Sektor bankowy w ostatnich latach regularnie wykazywał zyski wyraźnie przekraczające 10 mld zł. Nie oznacza to jednak, że to najbardziej dochodowy segment w naszych finansach.
Najbardziej zyskowne są TFI
/
Dziennik Gazeta Prawna
Największą rentownością mogą się pochwalić instytucje działające na rynku kapitałowym – towarzystwa funduszy inwestycyjnych i
domy maklerskie.
Te pierwsze pod względem stopy zwrotu z kapitału od kilku lat notują wyniki rzędu 30–40 proc. Każde zainwestowane w nie 100 zł są w stanie przekuć na 30–40 zł rocznego zysku. W ubiegłym roku zwrot z kapitału wyniósł w tej branży 37,5 proc., a – jak wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego – zysk netto przekroczył pół miliarda złotych i był o 14,6 proc. wyższy niż rok wcześniej. Rosnące zyski to efekt zwiększających się kwot pod zarządzaniem TFI. Z danych nadzoru wynika, że w grudniu 2015 r. wynosiły one 323 mld zł i były o 23,8 proc. wyższe niż rok wcześniej. Z tego w funduszach inwestycyjnych były 294 mld zł, o 23,6 proc. więcej niż rok wcześniej.
Wyniki są coraz lepsze, chociaż faktyczna przeciętna opłata za zarządzanie funduszami w ostatnich latach spada. Jeszcze w 2011 r. wynosiła 1,7 proc. W 2015 r. było to 1,1 proc. Tak działa zmiana struktury funduszy zarządzanych przez krajowe TFI. Jak wynika z danych Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami, na początku obecnej dekady fundusze akcyjne, gdzie opłaty za zarządzanie są najwyższe, stanowiły 27 proc. aktywów zarządzanych przez TFI. Do dziś ten udział zmalał do 12 proc. Największy wzrost – z 10 do 40 proc. zanotowały fundusze aktywów niepublicznych, gdzie opłaty są niskie. Zwykle są to bowiem podmioty tworzone dla konkretnych klientów, na potrzeby optymalizacji podatkowej (fundusze inwestycyjne nie płacą
podatku od dochodów kapitałowych).
W domach maklerskich stopa zwrotu z kapitału wyniosła w 2015 r. niemal 28,5 proc. Pod względem zyskowności był to dla branży najlepszy okres od 2011 r. Nie oznacza to jednak, że brokerzy nie mają problemów. Niskie obroty na giełdzie, w tym malejące znaczenie inwestorów indywidualnych, a także niewielka liczba i wartość ofert publicznych sprawiają, że na działalności maklerskiej, czyli na swoim podstawowym biznesie, od siedmiu kwartałów nie zarabiają. Ratują ich
transakcje dokonywane na własny rachunek. W efekcie zysk netto branży wyniósł w minionym roku 442 mln zł.
A to kwota porównywalna z wynikiem kolejnego pod względem dochodowości segmentu rynku finansowego – towarzystw emerytalnych. Według KNF miały one w 2015 r. 483,6 mln zł zysku netto. Wynik był o ponad połowę niższy niż rok wcześniej. Najważniejsza dla PTE pozycja w przychodach – wynagrodzenie za zarządzanie funduszami emerytalnymi – zanotowała spadek o 4,7 proc., do 740,8 mln zł. Opłata do składek, jakie trafiają na konta ubezpieczonych, spadła o 70 proc., do 47,9 mln zł. Zmniejszenie zysku to głównie efekt tego, że w 2014 r. do funduszy trafił niemal miliard złotych z dodatkowej części funduszu gwarancyjnego OFE.
Wynik finansowy zarządzanych przez PTE
funduszy emerytalnych to w ubiegłym roku 6,8 mld zł na minusie (rok wcześniej strata nie przekraczała 150 mln zł).
W sumie stopa zwrotu z kapitału w towarzystwach emerytalnych wyniosła w 2015 r. niecałe 20 proc. Była nieco wyższa niż w firmach ubezpieczeniowych. Tam po trzech kwartałach (danych za cały rok jeszcze nie ma) było to 17 proc.
Banki, chociaż wykazały 11,5 mld zł zysku, miały najniższą rentowność. Nie przekraczała ona 7 proc. To najsłabszy wynik od 2003 r. A i już w kilku ostatnich latach dochodowość tego sektora była wyraźnie niższa niż przed kryzysem: w latach 2005–2008 stopa zwrotu z kapitału w sektorze bankowym regularnie przekraczała 20 proc.
Efekt podatku PiS: ujemne stopy procentowe
Poniedziałkowe bilanse instytucji finansowych będą podstawą do określenia po raz pierwszy podstawy do wyliczenia wysokości wprowadzonego kilka tygodni temu przez rządzące Prawo i Sprawiedliwość podatku od aktywów. Podatek obowiązuje przy aktywach przekraczających 4 mld zł, w przypadku banków nie obejmuje kapitałów ani posiadanych przez nie obligacji skarbowych. Specjaliści ostrzegali, że konstrukcja podatku będzie powodować w końcu miesiąca perturbacje na rynku międzybankowym. Te obawy się potwierdziły.
Już w piątek gwałtownie spadła liczba transakcji zawieranych przez banki na najkrótsze terminy. Zwykle w ten sposób banki regulują swoją płynność (pozyskane depozyty muszą być w jakiś sposób zagospodarowane – np. przez lokatę w innym banku lub zakup aktywów finansowych, np. obligacji). Według rozmówcy DGP z dealing-roomu jednego z dużych rynkowych graczy pojawiły się transakcje z ujemną rentownością: jedne banki po to, by ulokować gotówkę albo wymienić ją na obligacje skarbowe, musiały jeszcze dopłacić swoim kontrahentom. Ujemne stopy procentowe wynosiły w poszczególnych transakcjach -2 proc., a nawet -5 proc. w skali roku. Tyle płaciły banki, którym zależało na krótkotrwałym pozyskaniu do bilansu obligacji skarbowych, pozwalających obniżyć podatek.
Według NBP wartość jednodniowych transakcji międzybankowych wyniosła wczoraj 155 mln zł. W jedenastoletniej historii danych (ponad 2,8 tys. sesji) mniejsze obroty zdarzyły się tylko pięć razy. Wyliczana przez bank centralny na podstawie danych z banków mówiących o udzielanych sobie nawzajem jednodniowych pożyczkach stopa Polonia wyniosła 0,8 proc. (podstawowa stopa NBP to obecnie 1,5 proc.).