Ubezpieczyciele szybciej niż touroperatorzy reagują na większe zagrożenie dla turystów. W polisach oferują już klauzule dotyczące aktów terroru. Przybywa towarzystw, które do standardowych, indywidualnych ubezpieczeń dla wyjeżdżających za granicę dołączają tzw. klauzule nieoczekiwanego aktu terroru. Taka opcja dostępna jest już m.in. w PZU, Unice, Europie, Warcie i w firmie Axa.
/>
Różny jednak jest zakres tych ubezpieczeń. W PZU odpowiedzialność zależy od poziomu zagrożenia w państwie, do którego udaje się podróżny. Wymagane jest opłacenie dodatkowej składki. Dotyczy to wyjazdów do krajów znajdujących się w rejonie zagrożonym terroryzmem, działaniami wojennymi, stanem wojennym lub stanem wyjątkowym. Chodzi o miejsca, w stosunku do których, na dzień zawarcia umowy ubezpieczenia, obowiązują ostrzeżenia MSZ i komunikaty: nie podróżuj lub opuść natychmiast.
– Jeżeli takiego ostrzeżenia nie ma, ochrona przed niespodziewanymi atakami terrorystycznymi jest w ramach składki podstawowej. Natomiast jeśli jest, ochrona będzie dopiero po opłaceniu dodatkowej składki – wskazuje Agnieszka Rosa z PZU. Dodatkowa składka oznacza zwyżkę o 300 proc.
Jednak rozszerzenie polisy o najbardziej niebezpieczne miejsca nie wszędzie jest możliwe. Ochrony ubezpieczeniowej w miejscach, gdzie wojna jest ogłoszona i trwa, nie udziela Axa. Takiej możliwości nie przewiduje też Europa. Wyłączenia stosuje Uniqa i dotyczą one państw, w których cały czas są napięte stosunki społeczne i polityczne. Poza takimi kierunkami, jak Afganistan, Sudan czy Irak, należy do nich teraz też Ukraina.
Ograniczony jest też zakres czasowy i koszty pokrywane w ramach ochrony związanej ze szkodami poniesionymi w związku z np. atakiem terrorystycznym. W takim przypadku ubezpieczyciele zapewniają pomoc zwykle przez pięć do siedmiu dni.
Ze względu na to, że szkody związane z atakami terrorystycznymi włączane są do podstawowego zakresu ubezpieczenia, towarzystwa nie dysponują danymi, w jakim stopniu nasilająca się fala takich wydarzeń wpływa na sprzedaż indywidualnych polis przy wyjazdach poza Polskę. Od większości firm płyną jednak sygnały, że szczególnie po zamachach we Francji w końcu 2015 r. i w tym roku w Brukseli klienci coraz częściej zwracają uwagę na uwzględnienie aktów terroru w zakresie polisy.
– Myślę, że ryzyko aktów terroru musi pozostać w polisach na stałe. Sytuacja geopolityczna jest na tyle niestabilna, że świadomy podróżujący zawsze będzie sprawdzał, czy polisa chroni również od takich zdarzeń – ocenia Magdalena Oszczak z Axa.
Inaczej do sprawy podchodzą touroperatorzy. U nich w ramach obowiązkowego ubezpieczenia oferowanego klientom na próżno szukać tego rodzaju ochrony.
– Podstawowe ubezpieczenie, a więc to oferowane w pakiecie z wycieczką, pokrywa wciąż jednak koszty leczenia i nieszczęśliwych wypadków, do których doszło za granicą. Ataki terroru są uznawane za siłę wyższą, w związku z czym są wyłączone z polisy – wyjaśnia Krzysztof Piątek, prezes Neckermanna i prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki.
Co więcej, turyści planujący wyjazd do Egiptu, Turcji czy Tunezji nie mają szans zwiększenia zakresu ubezpieczenia poprzez biuro podróży. – Mogą rozszerzyć zakres ubezpieczenia, ale zmiana polega tylko na zwiększeniu kwot, które zostaną wypłacone turystom w razie np. zgubienia bagażu czy zachorowania – komentuje Marcin Małysz z Exim Tours.
Widać jednak, że sami klienci zaczynają coraz większą wagę przywiązywać do swojego bezpieczeństwa.
Choć polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych tuż przed sezonem wakacyjnym wciąż zaleca powstrzymanie się od wyjazdu do Turcji, Tunezji i Egiptu, w biurach podróży ciągle można znaleźć oferty na te kierunki. Touroperatorzy przyznają jednak, że tegoroczne zainteresowanie nimi jest znacznie mniejsze niż w poprzednich latach, kiedy polscy turyści panowali na tamtejszych plażach. Z analizy Polskiego Związku Organizatorów Turystyki wynika, że w 2016 r. sprzedaż do Egiptu zmalała o 72 proc., do Turcji o 71 proc., a do Maroka o 40 proc. Klienci przerzucają się na bezpieczniejsze kierunki. Mowa przede wszystkim o Bułgarii, której sprzedaż wzrosła o 94 proc., czy Hiszpanii, która sprzedaje się o 54 proc. lepiej niż przed rokiem.