potrzeba bodźców stymulujących zakupy. Szczególnie że mamy odpływ części konsumentów. Mowa o uchodźcach z Ukrainy – słyszymy od przedstawiciela jednej z sieci.

Planem A dla wielu dużych graczy było przerzucenie kosztów podwyższonego VAT na producentów żywności. Negocjacje udały się jednak w ograniczonym stopniu. – Sieci, na skutek prowadzonej wojny o klienta, ale i rosnących kosztów działalności, operują dziś na niższych marżach. Nie mogą więc sobie pozwolić na przejęcie w całości ciężaru ewentualnego zamrożenia cen. Do tego nie mogą już tak bardzo nalegać na obniżki u producentów, bo UOKiK wziął je pod lupę, sprawdzając, czy nie wykorzystują swojej pozycji dominującej względem dostawców. Zatem jak nie ma komu finansować zamrożenia cen, to sytuacja musi wracać do normy – mówi Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.

Sieci skupiają się więc na pojedynczych promocjach. Żabka planuje akcje marketingowe związane z ciepłymi przekąskami, Aldi chce prowadzić akcje tematyczne i promocje cenowe. Netto deklaruje, że w każdym tygodniu dostarczy dwie gazetki promocyjne oraz będzie prowadził akcję, w ramach której wybrane produkty najczęściej wkładane do koszyków będą oferowane w okrągłych cenach 1, 2 lub 5 zł. Będą też promocje -40 proc. i niskie ceny na wybrane produkty w danym miesiącu. ©℗