"Jest jeszcze wystarczająco dużo czasu, by uzgodnić w tym roku ambitne porozumienie, jeśli zmobilizujemy wolę polityczną, poczynimy wysiłki i wykażemy się determinacją po obu stronach" - powiedział główny negocjator amerykański Dan Mullaney.
"Mamy jeszcze dużo pracy do wykonania" - dodał na konferencji prasowej kończącej 13. rundę negocjacji.
Europejski negocjator Ignacio Garcia Bercero zapewnił, że UE jest gotowa do ciężkiej pracy, ale zaznaczył, że wynegocjowana treść umowy musi być odpowiednia.
"Każda ze stron musi zrobić ustępstwa konieczne, by do porozumienia doszło" - powiedział. Jego zdaniem potrzeba np. ustępstw strony amerykańskiej, by otworzyć rynek zamówień publicznych w USA dla firm z Unii Europejskiej. Na taką konieczność wskazał w mijającym tygodniu raport Komisji Europejskiej.
Impuls polityczny do przyspieszenia negocjacji dali w tym tygodniu kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent USA Barack Obama. Oboje wyrazili nadzieję na zakończenie rozmów na początku przyszłego roku, czyli przed końcem prezydentury Obamy.
O tym, że nie będzie to proste, świadczy liczba spraw, które są wciąż do załatwienia. Negocjatorom z Brukseli i Waszyngtonu wciąż nie udało się nawet zbliżyć do porozumienia w kilku znaczących kwestiach.
Planowane transatlantyckie partnerstwo handlowe i inwestycyjne (TTIP), jak oficjalnie nazywana jest przyszła umowa o wolnym handlu między Unią a USA, ma doprowadzić do stworzenia największej strefy wolnego handlu na świecie.
TTIP docelowo ma wykraczać dużo dalej niż dotychczasowe porozumienia handlowe, polegające na redukcji stawek celnych. Umowa w swych założeniach przewiduje usunięcie barier regulacyjnych czy wzajemne uznawanie standardów w celu obniżenia kosztów dla eksporterów, importerów i inwestorów.
Wartość wzajemnych obrotów handlowych między UE a Stanami Zjednoczonymi osiąga każdego dnia 2 mld euro. Komisja Europejska szacuje, że dzięki umowie handlowej z USA gospodarka Unii może zyskać 119 mld euro rocznie (0,5 proc. PKB).