Rynek instrumentów opartych na stawkach WIBOR jest szacowany przez Narodową Grupę Roboczą na ok. 9 bln zł – mówi Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich, przewodniczący Narodowej Grupy Roboczej odpowiedzialnej za reformę wskaźników referencyjnych w Polsce.

Narodowa Grupa Robocza (NGR), która zajmuje się reformą wskaźników, na podstawie których jest liczone m.in. oprocentowanie kredytów, zdecydowała niedawno o przesunięciu terminu zakończenia „tranzycji stawek referencyjnych”, w wyniku których zniknąć ma WIBOR. Jakie są powody?
ikona lupy />
Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich, przewodniczący Narodowej Grupy Roboczej odpowiedzialnej za reformę wskaźników referencyjnych w Polsce / Materiały prasowe / fot. mat. prasowe

Chodzi o to, żeby dostosować się do realnych możliwości. Tak szeroko przeprowadzanej reformy jak w Polsce nie było dotąd nigdzie. Na tych rynkach, na których się wzorujemy, jak Wielka Brytania czy Szwajcaria, gdzie zakres zmiany był relatywnie mniejszy, trwało to ok. pięciu lat. Wydaje się, że to realistyczny termin. Taki czas jest potrzebny, by wykształcił się rynek instrumentów opartych na nowym wskaźniku. By ten wskaźnik przyjął się w realiach funkcjonowania rynku i był akceptowany przez inwestorów, również zagranicznych. Tego wszystkiego nie da się zrobić w ciągu zadekretowanych początkowo dwóch lat.

Drugi problem dotyczy legacy portfolio, czyli istniejących wciąż instrumentów, umów opartych na dotychczasowym wskaźniku. Ten rynek jest szacowany przez Narodową Grupę Roboczą na ok. 9 bln zł. Wydłużenie terminu finalnej zamiany WIBOR-u na WIRON zmniejszy znacząco tę wartość.

Narodowy Bank Polski w ostatnim raporcie o rozwoju systemu finansowego wylicza wartość instrumentów opartych na WIBOR-ze na 4,4 bln zł.

Różnica wynika prawdopodobnie stąd, że NBP bierze pod uwagę krajowe podmioty. My jako NGR liczymy cały wolumen, z którego znaczna część w zakresie instrumentów pochodnych jest rozliczana przez zagraniczne izby rozliczeniowe, w szczególności LCH – London Clearing House.

Skoro termin był nierealistyczny, to dlaczego taki sobie wyznaczyliśmy?

Mogę powtórzyć: formułowane początkowo oczekiwania były nierealistyczne – przypomnę, że na początku zakładano okres połowy roku, zanim zapisano ostatecznie dwa lata w pierwotnej mapie. Zakładano, że cały proces potrwa krótko. Ale kiedy zaczęliśmy szczegółowe dyskusje w ramach NGR, a to są prace toczące się w dziewięciu osobnych „strumieniach”, więc zakrojone bardzo szeroko, z analiz jasno wynikło, że cały proces w zakładanym wstępnie terminie nie jest możliwy do przeprowadzenia.

Może pan przybliżyć powody?

Mówił o tym ostatnio nadzór. Tranzycja ze starego na nowy wskaźnik powinna się cechować neutralnością ekonomiczną. Gdybyśmy przeprowadzili tę operację teraz, w sytuacji nie do końca stabilnych warunków makroekonomicznych: wysokiej inflacji, wysokich stóp procentowych – konwersja nie byłaby neutralna ekonomicznie. I co ważne, nie tylko instytucje finansowe mogłyby ponieść straty, lecz także klienci, np. inwestorzy w obligacje skarbowe, bo pamiętajmy, że tu nie chodzi tylko o kredyty.

Dlatego zdecydowano, by konwersja w miarę możliwości dokonywała się poprzez wygaśnięcie umów, zatem naturalny proces zmniejszania ekspozycji na dany wskaźnik referencyjny. Szacuje się, że dzięki temu dodatkowemu czasowi skala instrumentów do konwersji zmniejszy się o 70 proc. To tylko wygaśnięcie istniejących umów w związku z upływem czasu, na jaki zostały zawarte, bądź w następstwie spełnienia świadczenia. Możliwa jest też dobrowolna konwersja. NGR ma już rekomendację dotyczącą takiej dobrowolnej konwersji obligacji, finalizujemy rekomendację dotyczącą produktów bankowych. W obrocie konsumenckim taka konwersja nie wchodzi w grę na dużą skalę, ale w obrocie firmowym jest jak najbardziej możliwa.

