Pierwsze dane o stanie gospodarki w styczniu pokazują, że bieżąca koniunktura jest słaba, ale są warunki do boomu konsumpcyjnego.
Średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw (obejmuje on firmy niefinansowe zatrudniające co najmniej 10 osób; dane dotyczą łącznie ok. 6,5 mln osób) wyniosła w styczniu 7768,35 zł – podał we wtorek Główny Urząd Statystyczny. Styczeń pod względem wypłat dla pracowników jest zwykle gorszy niż ostatni miesiąc poprzedniego roku. Tak było również tym razem. Przeciętna płaca okazała się niższa o 3,3 proc. Ale równocześnie mieliśmy wzrost o 12,8 proc. w skali roku. Dane zaskoczyły analityków, którzy na ogół spodziewali się dynamiki w przedziale 10–11 proc.
Najmocniej – o 18,4 proc. – zwiększyła się średnia płaca w branży energetycznej. Na drugim miejscu znalazły się „administrowanie i działalność wspierająca”, w których mieszczą się m.in. agencje pracy tymczasowej. Średnia płaca jest tam wyraźnie poniżej średniej (w styczniu wyniosła niecałe 6,3 tys. zł), ale w skali roku podskoczyła o 17,5 proc. Tam również był 5,7-proc. wzrost w porównaniu z grudniem.
„Solidny wzrost płac w styczniu był napędzany przede wszystkim wzrostem płacy minimalnej, którym według szacunków zostało objętych blisko 3,6 mln pracowników. Oddziaływanie wyższej płacy minimalnej było szczególnie widoczne w branżach takich jak zakwaterowanie i administracja, gdzie wzrost płacy w ujęciu miesięcznym był najsilniejszy. Nieco rozczarowująca dynamika wynagrodzeń pod koniec roku, przy zaskoczeniu w górę w styczniu, pokazuje, że pod koniec 2023 firmy «nabierały sił» przed wzrostem płacy minimalnej” – skomentowali ekonomiści banku PKO BP.
„Styczniowy wzrost płac o spektakularne 12,8 proc. w skali roku to mocny argument za odbiciem konsumpcji w bieżącym roku, ale również sygnał ostrzegawczy dla RPP w kontekście zbiegania inflacji do celu. Dane utwierdzają nas w przekonaniu, że RPP nie obniży stóp procentowych w tym roku” – napisali w komentarzu analitycy Banku Pekao.
Spektakularny był jednak przede wszystkim wzrost płac w ujęciu realnym. Uwzględniając 3,9-proc. inflację, średnia wypłata była o 8,6 proc. większa niż rok wcześniej. To dynamika nienotowana od… kwietnia 2008 r., czyli okresu boomu, który poprzedził wybuch globalnego kryzysu finansowego.
Inaczej niż płace wyglądają dane na temat produkcji przemysłowej. Była ona o 1,6 proc. wyższa niż rok wcześniej. To mniej, niż spodziewali się eksperci. Niewielkim pocieszeniem jest fakt, że tym razem nie było spadku (w 2023 r. obniżki produkcji w porównaniu z analogicznym miesiącem poprzedniego roku miały miejsce dziesięciokrotnie). „Po wyeliminowaniu wpływu czynników o charakterze sezonowym w styczniu br. produkcja sprzedana przemysłu ukształtowała się na poziomie o 0,1 proc. wyższym niż w analogicznym miesiącu ub.r. i o 0,2 proc. niższym w porównaniu z grudniem ub.r.” – podał GUS.
Według statystyków wynik lepszy niż przed rokiem odnotowało 16 z 34 branż. O 32 proc. urosła sprzedaż w naprawie i instalacji maszyn (to korzystny sygnał dla inwestycji), o 21 proc. – w przemyśle motoryzacyjnym, o 20 proc. – u producentów „pozostałego sprzętu transportowego” (wskazówka poprawy popytu za granicą). Największe spadki sprzedaży dotyczyły producentów urządzeń elektrycznych (26,2 proc. w skali roku; ta branża wytwarza produkty głównie na eksport) oraz górnictwa węgla (15,3 proc.).
„Na uwagę zasługuje pierwszy od sierpnia 2023 r. wzrost produkcji w ujęciu rocznym w branżach eksportowych. Uważamy jednak, że wynika on przede wszystkim z efektów kalendarzowych, a perspektywy produkcji w tej kategorii pozostają niekorzystne ze względu na obniżoną aktywność w przetwórstwie w strefie euro, w tym w Niemczech, i zgłaszane z tego powodu niższe zapotrzebowanie na dobra pośrednie wytwarzane w Polsce” – zaznaczyli analitycy Credit Agricole Bank Polska.
Z miesiąca na miesiąc pogłębia się spadek cen w przemyśle. W styczniu były one o 9 proc. niższe niż rok wcześniej. Tak mocno nie obniżały się nigdy w historii. Najgłębsze spadki są związane z obniżkami cen surowców. W produkcji koksu i produktów rafinacji ropy naftowej spadek cen wyniósł prawie 22 proc., w produkcji metali i wyrobów chemicznych – niemal 16 proc. ©℗