Prowadzę sklep ze słodyczami. Specjalizuję się w wyszukanych specjałach. Od pewnego czasu, nie znajdując ciekawych nowości w hurtowni, postanowiłem również samodzielnie wyszukiwać ciekawe produkty w sąsiednich krajach. Wprowadziłem do sprzedaży niemieckie odpowiedniki produktów oferowanych w Polsce. Przez wiele tygodni wszyscy byli zadowoleni, do czasu kontroli inspektora Inspekcji Handlowej, która nałożyła na mnie karę 1500 zł za brak oznaczeń w języku polskim. Czy rzeczywiście powinienem zapewnić takie etykiety? I czy kara nie jest za wysoka – zwłaszcza że wartość partii zakwestionowanych produktów to ok. 1000 zł?
Swobodny przepływ towarów wewnątrz Unii Europejskiej, a także konsumencka ciekawość i otwartość na nowe produkty sprawiają, że na popularności zyskują sklepy oferujące żywność z innych krajów. W sklepach, na bazarach oraz w polskich sklepach internetowych nabyć możemy niemieckie i czeskie słodycze, szwedzką kawę, hiszpańskie przekąski itp. Pamiętać wszakże należy, że czym innym jest kupno tego typu produktów na własne potrzeby oraz przywóz ich do kraju, a czym innym – ich profesjonalna sprzedaż konsumentom. W tym drugim przypadku na polskich przedsiębiorcach spoczywają bowiem dodatkowe obowiązki. Praktyka obrotu gospodarczego, a także liczne przypadki kar nakładanych przez wojewódzkich inspektorów Inspekcji Handlowej, pokazują, że nadal spora część sprzedawców nie stosuje się do wymagań stawianych przez prawo.
Ten kto sprowadził, musi oznaczyć
Dotyczy to przede wszystkim nieodpowiedniego oznaczenia żywności sprowadzanej z innych państw, niezależnie od kraju pochodzenia. Środki spożywcze, także herbaty, ciastka i batoniki, muszą spełniać rygorystyczne wymagania, w tym w zakresie ich opisu. Można oponować, że przecież na towarach znajduje się informacja zamieszczona przez producenta. Zgadza się, jednak w przypadku towarów oferowanych na innych rynkach częstokroć przepisy (zob. art. 3, 4 i 6 ustawy o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych, art. 48 ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, jak również art. 7 i 15 unijnego rozporządzenia nr 1169/2011 w sprawie przekazywania konsumentom informacji na temat żywności) wprost wymagają, aby informacje na temat żywności były rzetelne, jasne i łatwe do zrozumienia dla konsumenta. Nadto informacje te muszą być podawane w języku łatwo zrozumiałym dla konsumentów. Z treści ww. polskich ustaw wynika zaś wprost, że środki spożywcze muszą być oznakowane w języku polskim. Inaczej zostaną uznane za żywność, która nie spełnia wymogów jakości handlowej, co grozić może dużymi konsekwencjami – o czym niżej.
Czy zatem ewentualna kara nie powinna spaść na producenta, skoro umieścił informacje tylko w jednym albo kilku językach, pomijając akurat polski? Otóż nie. Odpowiedzialność za naruszenie wymogów jakości handlowej, także w zakresie oznaczenia żywności, ponosi każdy podmiot wprowadzający środki spożywcze do obrotu. Na nic zda się w opisywanym przypadku tłumaczenie, że przecież dany produkt był już wprowadzony uprzednio do obrotu w innym państwie. Zgodnie bowiem z definicją wprowadzenie do obrotu oznacza posiadanie żywności w celu sprzedaży, z uwzględnieniem już samego faktu oferowania do sprzedaży, a także innej formy dysponowania, w tym bezpłatne, jak również dystrybucję środków spożywczych (zob. art. 3 pkt 8 rozporządzenia (WE) nr 178/2002 z 28 stycznia 2002 r. ustanawiającego ogólne zasady i wymagania prawa żywnościowego). Innymi słowy, wprowadzać żywność na rynek będzie także polski sprzedawca, który nabył ją uprzednio za granicą albo oferuje jej sprzedaż po sprowadzeniu na zamówienie złożone przez konsumenta.
Tak więc sprzedawca, oferując środki spożywcze do sprzedaży na terenie Polski, powinien umieścić na nich informacje wymagane prawem w języku polskim.
Nie ma zaś konieczności usuwania informacji podanych w innych językach, gdyż przepisy dopuszczają możliwość podawania danych w kilku wersjach językowych.
Zakres informacji
Zakres informacji, jakie należy umieścić na towarze, wskazano w szczególności w art. 9 i 10 oraz załączniku III do rozporządzenia (UE) 1169/2011. Wymagane jest zatem podanie m.in. wykazu składników, w tym powodujących alergie lub reakcje nietolerancji, daty minimalnej trwałości lub terminu przydatności, kraju pochodzenia, informacji o wartości odżywczej.
Kara nie mniejsza niż 500 zł
Jak już była o tym mowa wyżej, za wprowadzenie do obrotu żywności bez odpowiednich oznaczeń grozi kara pieniężna. Jest ona wymierzana w wysokości do pięciokrotnej wartości korzyści uzyskanej lub która mogłaby zostać uzyskana przez wprowadzenie danych środków spożywczych do obrotu, nie mniej jednak niż 500 zł.
Niekiedy może to być zatem znaczna kwota. Jak stanowi art. 17 ust. 2 rozporządzenia (WE) nr 178/2002, kary za naruszenie prawa żywnościowego powinny być skuteczne, proporcjonalne i odstraszające.
Wskazać również należy, że wojewódzki inspektor Inspekcji Handlowej może wydać także inne decyzje, m.in. zakazujące wprowadzenia danego towaru do obrotu, a nawet nakazujące jego zniszczenie. Co ważne: decyzje tego typu podawane są do publicznej wiadomości, a to niekiedy stanowić może dodatkową dolegliwość.
Podstawa prawna
Art. 3, 4 i 6 ustawy z 21 grudnia 2000 r. o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych (t.j. Dz.U. z 2015 r. 678 ze zm.).
Art. 48 ustawy z 25 sierpnia 2006 r. o bezpieczeństwie żywności i żywienia (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 594 ze zm.).
Art. 7, 9, 10 i 15 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 1169/2011 z 25 października 2011 r. w sprawie przekazywania konsumentom informacji na temat żywności (Dz.Urz. UE z 2011 r. L 304, s. 18).
Art. 3 pkt 8 rozporządzenia (WE) nr 178/2002 z 28 stycznia 2002 r. ustanawiającego ogólne zasady i wymagania prawa żywnościowego, powołującego Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności oraz ustanawiającego procedury w zakresie bezpieczeństwa żywności (Dz.Urz. WE z 2002 r. L 31, s.1).