Opublikowany pod koniec października komunikat NGR, w którym przesunięto datę likwidacji WIBOR-u, mówi tak: „W toku prac NGR zidentyfikowano szereg specyficznych dla polskiego sektora finansowego wyzwań wynikających ze skali oraz struktury umów/instrumentów wykorzystujących WIBOR generujących ryzyka dla przeprowadzenia bezpiecznej konwersji”.

O czym mowa? Są obawy związane z kredytami hipotecznymi?

Kredyty mieszkaniowe nie są tu głównym problemem. Chodzi przede wszystkim o to, że nie było do tej pory takiego precedensu, by mocą jednej reformy zamieniać wszystkie instrumenty i umowy, w których był wykorzystywany dotychczasowy wskaźnik. Podam najbardziej znany przykład: zamiany wskaźnika LIBOR CHF na SARON. Ta zmiana tak naprawdę dotyczyła jednego rodzaju produktu – kredytów mieszkaniowych w Polsce i w kilku innych państwach europejskich.

My mamy ogromny wachlarz instrumentów, w którym trudno o wprowadzenie jednolitych zasad konwersji ze względu na specyfikę wskaźników typu risk free rate (stopa wolna od ryzyka – red.). A delegacja ustawowa jest taka, że wszystko należałoby objąć jednym rozporządzeniem. Dlatego potrzeba więcej czasu na wypracowanie szczegółowych rozwiązań. Być może niezbędna będzie konsultacja z Komisją Europejską jako organem odpowiedzialnym za unijne rozporządzenie BMR dotyczące wskaźników referencyjnych, by ująć zmianę we właściwe ramy prawne. Rozporządzenie, na mocy którego WIRON zastąpi WIBOR w umowach i instrumentach finansowych, musi być przyjęte w sposób niebudzący wątpliwości.

Kiedy tego rozporządzenia można się spodziewać?

W pierwotnej mapie drogowej reformy wskaźników w Polsce założono, że ono będzie na przełomie III i IV kw. tego roku. Już wiadomo, że w tym zakresie mapy drogowej nie było to możliwe do realizacji w zakładanym terminie. Mamy zmienione terminy w ramach nowej mapy. I zakładamy, że przyjęcie rozporządzenia nastąpi w 2026 r.

Czy duże zmiany stóp procentowych stoją na przeszkodzie tranzycji stawek?

Na pewno nie są to najlepsze środowiska do przeprowadzenia zamiany jednego wskaźnika na inny. Najlepsze byłoby ustabilizowanie tych wskaźników. Stawki WIRON są na ogół niższe niż WIBOR. Ale na początku września duży, wręcz szokowy spadek stóp ogłoszony przez Radę Polityki Pieniężnej spowodował, że przez pewien czas WIRON był wyższy niż WIBOR. Takie chwilowe zawirowania pojawiają się dlatego, że natura obu wskaźników jest odmienna. WIBOR ma charakter antycypujący, mówi o tym, jakie będzie oprocentowanie na przyszłość. Z kolei WIRON oddaje to, co działo się w przeszłości.

Nie zajmuję się polityką i zawsze walczyłem z politycznym stwierdzeniem, że wskaźnik jest wprowadzany po to, „by było taniej”. Reforma nie jest po to, by było taniej, ale by wprowadzić wskaźnik, który odznacza się większą transakcyjnością i podąża za światowymi standardami, jakimi są obecnie wskaźniki typu risk free rate.

Czy w ramach NGR są wstępne szacunki dotyczące wielkości spreadu korygującego, czyli wyrównania różnicy między starymi a nowymi stawkami? Czy wiadomo przynajmniej, jak on będzie wyliczany?

Jego wysokość będzie zależała od daty konwersji. Dziś trudno o tym mówić. Spread korygujący w kontekście nieustabilizowanych stóp procentowych nie pozwala w pełni zachować podstawowej zasady, o której mówiłem – neutralności ekonomicznej. Narodowa Grupa Robocza czerpie z doświadczeń prac innych grup roboczych, zatem metoda wyliczania spreadu korygującego również będzie czerpać z doświadczeń i praktyki innych rynków finansowych i metodyki wypracowanej m.in. w ramach ISDA (International Swaps and Derivatives Association, organizacja ustalająca międzynarodowe standardy instrumentów finansowych – red.).

Ile banków ma już w swojej ofercie produkty oparte na wskaźniku WIRON?

