Rynek ze spokojem przyjął zahamowanie procesu wydzielenia aktywów węglowych z państwowych spółek

Notowania giełdowe koncernów energetycznych są stabilne pomimo niepewności co do losów Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Spółki energetyczne podkreślają, że bez tego trudniej im będzie pozyskać pieniądze na niezbędne inwestycje. Słychać też głosy, że połączenie wszystkich „brudnych” aktywów w jeden wielki podmiot nie jest konieczne, ale przedłużanie niepewności w tej sprawie utrudni transformację.

Minister aktywów państwowych Borys Budka zapowiedział, że proces wydzielenia aktywów węglowych z państwowych koncernów energetycznych do NABE musi zostać poprzedzony audytem; dopiero po jego przeprowadzeniu ma zapaść decyzja co dalej. W poprzednich miesiącach kursy spółek energetycznych reagowały entuzjastycznie na wieści o kolejnych krokach ku utworzeniu NABE. Tym razem giełda zareagowała ze spokojem na słowa szefa MAP, które oznaczają dalsze odsunięcie wydzielenia aktywów węglowych w czasie. 13 grudnia, kiedy padły te słowa, za jedną akcję Polskiej Grupy Energetycznej trzeba było zapłacić 8,68 zł, w piątek było to 8,78 zł. W tym samym czasie kurs Tauronu wzrósł z 3,91 zł za akcję do ok. 4 zł, a Enei z 8,96 do 9,02 zł.

– Rynek pogodził się z tym, że temat NABE może zostać przeciągnięty w czasie – mówi Daniel Kostecki, analityk CMC Markets, dodając, że to zasługa ogólnie dobrego nastroju.

Ze spółek energetycznych, które poprosiliśmy o stanowisko, słyszymy argumenty świadczące o konieczności wydzielenia aktywów węglowych. Tauron zapewnia, że kilkumiesięczne opóźnienie nie powinno istotnie wpłynąć na realizowane inwestycje związane z transformacją energetyczną. „W dłuższej perspektywie wyjście z energetyki węglowej stanowi jeden z priorytetowych kierunków realizowanej Strategii Grupy Tauron na lata 2022–2030 z perspektywą do 2050 r., zakładającej transformację energetyczną w kierunku odnawialnych źródeł energii” – czytamy w odpowiedzi koncernu.

PGE przekazała nam, że jest w pełni gotowa na wydzielenie aktywów węglowych. Dzięki temu „będzie możliwe przyspieszenie budowy odnawialnych źródeł energii, rozwijanych przez grupy energetyczne. Obecnie instytucje finansowe niechętnie współpracują z podmiotami posiadającymi aktywa węglowe. Utrudnia to pozyskiwanie finansowania na nowe inwestycje, zwłaszcza w źródła odnawialne i zwiększa ich koszt” – podaje spółka. W oświadczeniu czytamy, że „w trakcie prac nad modelem wydzielania aktywów węglowych, brane były pod uwagę różne rozwiązania, ale przeprowadzone analizy wskazywały, że wariant jednego podmiotu był najlepszą opcją”. „Gwarantował on stabilność dla systemu energetycznego i zapewniał bezpieczeństwo energetyczne Polski” – argumentuje PGE.

Enea przekonuje w stanowisku przesłanym DGP, że wydzielenie aktywów węglowych jest niezbędne, by spółki energetyczne się rozwijały i uczestniczyły w transformacji. „Samo finasowanie bankowe jest i będzie znacząco utrudnione bez wydzielenia aktywów węglowych. Prowadzone są różne projekty w ramach rozwoju portfela OZE (fotowoltaika, farmy wiatrowe)” – podaje spółka. Enea dodaje, że na bieżąco prowadzi działania mające na celu zabezpieczenie odpowiedniego finansowania realizowanych projektów OZE, niezależnie od posiadania w swoim portfelu aktywów węglowych.

Zdaniem Moniki Morawieckiej, współzałożycielki Eksperckiej Rady ds. Bezpieczeństwa Energetycznego i Klimatu i byłej szefowej strategii PGE, łączenie wydzielonych aktywów węglowych w jeden podmiot nie jest elementem niezbędnym dla powodzenia transformacji energetycznej. – Natomiast z pewnością pożądana byłaby szybka decyzja, w którym kierunku idziemy. Brak wydzielenia aktywów węglowych z grup energetycznych też nie musi oznaczać katastrofy, pod warunkiem że zarządy tych grup będą mogły podejmować decyzje zarządcze oparte wyłącznie na rachunku ekonomicznym – mówi DGP. Uważa ona jednak, że nawet wówczas taki scenariusz oznaczałby spowalnianie transformacji. – Najgorsze będzie przedłużanie okresu niepewności – twierdzi Monika Morawiecka.

Politycy Koalicji Obywatelskiej sugerowali wcześniej, że zamiast jednego dużego podmiotu zostaną utworzone trzy mniejsze, konkurujące ze sobą. Zdaniem Michała Hetmańskiego, prezesa Fundacji Instrat, na stole warto położyć także opcję dalszego rozpraszania ich udziału, jednak trzeba przejść do fazy implementacyjnej i nie tworzyć zbyt skomplikowanych rozwiązań, ponieważ udział spółek węglowych w miksie będzie spadał w związku z uruchamianiem nowych elektrowni gazowych. – Trzeba zgłosić odpowiedni plan Komisji Europejskiej, by został on zaakceptowany, a bez tego inne procesy – np. wsparcie dla górników i energetyków odchodzących wraz z zamykaniem elektrowni i kopalń – będą wstrzymane. Czas ma tu znaczenie – mówi Hetmański. ©℗