Od czego są zależne ceny zbóż w Polsce? Wyjaśnia analityk PKO BP Mariusz Dziwulski.

Ukraińskie Stowarzyszenie Zbożowe prognozuje, że zbiory zbóż w Ukrainie w 2024 r. spadną do 76,1 mln t, z 82,6 mln t rok temu. To ważna informacja dla polskich producentów?
ikona lupy />
Mariusz Dziwulski analityk rynku spożywczego, Bank PKO BP / Materiały prasowe

Ukraina jest jednym z największych na świecie eksporterów zbóż, stanowi bardzo ważny element całej globalnej układanki w łańcuchu żywności, więc oczywiście to istotny sygnał.

Natomiast do tych prognoz należy podchodzić z dużą ostrożnością, bo one dotyczą sezonu 2024, który dopiero się zaczyna. W maju 2023 r. Międzynarodowa Rada Zbożowa prognozowała, że ukraińska produkcja zbóż w ubiegłym roku spadnie o ponad 20 proc., a okazało się, że jednak nastąpił 7-proc. wzrost. To pokazuje, jak duży może być rozstrzał między prognozą a finalnym wynikiem. Czynniki ryzyka i niepewność dotycząca warunków produkcji są w Ukrainie tak duże, że należy z dystansem podchodzić do wszystkich prognoz. Mamy dopiero marzec, warunki pogodowe są zmienne, a dodatkowo w przypadku Ukrainy dochodzi jeszcze istotny czynnik niepewności dotyczący sytuacji geopolitycznej.

Jakie czynniki będą zatem kształtowały ceny zbóż w Polsce w najbliższych miesiącach i kwartałach?

Istotny wpływ na ceny będzie miało kształtowanie się oczekiwań dotyczących skali produkcji zbóż na świecie w sezonie 2024/2025. Bardzo ważnym czynnikiem będzie podaż surowców z Rosji, która obecnie zaniża globalne ceny zbóż. Z jednej strony mówi się o możliwych spadkach produkcji pszenicy w UE, spadkach zasiewów w USA, a z drugiej strony o wysokim poziomie podaży kukurydzy w Ameryce Płd. Sygnały o poziomie produkcji w tym roku i wysokości zapasów będą kształtować zmienność cen w najbliższych miesiącach. W ciągu najbliższych kilku miesięcy, biorąc pod uwagę obecne uwarunkowania, nie spodziewałbym się jednak istotnego odbicia cen zbóż. Oprócz kwestii podaży mamy jeszcze do czynienia z relatywnie niskim popytem, który nie sprzyja podwyżkom. Oczywiście, jeśli pojawiłyby się kolejne napięcia geopolityczne, to ceny zareagowałyby wzrostami.

Czy polski rynek już powoli łapie równowagę i ceny środków produkcji będą skorelowane z cenami skupu płodów rolnych?

Efekt spadku cen środków produkcji – energii, nawozów – jest już widoczny, ale nadal spadek cen płodów rolnych jest głębszy. Z danych GUS wynika, że w styczniu ceny skupu podstawowych produktów rolnych były niższe o 16 proc. r/r, zaś dane Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej wskazują, że spadek cen środków produkcji wyniósł niecałe 10 roc. r/r. Więc nadal opłacalność produkcji jest niższa niż przed rokiem, jeszcze nie możemy mówić o powrocie do równowagi. Mówimy tu bardziej o produkcji roślinnej, bo sytuacja w przypadku niektórych działalności produkcji zwierzęcej jest nieco lepsza, gdyż producenci korzystają z niskich cen zbóż i pasz.

Patrząc od strony konsumenta – jakich ruchów cen artykułów odzbożowych, czyli pieczywa czy makaronów, można się spodziewać w tym roku?

Ta grupa produktów wciąż odnotowuje wzrosty, ale one są coraz mniejsze – roczna dynamika wzrostu spowalnia. Należy jednak wyróżnić dwie podkategorie: produkty lekko przetworzone tanieją, np. mąka w styczniu była tańsza o ok. 5 proc. r/r, podczas gdy produkty bardziej przetworzone, z uwagi na wzrosty kosztów pozasurowcowych, drożeją, np. pieczywo o 3 proc. r/r. W kolejnych miesiącach ceny będą rosnąć coraz wolniej, ale deflacji – ze względu na przywróconą 5-proc. stawkę VAT na żywność – oczekiwać nie należy. ©℗

Rozmawiał Nikodem Chinowski