Wydarzenia na Bliskim Wschodzie na razie nie wpłyną na ceny na stacjach w Polsce.
Wprawdzie sam Izrael nie jest producentem ropy naftowej, ale istnieją obawy, że konflikt może wywołać większą niepewność w regionie i doprowadzić do zaostrzenia sankcji na ropę z Iranu. Dlatego poniedziałek, po weekendowych wydarzeniach w Izraelu, zaczął się od ponad 3-proc. wzrostu notowań surowca. Cena gatunku Brent podskoczyła do 89 dol. za baryłkę z okolic 84,5 w piątek, by w ciągu dnia spaść o ok. 1 dolar i po południu ustabilizować się w pobliżu poziomu 88 dol. za baryłkę.
Eksperci są przekonani, że wybuch wojny może wpływać na ceny ropy. W ostatnich miesiącach administracja Joego Bidena prowadziła negocjacje z władzami Arabii Saudyjskiej w sprawie normalizacji stosunków z Jerozolimą. Obecnie oba kraje nie utrzymują formalnych relacji dyplomatycznych. Rijad może być niechętny, by zwiększyć wydobycie ropy, a co za tym idzie – obniżyć cenę, w obliczu izraelskiej kontrofensywy skierowanej przeciwko Hamasowi.
Dorota Sierakowska, analityczka DM BOŚ, ocenia, że pierwsza reakcja maklerów na wydarzenia w Izraelu była nerwowa. – Jednak już rano widać było, że po pierwszym silniejszym wzroście notowania nieco spadły. Jest szansa, że konflikt ten nie będzie eskalować na inne kraje Bliskiego Wschodu, a bez tego uda się uniknąć wzrostów cen w dłuższej perspektywie – mówi. Dodaje, że inwestorzy najbardziej obawiają się zaangażowania w konflikt Iranu i Arabii Saudyjskiej.
Według analityków rynku w ostatnim okresie Amerykanie przymykali oko na rozluźnienie dyscypliny w przestrzeganiu sankcji wobec ropy z Iranu, bo w przeciwnym razie ceny ropy mogłyby przekroczyć psychologiczną granicę 100 dol. za baryłkę. Iran jest siódmym największym producentem ropy na świecie, jego wydobycie odpowiada za ok. 3 proc. globalnej podaży. Gdyby Teheran został wprost oskarżony o udzielanie pomocy bojownikom Hamasu, nastawienie Waszyngtonu mogłoby się zmienić. W niedzielę amerykański sekretarz stanu Antony Blinken powiedział w rozmowie z telewizją CNN, że „nie ma jeszcze dowodów na to, że Teheran kierował tym konkretnym atakiem lub za nim stał”.
Zdaniem Sierakowskiej wątpliwe jest, żeby konflikt w Izraelu do wyborów wpłynął na poziom cen paliw w Polsce; zaznacza ona jednak, że w perspektywie kilku tygodni będą podwyżki. Orlen przyznał w odpowiedzi na pytanie DGP, że światowe notowania surowców zawsze były wrażliwe na sytuację geopolityczną, zwłaszcza w tak newralgicznym rejonie jak Bliski Wschód. „Biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynku, jeżeli nie wystąpią nieprzewidziane zdarzenia makroekonomiczne, w najbliższych tygodniach nie przewidujemy wzrostu cen na stacjach paliw” – zapewnił nas jednak koncern.
W maju tego roku ceny ropy spadły do ok. 70 dol. za baryłkę. Od tego czasu jednak stale rosną, głównie ze względu na cięcia wydobycia przez OPEC+ z Arabią Saudyjską i Rosją na czele. Grupa ta odpowiada za 40 proc. światowej podaży surowca. W lipcu Rijad zapowiedział, że obniży wydobycie o 1 mln baryłek dziennie, czyli o ok. 12 proc. ©℗