Branża transportowa domaga się osłony przed skutkami spadku koniunktury i chce zmiany podstawy naliczania składek ZUS.
Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w branży transportowej stał się widoczny wzrost zapotrzebowania na zawodowych kierowców, a to przełożyło się na sukcesywny wzrost płac. Ale te czasy właśnie mijają.
W transporcie i logistyce luty przyniósł według GUS spadek przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia o 2 proc., do 7,34 tys. zł. Zmalała też liczba osób pracujących w tej branży – z 702 tys. do 700 tys.
– Na wzrosty płac nie ma co liczyć. Co najwyżej na ich stabilizację, bo coraz więcej firm sygnalizuje wręcz, że będzie musiała je obniżyć, by przetrwać – mówi Piotr Magdziak, członek zarządu firmy Magtrans.
Powodem jest spadek marż o połowę do 1–2 proc. na skutek wzrostu kosztów przy malejącym wolumenie zleceń. Ten rok jest też pierwszym od dawna, kiedy stawki za usługi spotowe (czyli obowiązujące przy jednorazowych zleceniach) są niższe od kontraktowych (czyli tych ustalanych przy stałej współpracy). Problem pogłębia też rozwój konkurencji ze strony ukraińskich przewoźników.
Forum Transportu Drogowego zrzeszające organizacje reprezentujące przewoźników przekonuje, że ma pomysł na poprawę sytuacji. – Szansą na to może być zmiana sposobu naliczania podstawy do ozusowania. Dziś jest wyliczana na podstawie przeciętnego wynagrodzenia w przemyśle. Branża proponuje, by miała miejsce na podstawie minimalnego wynagrodzenia – mówi DGP Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka. W tym tygodniu pismo w tej sprawie zostanie wysłane do resortu infrastruktury.
Między styczniem a lutym pensje w transporcie i logistyce zmalały o 2 proc.
Związkowcy widzą jednak w takim rozwiązaniu mielizny. – Problem w tym, że podstawę ozusowania na podstawie przeciętnego wynagrodzenia wyliczają tylko największe firmy. Te polskie wciąż zatrudniają kierowców na minimalne wynagrodzenie, płacąc resztę pensji pod stołem. Dlatego to rozwiązanie pomoże tylko wybranym firmom i pracownikom. A ważne jest, by pomóc wszystkim. Stąd uważamy, że potrzebne są bardziej systemowe rozwiązania – mówi Tadeusz Kucharski z Krajowej Sekcji Drogownictwa i Transportu Drogowego NSZZ „Solidarność”.
Piotr Mikiel, dyrektor departamentu transportu w Zrzeszeniu Międzynarodowych Przewoźników Drogowych, podkreśla, że podstawa do ozusowania w ruchu międzynarodowym wzrosła o co najmniej 100 proc. To skutek wprowadzonego w 2022 r. pakietu mobilności i zmiany krajowych przepisów o podróży służbowej. – Zdajemy sobie sprawę, że będzie ciężko wprowadzić tarczę ochronną dla firm. Dlatego liczymy, że nasze rozwiązanie spotka się z zainteresowaniem. Szczególnie że branża dotąd nie występowała o wsparcie – mówi w rozmowie z nami.
Proponowane rozwiązanie miałoby być tymczasowe, stosowane przy spadku koniunktury. – Spodziewamy się, że potrwa to do końca tego roku w wariancie optymistycznym, a pesymistycznym do końca I kw. 2025 r. Dlatego będziemy sugerować zmiany na rok – mówi Maciej Wroński. Analizy tego, jak zmiana wpłynęłaby na ZUS, jeszcze trwają. ©℗