Odwołanie prezesa nie wpłynie na kurs akcji Orlenu – uspokajają analitycy. O zachowaniach inwestorów zadecydują deklaracje nowego szefa.

Piotr Kownacki, nowy szef Orlenu, to jeden z najbardziej zaufanych współpracowników Lecha Kaczyńskiego, gdy ten był prezesem NIK-u

Na zamknięciu wczorajszej sesji giełdy akcje Orlenu kosztowały 47,80 zł, czyli nawet o 2,61 proc. więcej niż podczas porannego otwarcia. Neutralna reakcja inwestorów na dymisję szefa spółki świadczy, że rynek już zdyskontował to, czego wszyscy się spodziewali. – Dla przyszłości spółki będzie ważne, co powie jej nowy prezes. O kondycji firmy decyduje sytuacja makroekonomiczna i wysokość marż rafineryjnych – mówi Ludomir Zalewski, analityk DM PKO BP. Zdaniem Janusza Szuma, eksperta branży paliw i byłego przedstawiciela Jukosu w Polsce, kojarzony z Pałacem Prezydenckim Piotr Kownacki może nawet przynieść spółce korzyści. – Silna pozycja prezesa spółki może pomóc w załatwieniu korzystnych dla niej ustaw – twierdzi Szum. Zaznacza jednak, że wiele będzie zależało od składu całego zarządu. Już wcześniej dochodziły sygnały, że ministerstwo naciska na odwołanie wiceprezesów Cezarego Smorszczewskiego odpowiedzialnego za inwestycje kapitałowe, odpowiadającego za finanse Piotra Szymańskiego i Jana Maciejewicza, odpowiadającego za logistykę i cięcie kosztów. Takie zmiany mogłyby zdestabilizować firmę. Tymczasem według premiera Jarosława Kaczyńskiego, nowy prezes Orlenu miałby lepiej zagwarantować interesy związane z bezpieczeństwem energetycznym Polski. – Pan Kownacki ma ten typ doświadczenia, który bardziej odpowiada potrzebom czasu, niż tylko związanym z przedsięwzięciami czysto ekonomicznymi – powiedział wczoraj premier. Może to oznaczać, że spółka będzie starała się bardziej dywersyfikować dostawy ropy, np. zwiększając zaopatrzenie drogą morską, by uniezależnić się od importu z Rosji. Do tego zmierza teraz konkurencyjna Grupa Lotos. Dla konsumentów takie rozwiązanie nie musi być korzystne: ropa sprowadzana statkami jest droższa niż z rurociągu Przyjaźń. Niebawem ależy spodziewać się zmian w zarządach spółek powiązanych z Orlenem. Źródła w branży twierdzą, że politycy PiS będą chcieli wpływać na obsadę blisko stu dobrze płatnych posad w całej grupie kapitałowej. Należy do niej także czeski koncern paliwowy Unipetrol, a od połowy grudnia ubiegłego roku również litewska rafineria w Możejkach.