Niski wzrost PKB w skali globu nie będzie pomagać polskiej gospodarce, której zależność od światowej koniunktury w ostatnich latach wyraźnie wzrosła.
W piątek brytyjski urząd statystyczny podał, że w III kw. PKB Wielkiej Brytanii nie zmienił się w porównaniu do poprzednich trzech miesięcy, a w doniesieniu do analogicznego okresu poprzedniego roku wzrósł o 0,6 proc. Choć liczby były nieznacznie lepsze od prognoz ekonomistów, to jednak nie wzbudziły entuzjazmu. – Brak zmiany PKB w porównaniu do poprzedniego kwartału sugeruje, że nasza gospodarka straciła impet, przygnieciona przez presję inflacyjną i wyższe koszty finansowania – powiedział Suren Thiru, ekonomista z Instytutu Biegłych Księgowych, cytowany przez „The Guardian”.
Jeszcze na początku roku brytyjska gospodarka rozwijała się w tempie 0,3 proc. w ujęciu kwartalnym, żeby zwolnić do 0,2 proc. w II kw. i ostatecznie wyhamować do zera. Coraz wolniejszy wzrost PKB to m.in. efekt serii podwyżek stóp procentowych ze strony Banku Anglii. Walcząc z nadmierną inflacją, władze monetarne podniosły podstawową stopę procentową z 0,1 proc. w grudniu 2021 r. do 5,25 proc. we wrześniu tego roku. Związane z tym wyższe koszty finansowe ograniczyły wydatki konsumentów na dobra i usługi, a przedsiębiorstwom utrudniły inwestycje. Jednocześnie efekty restrykcyjnej polityki monetarnej są w Wielkiej Brytanii wciąż relatywnie słabe. We wrześniu inflacja utrzymywała się na poziomie 6,7 proc. i była wyraźnie wyższa niż w Stanach Zjednoczonych (3,7 proc.) czy strefie euro (4,3 proc.). Wysokie tempo wzrostu cen ogranicza siłę nabywczą konsumentów, bo tylko część z nich może się cieszyć z równie wysokiego jak inflacja tempa wzrostu dochodów. Problemy Wielkiej Brytanii są typowe dla wielu innych państw wysoko rozwiniętych.
W najnowszej analizie stanu globalnej gospodarki Międzynarodowy Fundusz Walutowy zwrócił uwagę, że podwyżki stóp procentowych ze strony czołowych banków centralnych, choć w większości przypadku już się zapewne zakończyły, ograniczają tempo wzrostu gospodarczego i w tym samym kierunku będą oddziaływać także w przyszłym roku. Stąd prognozowane na 2024 r. spowolnienie w Stanach Zjednoczonych. W III kw. USA zanotowały najprawdopodobniej apogeum ożywienia; według wstępnych danych roczne tempo wzrostu PKB wyniosło 2,9 proc., co jest poziomem nieosiągalnym dla innych najważniejszych ekonomicznie państw, z wyjątkiem Chin. W innym punkcie ekonomicznego cyklu znajdują się Niemcy. Podobnie jak w Wielkiej Brytanii również w tym wypadku dane o wzroście gospodarczym za III kw. były lepsze od oczekiwań, ale nie wzbudziły entuzjazmu. W porównaniu do poprzedniego kwartału PKB najważniejszego partnera handlowego Polski obniżył się o 0,1 proc., a w ujęciu rocznym spadł o 0,4 proc.
Perspektywa prognozowanego przez ekonomistów dołka w europejskiej gospodarce przez cały rok przesuwała się w czasie. Być może w III kw. apogeum spowolnienia wreszcie miało miejsce. – Podstawowy scenariusz zakłada, że w przyszłym roku w europejskiej gospodarce nadejdzie ożywienie. Jednak jego skala nie będzie duża, a ryzyko, że w rzeczywistości będzie jeszcze skromniejsze od prognoz, jest realne. Nie można wykluczyć, że konsekwencją szoku wywołanego odcięciem od tanich rosyjskich surowców energetycznych jest trwała utrata konkurencyjności przez europejskich producentów – mówi Piotr Bielski, główny ekonomista Santander Banku Polska. Na taki scenariusz wskazują na przykład słabe wyniki niemieckiego eksportu. Wartość towarów sprzedanych przez niemieckie firmy na najważniejszych dla nich rynku amerykańskim spadła we wrześniu o 4 proc. w porównaniu do poprzedniego miesiąca. Choć popyt ze strony tamtejszych konsumentów wciąż był wysoki.
W przyszłym roku niższe tempo wzrostu gospodarczego mają zanotować nie tylko USA, ale także Chiny, które również są dla Niemiec i innych państw europejskich ważnym rynkiem eksportowym. Dlatego przyszłoroczne prognozy wzrostu, po straconym z tego punktu widzenia 2023 r., są dla głównych gospodarek Starego Kontynentu niezbyt optymistyczne. Niemcy mają się rozwijać w tempie 0,9 proc.; w październiku MFW obniżył swoją prognozę dla RFN o 0,5 pkt proc. – Jeśli rzeczywiście uda się Niemcom osiągnąć takie tempo wzrostu w przyszłym roku, nie będzie wielkiego problemu z punktu widzenia krajowej gospodarki. Nie można jednak wykluczyć, że wynik będzie bliższy zera – ocenia Bielski. Na rynku niemieckim Polska sprzedaje 28 proc. produktów eksportowanych. Jednak nie tylko Niemcy są dla nas ważne, bo w ostatnich latach krajowe firmy wzmocniły pozycję w wielu innych państwach. Obrazem tego jest wzrost relacji eksportu towarów i usług do PKB z 53 proc. pod koniec 2019 r. do 63 proc. na początku 2023 r. Dlatego globalna koniunktura jest dla nas coraz ważniejsza. ©℗