Na dzisiejszym walnym zgromadzeniu minister aktywów państwowych Borys Budka, głosując z akcji posiadanych przez Skarb Państwa, ma dokończyć dzieło, którego wykonawcą jest Daniel Obajtek.

Głównym celem działań odchodzącego prezesa było zgromadzenie aktywów paliwowych kontrolowanych przez państwo w jednej firmie. Orlen najpierw przejął Lotos, swojego głównego konkurenta, a później PGNiG, faktycznego monopolistę na krajowym rynku gazu. Walne zgromadzenie zostało zwołane po to, żeby wypełnić zobowiązania, jakie przed Orlenem postawił Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, wyrażając zgodę na przejęcie PGNiG. Warunkiem, jaki musi spełnić Orlen, jest zbycie „w sposób trwały i nieodwracalny” kontroli nad firmą Gas Storage Poland, zarządzającą systemem magazynowania gazu ziemnego. Nabywcą tych aktywów, który musiał być zaakceptowany przez UOKiK, ma być państwowa firma Gaz-System.

Jeśli zatem słowa krytyki kierowane w kierunku Daniela Obajtka przez polityków Koalicji 15 października, m.in. za zabicie konkurencji na krajowym rynku paliw, miały w sobie jakiś element troski o los klientów Orlenu, to na dzisiejszym walnym zgromadzeniu Skarb Państwa może zagłosować przeciw sprzedaży Gas Storage Poland. To z automatu nie doprowadzi do ponownego rozdzielenia Orlenu z PGNiG, ale byłoby sygnałem, w którym kierunku rząd Donalda Tuska zamierza działać.

Nie wiemy, jak bardzo, w rok po faktycznym jej przeprowadzeniu, posunęła się integracja Orlenu i PGNiG. Być może rozdzielenie obydwu firm nie jest już możliwe, a może koszty takiej operacji są zbyt wysokie. Zresztą odwrócenie tej transakcji nie zmieni sytuacji odbiorców gazu na krajowym rynku. Nie ma bowiem dla nich większego znaczenia, czy dostawca nazywa się Orlen, czy PGNiG – i tak są w złej sytuacji. Bo faktyczny monopol na tym rynku ustanowiły nie przegrupowania kapitałowe, ale przyjęte za czasów Zjednoczonej Prawicy przepisy, dotyczące magazynowania gazu przez działające na rynku firmy. W listopadzie 2023 r. Komisja Europejska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości sprawę przeciw Polsce „w związku ze środkami nakładającymi dodatkowe koszty w transgranicznym handlu gazem”.

Po transakcjach przeprowadzonych przez Daniela Obajtka prezes Orlenu ma w swoich rękach dużą władzę nad strategicznym obszarem gospodarki – może ustalać ceny gazu, benzyny i oleju napędowego. Odbicie wspomnianego monopolu na rynku gazu znajdziemy w komunikatach Orlenu dotyczących obniżania cen tego surowca dla odbiorców biznesowych – kiedy na przykład 1 sierpnia zeszłego roku spółka informowała, że od początku kolejnego miesiąca małe i średnie firmy zapłacą 201,4 zł/MWh, to na holenderskim rynku TTF gaz kosztował ok. 30 euro/MWh (ok. 135 zł/MWh). O tym, co Orlen może zrobić z cenami paliw na stacjach benzynowych, przekonaliśmy się w okresie przedwyborczym. Tłumaczenia spółki, że przecież nie kontroluje całego rynku, a w ogóle to na politykę ustalania cen na stacjach trzeba patrzeć w długim terminie, brzmią mało wiarygodnie. Bo sam Daniel Obajtek, prezentując strategię firmy, publicznie przyznał, że na przełomie lat 2022 i 2023 ceny na stacjach nie zmieniły się – wszyscy liczyli, ile powinny wzrosnąć, ze względu na powrót czasowo obniżonego VAT do poziomu 23 proc. – bo taką decyzję podjęła jego firma.

Analizując skutki działań Orlenu, warto spojrzeć na wyniki finansowe jednego z konkurentów, handlującego paliwami Unimotu. Spółka w III kw. 2023 r. miała 22 mln zł straty, choć wcześniej notowała rekordowe zyski. W tym okresie nie zdarzyło się na rynku nic wyjątkowego, poza specyficzną polityką cenową Orlenu. Chyba nie potrzeba więcej dowodów, żeby stwierdzić, że konstrukcja Daniela Obajtka jest niebezpieczna zarówno dla klientów, jak i konkurentów jego firmy. Głosowanie Skarbu Państwa przeciw sprzedaży Gas Storage Poland byłoby jasnym sygnałem, że nowe władze przynajmniej rozważają jej demontaż.

Prawdopodobnie najlepszym rozwiązaniem – z punktu widzenia konkurencji na rynku i respektującego zarazem stan faktyczny – byłoby wymyślenie całkiem nowego podziału Orlenu. Bo o ile odtworzenie PGNiG może być bardzo trudne, to cofnięcie przejęcia Lotosu jest już niemożliwe. Aktywa firmy zostały częściowo sprzedane, a odwrócenie tych transakcji wiązałoby się z gigantycznymi kosztami. Znamy też jedynie wycinek umów podpisanych przez Orlen i nie wiemy, czy np. sprzedaż udziałów w Rafinerii Gdańskiej na rzecz Saudi Aramco jest powiązana z dostawami ropy naftowej, realizowanymi przez ten koncern.

Dzielenie koncernów naftowych nie jest rozwiązaniem niezwykłym – w poprzedniej dekadzie norweski Equinor sprzedał swoją sieć stacji benzynowych, a amerykański Conoco- Phillips podzielił na spółkę wydobywczą oraz część zajmującą się rafinacją ropy i jej sprzedażą. Pytanie tylko, czy nowy rząd rzeczywiście jest chętny oddać władzę nad gospodarką, jaką daje kontrola nad tak wielką firmą jak Orlen. ©℗