Producenci liczą na odległe rynki zbytu, bo krajowy jest nasycony.
Wietnam, Singapur, Azerbejdżan, Kenia, Chiny, Tajlandia, o ostatnio Filipiny – to kraje, które otwierają się na polskich producentów mięsa. Ostatnio miał też miejsce audyt w zakładach, które zgłosiły chęć uzyskania lub przedłużenia uprawnień eksportowych na rynek Meksyku.
Eksport mięsa pod względem ilości idzie wreszcie w górę. Bo do tej pory sprzedaż zagraniczna rosła wartościowo. W skali sześciu miesięcy polscy producenci sprzedali go 1 263 655 t, o ok. 3 proc. więcej niż przed rokiem, kiedy odnotowano stagnację na rynku. Nadal najwięcej mięsa jest sprzedawane na rynek UE, w tym głównie do Niemiec, Włoch, Francji, Wielkiej Brytanii czy Holandii.
– Nowe możliwości pojawiają się przede wszystkim dla drobiu i wołowiny. W zakresie wieprzowiny wciąż jest dużo do zrobienia. Tu ciągle ograniczenie stanowi ASF – uważa Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso.
– Mamy nadzieję, że uda się mimo wszystko przekonać kraje trzecie do stosowania regionalizacji. To oznaczałoby, że mięso z terenów nieobjętych chorobą mogłoby być sprzedawane za granicę. Takie działania w imieniu hodowców podejmują izby, resort rolnictwa i weterynaria – mówi Andrzej Skiba, właściciel Zakładów Mięsnych Skiba. Podkreśla, że z powodu ASF eksport wieprzowiny w jego firmie skurczył się o połowę. – Jeszcze kilka lat temu na eksport szło prawie 40 proc. naszej produkcji. Dziś to ok. 20 proc. Pozostaje nam więc rynek wewnętrzny, czyli współpraca z sieciami i małymi sklepami – dodaje Andrzej Skiba.
Sprzedaż na rynku wewnętrznym z roku na rok jest coraz trudniejsza. I nie chodzi tylko o to, że sieci walczą o jak najniższą cenę, by w ten sposób przyciągnąć do siebie klienta, lecz także o to, że rynek mięsa w Polsce osiągnął poziom nasycenia i przybywa osób, które ograniczają jego jedzenie. Jak wynika z danych GUS, w 2022 r. jego spożycie na osobę wyniosło 4,81 kg, podczas gdy rok wcześniej było to 4,97 kg, a w latach poprzednich ponad 5 kg.
Jednocześnie produkcja rośnie. Mięsa wołowego i cielęcego wyprodukowano w ciągu siedmiu miesięcy tego roku o 1,5 proc. więcej niż przed rokiem – w sumie 359 tys. t, a w przypadku drobiowego wzrost wyniósł 7 proc. – do 1873 tys. t. O 2 proc. zmniejszyła się produkcja wieprzowiny, co jest konsekwencją konieczności likwidacji stad w związku z pojawianiem się nowych ognisk ASF.
Witold Choiński przekonuje, że nowe rynki zbytu są niezbędne do tego, by producenci mogli dalej się rozwijać, i podkreśla, że mają oni poważnego konkurenta, zwłaszcza na rynku drobiu. – Ukraina coraz więcej eksportuje do Europy, a z jej produktami trudno walczyć o klienta. Są bowiem tańsze, do czego przyczyniają się choćby niższe koszty produkcji – zaznacza.
Import, który mocno uderzył w krajowych wytwórców, ostatnio wyhamował. W 2022 r. sprowadzono do kraju 907 tys. t mięsa, wobec 885 tys. t rok wcześniej. Po sześciu miesiącach tego roku import pod względem ilości wyniósł prawie 403 tys. t, czyli spadł o ponad 14 proc.
Nie hamuje to jednak spadku cen. W drugim tygodniu sierpnia półtusze wieprzowe kosztowały w zbycie 12,06 zł za 1 kg. W ciągu miesiąca spadek wyniósł już 8 proc. Choć nadal jest drożej o 19 proc. niż przed rokiem, do czego przyczynia się kurcząca się podaż. W pozostałych segmentach mięsa ceny są niższe niż przed rokiem. Wołowina kosztuje 20,08 zł – o 1 proc. taniej niż przed miesiącem i o 8,5 proc. rok do roku. Tuszki kurczaka są zbywane po 8,14 zł za 1 kg, czyli o 9 proc. taniej niż tydzień i miesiąc wcześniej i o 11 proc. w porównaniu z 2022 r.
– Nowe rynki zbytu są też szansą na sprzedaż tego, czego nie chcą kupować kraje UE. W przypadku kurcząt to np. lotki, łapki, a mięsa wołowego – części głowy, kości czy chrząstki – mówi jeden z producentów wołowiny. O dywersyfikacji jako sposobie na ograniczanie strat w sytuacji, gdy spada popyt na jakimś zagranicznym rynku, mówi Andrzej Skiba, mający nadzieję na uruchomienie eksportu do Azerbejdżanu. – Szansą dla producentów są też kraje Afryki. Choć to przede wszystkim rynki zbytu tańszych części wieprzowiny. Ale dzięki temu straty na produkcji będzie można ograniczać i zarabiać na wszystkim. Na razie na polskie mięso otwarte są kraje środkowej Afryki – zaznacza Andrzej Skiba.
Witold Choiński dodaje, że liczy też na dalszy rozwój współpracy z Chinami. – To bardzo atrakcyjny rynek ze względu na liczbę mieszkańców, a co za tym idzie, wysoki popyt – tłumaczy. ©℗