Banki wprowadzają nowe produkty zgodnie z poprzednią mapą drogową. Przyjęto w niej założenie, że każdy bank do końca tego roku powinien mieć przynajmniej jeden produkt z WIRON-em. I banki nad tym mocno pracowały. Im szybciej będą wprowadzane pierwsze produkty z nową stopą, tym więcej doświadczenia zbiorą banki. Dziś WIBOR ma jeszcze charakter dominujący, jeśli chodzi o nową „produkcję” w bankach. Ale od końca I półrocza 2024 r. przewidywana jest całkowita rezygnacja ze stosowania WIBOR-u do sprzedawanych produktów. Trzeba także pamiętać o równolegle stale zwiększającej się nowej „produkcji” kredytów hipotecznych opartych na stałym oprocentowaniu, w których problem wskaźnika nie występuje. Docelowy model kredytowania hipotecznego będzie konsekwentnie zmierzał w kierunku oprocentowania opartego na okresowo stałej stopie oprocentowania.

Zmieńmy temat. Jak wygląda sytuacja w zakresie sądowych spraw „przeciwko WIBOR-owi”? Pojawiło się sporo pozwów kwestionujących stosowanie tego wskaźnika w umowach kredytowych.

Widać, że wygasła pierwsza euforia obserwowana w końcówce ubiegłego i na początku tego roku – że dla kancelarii prawnych pojawia się nowa wielka nisza na rynku. Ta euforia zderzyła się z rzeczywistością, jaką jest brak podstaw do kwestionowania wskaźnika WIBOR. Jego wiarygodność potwierdziły wszystkie organy sieci bezpieczeństwa finansowego: zarówno Komitet Stabilności Finansowej w całości, jak i każdy z wchodzących w jego skład organów, czyli NBP, KNF, Bankowy Fundusz Gwarancyjny i Ministerstwo Finansów. Także instytucje takie jak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wskazywały, że nie ma podstaw do kwestionowania WIBOR-u. Stanowisko strony publicznej jest więc jasne.

Kwestionowanie WIBOR-u to tylko pretekst do poszukiwania możliwości uwolnienia się od zobowiązań. Pokazują to także statystyki sądowe. Na koniec września było kilkanaście wyroków dotyczących takich spraw – kilka prawomocnych. I wszystkie oddalały zarzuty. Był jeden „kapiszon” – niekorzystny dla banku wyrok zaoczny w Zielonej Górze. Ale tam chodziło o niewłaściwe doręczenie dokumentów. Ten wyrok ostatecznie upadł po zgłoszeniu sprzeciwu od wyroku zaocznego.

Są postanowienia zabezpieczające, pozwalające nie spłacać np. odsetek obliczanych „według WIBOR-u”.

Ale nasze statystyki wskazują, że w ponad 90 proc. przypadków takie żądanie już w I instancji jest oddalane przez sądy. Zwracam też uwagę, że takie postanowienia mogą być w pewien sposób niebezpieczne dla klientów w przypadku przegranej. Wtedy klient musi spłacić od razu wszystkie raty kapitałowo-odsetkowe, które były płacone w mniejszej wysokości na skutek zabezpieczenia (bez WIBOR-u, tylko na podstawie marży) lub były – co jest jeszcze bardziej dolegliwe dla klienta – w ogóle niepłacone na skutek zawieszenia obowiązku spłat w całości rat kapitałowo-odsetkowych.

Mam świadomość, że to początek spraw związanych z WIBOR-em i że mogą się także pojawiać pojedyncze postanowienia zabezpieczające czy wyroki niekorzystne dla banków, ale w II instancji banki będą z pewnością wnosić o ich uchylenie.

Wspomniał pan, że wiarygodność WIBOR-u nie budzi wątpliwości.

Nie budzi wątpliwości. Natomiast obserwujemy konieczność podniesienia świadomości klientów na temat tak specjalistycznych pojęć jak wskaźnik referencyjny (pomimo wyjaśniania pojęć w umowie), skąd on się bierze i czemu służy, zwłaszcza kiedy słyszymy takie herezje wmawiane klientom przez kancelarie prawne jak „ustalanie WIBOR-u przez bankierów przy kawowym stoliku”. Na marginesie warto podkreślić, że jest to jeden z elementów przemawiających za koniecznością wydłużenia całej reformy.

Kilka miesięcy temu głośno było o sygnaliście z sektora bankowego, który złożył donos na WIBOR w ESMA – unijnym nadzorze nad rynkiem kapitałowym. Czy banki musiały odpowiadać na jakieś pytania ESMA?

Nie. W mojej ocenie skoro ESMA najwyraźniej nie podjęła żadnych czynności, to znaczy, że uznała tę skargę za niewiarygodną. Warto dodać, że – jak wskazuje się powszechnie na rynku – ów donos został napisany przez jedną z kancelarii prawnych kwestionujących WIBOR, a rzekomy sygnalista pozostawał w jaskrawym konflikcie interesów. ©℗

Rozmawiał Łukasz Wilkowicz