Tu i ówdzie przeczytać można, że ostatni kryzys pogrzebał dogmaty ekonomii wolnorynkowej, lecz w ich miejsce nie powstało jeszcze nic nowego. To bzdura. Nie wierzcie w nią ani przez chwilę. Bo alternatywa już jest. I wygląda bardzo obiecująco.
Tu i ówdzie przeczytać można, że ostatni kryzys pogrzebał dogmaty ekonomii wolnorynkowej, lecz w ich miejsce nie powstało jeszcze nic nowego. To bzdura. Nie wierzcie w nią ani przez chwilę. Bo alternatywa już jest. I wygląda bardzo obiecująco.
/>
Tą alternatywą jest postkeynesizm. Mniej wprawnym w żonglowaniu różnymi „izmami” przypominam: tu chodzi o prace tych ekonomistów, którzy przez kilka ostatnich dekad krzyczeli, że nie wszystko złoto, co się świeci. I z samego faktu, że tezy Johna Maynarda Keynesa były na ustach wielu polityków różnej maści, wcale jeszcze nie wynika, że któryś z nich wiele z nich zrozumiał. Podobnie z ekonomistami. To, że mieliśmy paru noblistów nowokeynesowskich (Samuelson, Akerlof czy Diamond), nie oznacza, że byli oni reprezentatywni dla środowiska kontynuatorów myśli ekonomisty z Cambridge. Przeciwnie: postkeynesiści zarzucali im uprawianie keynesizmu zbękarconego. I – mówiąc kolokwialnie – między różnymi jego odłamami była tzw. kosa. Sami postkeynesiści długo byli w debacie ekonomicznej izolowani. Ale wreszcie wybiła ich godzina. Bo ostatni kryzys potwierdził większość ich przypuszczeń co do fatalnego wpływu ekonomii neoliberalnej na stan światowych gospodarek. Od 2008 r. mamy więc renesans postkeynesizmu. Albo – jak kto woli – neokaleckianizmu. Bo fascynacja pracami zmarłego w 1970 r. Polaka Michała Kaleckiego jest we współczesnym postkeynesizmie jednym z najważniejszych nurtów.
Krytyka Polityczna była w Polsce tym ośrodkiem, który tę fascynację nie tylko dostrzegł, ale próbował ją też animować. I trzeba przyznać, że z pomyślnym skutkiem. Krytyka zorganizowała w latach 2013–2014 popularne seminarium. Nosiło ono tytuł „Nowa ekonomia czasów kryzysu”. Ale szybko zmieniło się w przegląd pomysłów formułowanych po 2008 r. przez postkeynesistów (neokaleckistów). Przedsięwzięciu patronowali dwaj uczniowie Kaleckiego: Kazimierz Łaski i Jerzy Osiatyński. Profesorowie wykorzystali okazję, by ściągnąć do Warszawy najciekawszych ekonomistów tego nurtu. Ich wystąpienia uzupełnione jeszcze o kilka innych nazwisk złożyły się potem na tę książkę.
W rezultacie powstał więc ciekawy sylabus. Jego rytm wyznaczają teksty krążące wokół tematu przyczyn i skutków kryzysu. Jest tu tekst Marka Blytha z amerykańskiego Uniwersytetu Browna rozbijający neoliberalną mitologię narosłą wokół problematyki długu. Mamy opowieść Julio Lopeza Gallarda (autor tłumaczonej na polski biografii Kaleckiego) o wpływie ekspansji kapitału zagranicznego na Meksyk w wyniku stworzenia układu NAFTA. A do tego choćby próba opisania przyczyn stagnacji autorstwa amerykańskiego profesora Thomasa Palleya. Albo rozwinięcie koncepcji wzrostu opartego na płacach (wage led growth) zarysowana przez Niemca Eckharda Heina.
Nie ma sensu się rzecz jasna upierać, że w tym tomie znajdą państwo wszystko, co w ekonomii postkeynesowskiej najświeższe. Można jednak zupełnie spokojnie powiedzieć, że nie ma w tej chwili na polskim rynku wydawniczym książki, która by szerokiemu czytelnikowi w sposób prosty i przystępny dawała taki wgląd w ten pewnie najbardziej inspirujący prąd myślenia o globalnej gospodarce.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama