Przez prawie dziewięć miesięcy akt na rzecz przemysłu neutralnego klimatycznie oceniali europosłowie. Dziś w jego sprawie stanowisko zajmą państwa członkowskie
Net-Zero Industry Act, czyli projekt wspierający bezemisyjny przemysł, to jeden z flagowych pomysłów KE na uzupełnienie celów i zadań Zielonego Ładu. Założenia są stosunkowo proste – UE nie zrealizuje celów Zielonego Ładu i nie przyspieszy dekarbonizacji, dopóki technologie służące do tego celu nie będą produkowane w Europie. I żeby zachęcić potencjalnych inwestorów i ukształtować bardziej przyjazne otoczenie regulacyjne, w marcu ubiegłego roku Bruksela przedstawiła projekt rozporządzenia o przemyśle bezemisyjnym. W tle były wejście w życie amerykańskiego systemu subsydiów na rzecz zielonej transformacji w przemyśle (IRA) i chęć uniezależnienia się od Chin. Kluczowe jest jednak to, że przedstawiciele różnych branż, w tym głównie producenci OZE, już w marcu alarmowali, że nowe przepisy są spóźnione i trzeba je przyjąć jak najszybciej. Projekt od tego czasu utknął w konsultacjach europosłów, którzy dopiero pod koniec listopada zajęli wobec niego stanowisko. I dlatego dopiero dziś, po prawie dziewięciu miesiącach od przedstawienia projektu określanego od początku jako pilny, państwa członkowskie się nad nim pochylą.
Bez nowych pieniędzy
Zgodnie z rozporządzeniem do 2030 r. UE miałaby produkować 40 proc. technologii bezemisyjnych potrzebnych do realizacji Zielonego Ładu. W ten sposób państwa miałyby dysponować jedną czwartą wartości światowego rynku tych technologii. Brzmi to jak wyzwanie rzucone Stanom Zjednoczonym, które jednak swój program wdrażają od niemal roku. Rozporządzenie ma w zamyśle zmienić sytuację, w której UE jest dziś importerem technologii, które mają wspierać cel ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 r. i przejścia na całkowitą neutralność klimatyczną w 2050 r. Co będzie wspierane przez UE? Pompy ciepła, geotermia, zielony wodór, fotowoltaika, kolektory słoneczne, biogaz, paliwa alternatywne i energetyka jądrowa.
Sęk w tym, że w czasie, gdy kolejne państwa, w tym przede wszystkim Niemcy, zgłaszają problemy z realizacją celów klimatycznych, Bruksela nie zabezpieczyła na bezemisyjny przemysł żadnych nowych środków finansowych. Komisja zaproponowała wykorzystanie do tego celu istniejących mechanizmów finansowych, w tym pożyczek z EBI, program InvestEU, uelastycznienie wydawania środków budżetowych, w tym z Funduszu Spójności, Fundusz Innowacji czy mający wspierać uniezależnienie się od rosyjskich paliw kopalnych program REPowerEU. W marcu tego roku ze strony szefowej KE Ursuli von der Leyen padła deklaracja powołania specjalnego Europejskiego Funduszu Suwerenności, który miał wspierać przemysł na Starym Kontynencie, w dodatku w jego bezemisyjnej odsłonie. Od tego czasu Bruksela milczy, a projekt funduszu wciąż nie został przedstawiony.
Atom pod rękę z OZE
Rozporządzenie, nad którym będą dziś debatować ministrowie państw członkowskich, ogranicza się więc głównie do ułatwień regulacyjnych i zmniejszenia niezbędnej biurokracji. Zielonej transformacji przemysłu ma pomóc uproszczenie procedury przyznawania pozwoleń. Zgodnie z tymi regulacjami projekty inwestycyjne neutralne klimatycznie uzyskiwałyby zezwolenia w ciągu 12–18 miesięcy, a w przypadku projektów strategicznych w ciągu 9–12 miesięcy. Dziś niektóre muszą czekać nawet przez kilka lat na uzyskanie zezwolenia.
Zmniejszeniu obciążeń administracyjnych towarzyszą dwa inne akty – ustawa o surowcach krytycznych oraz reforma unijnego rynku energii. Ta pierwsza nie przynosi jeszcze widocznych rezultatów – UE jest w dalszym ciągu uzależniona od dostaw chińskich surowców strategicznych niezbędnych w rozwoju bezemisyjnego przemysłu. Z kolei impas w sprawie reformy rynku energii udało się przełamać dopiero pod koniec października tego roku dzięki zezwoleniu na dofinansowanie energetyki jądrowej.
Początkowo KE zaproponowała przyspieszenie zezwoleń i dofinansowywanie 10 strategicznych technologii bezemisyjnych, w tym wymienione przez nas wyżej. PE wprowadził jednak liczne poprawki i dziś lista ta obejmuje już 17 technologii. Wśród nich europosłowie utrzymali energetykę jądrową, a nawet rozszerzyli możliwość uproszczenia zezwoleń na budowę nie tylko małych reaktorów modułów, lecz także standardowych reaktorów. Oznacza to, że atom może być wspierany na tych samych zasadach co energetyka odnawialna. Europosłowie zaproponowali też jeszcze krótsze okresy wydawania zezwoleń.
Jest jednak wątpliwe, by państwa członkowskie utrzymały tak ambitne poprawki PE. – To trochę przypomina listę zakupów lub świąteczną listę życzeń – ocenił przewodniczący parlamentarnej komisji ochrony środowiska Pascal Canfin z liberalnej grupy Renew. Sprawozdawcy projektu oczekują jego przyjęcia najpóźniej w styczniu, ale spodziewają się, że podczas dzisiejszej rady lista dotowanych projektów zostanie znacznie okrojona. Austria podtrzymuje bowiem swoje wątpliwości co do wspierania na mocy rozporządzenia inwestycji w atom, które PE uznaje za nienaruszalne w swoim stanowisku. Główny sprawozdawca projektu, Christian Ehler z Europejskiej Partii Ludowej, ocenił, że jest on „bardzo wyraźną odpowiedzią dla Amerykanów i ich IRA”. Problem w tym, że nawet jeśli uda się doprowadzić do porozumienia między państwami a europosłami, to akt wejdzie w życie najwcześniej w okolicach lutego 2024 r. IRA funkcjonuje już od początku 2023 r. ©℗