Ostatni miesiąc 2023 r. nie był dobry dla drobiarzy. Grudzień przyniósł sześć nowych ognisk ptasiej grypy, z czego dwa po świętach. Cierpi na tym eksport, zaczynają rosnąć ceny w kraju.
W ubiegłym roku było w sumie 68 ognisk ptasiej grypy w Polsce, tyle samo co w 2022 r. To plasuje nas w czołówce krajów Unii Europejskiej. Więcej ognisk ptasiej grypy odnotowali tylko Francuzi i Węgrzy. Ale nie statystyka jest tu największym problemem. Choroba przekłada się już na eksport drobiu. Do innych państw UE nie może być wysyłane mięso z województwa, w którym pojawiło się ognisko grypy.
Jak mówi Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso, regionalizacja obowiązuje tylko w nielicznych państwach trzecich, a poza Wspólnotę idzie ponad 30 proc. polskiego drobiu. W ciągu 10 miesięcy 2023 r. sprzedaliśmy za granicę drób za 15,8 mld zł, o niemal 5 proc. mniej niż rok wcześniej.
– Grypa ptaków nie pomaga, choć spadek wartości to też efekt napływu taniego drobiu z Ukrainy i umocnienia się złotego pod koniec roku – mówi jeden z producentów, zwracając uwagę na jeszcze inną konsekwencję ptasiej grypy: likwidację stad, która wpływa na podaż. Tylko w dwóch najnowszych ogniskach było w sumie ponad 65 tys. ptaków. W całym 2023 r. z powodu choroby trzeba było zlikwidować prawie 1,3 mln sztuk drobiu. Zaczyna się to odbijać na cenach skupu. Tylko w ostatnim tygodniu grudnia brojlery kurczaka zdrożały o 23 gr za kg, a tuszki o ponad 30 gr za kg. Z kolei wyższe ceny w skupie oznaczają podwyżki cen w detalu, których zdaniem ekspertów można oczekiwać już w styczniu.
Ale jest i dobra wiadomość. Jak dowodzi Dariusz Goszczyński, prezes Krajowej Rady Drobiarstwa Izby Gospodarczej, utrzymanie liczby ognisk na poziomie z 2022 r. oznacza, że polscy producenci coraz lepiej radzą sobie z bioasekuracją. – I to w sytuacji, kiedy grypa ptaków nie jest już sezonowa, lecz całoroczna – tłumaczy i dodaje, że firmy koszty z tym związane ponoszą z własnej kieszeni. – Zmienił się rząd i będziemy apelować o zmianę w tym zakresie. Oczekujemy wsparcia na inwestycje zapobiegające rozprzestrzenianiu się ptasiej grypy, tak jak ma to miejsce w przypadku ASF – mówi Goszczyński. – Odszkodowanie za likwidację stada co prawda pokrywa koszty, ale tylko u tych, u których wystąpiła choroba. Na pomoc nie mogą już natomiast liczyć hodowcy z okolicy, którzy z powodu wystąpienia ogniska muszą wstrzymać wysyłanie drobiu do ubojni czy na eksport – dodaje. ©℗