Wytwórcy liczą na to, że start inwestycji ze środków unijnych pozwoli zbliżyć się do wyników sprzedaży sprzed Euro 2012.
/>
Produkcja cementu może sięgnąć 16 mln ton, a betonu – przekroczyć 20 mln m sześc. Oznaczałoby to zbliżenie się do wyników z 2011 roku, czyli z okresu wzmożonych inwestycji infrastrukturalnych związanych z organizacją w Polsce piłkarskich mistrzostw Europy. Wówczas cementu wyprodukowano niemal 19 mln ton, betonu towarowego – 23,7 mln m sześc. Takiego boomu inwestycyjnego jak wówczas, raczej nie należy się spodziewać, więc w najbliższych latach ówczesne rekordy będą trudne do pobicia, ale branża spodziewa się systematycznego wzrostu. Potencjał jest – zdolności wytwórcze polskiej branży cementowej to ok. 24 mln t cementu rocznie, a polskie zakłady, które w ostatnich kilkunastu latach zostały przez właścicieli mocno dokapitalizowane i zmodernizowane (inwestycje sięgnęły 10 mld zł), należą dziś do najnowocześniejszych w Europie.
Dzięki tym inwestycjom cementownie radzą sobie przyzwoicie i stanowią wcale pokaźny sektor gospodarki – w 2014 r. wartość produkcji sprzedanej cementu osiągnęła według GUS 4,8 mld zł, rok wcześniej było to 4,6 mld. Rentowność sprzedaży wynosi kilkanaście procent.
W tym roku branża liczy na start projektów infrastrukturalnych finansowanych ze środków unijnych w ramach nowej perspektywy budżetowej 2014–2020. Miała już na to nadzieję w 2015 r., ale rozpisywanie konkursów i faktyczny rozruch środków z UE był nieco wolniejszy, niż oczekiwano. Wiele konkursów rozpisywano w formule „projektuj i buduj”, a to oznacza, że zanim cement trafi na place budowy, upływa trochę czasu.
– Przewidujemy, że już podpisane umowy wejdą w fazę realizacyjną w drugiej połowie 2016 r. i dopiero wtedy będziemy mieli do czynienia z większym zapotrzebowaniem na cement. Z większym ożywieniem będziemy mieli do czynienia dopiero w 2017 r. – spodziewa się Jan Deja, dyrektor biura Stowarzyszenia Producentów Cementu.
Z powodu tego poślizgu produkcja cementu i betonu wzrosła w ubiegłym roku nie o 5–6 proc., jak oczekiwano, ale jedynie o nieco ponad 3 proc. – W tym roku ostrożnie prognozujemy wzrost na podobnym poziomie, może będzie więcej, ale nauczeni doświadczeniami z ubiegłego roku wolimy zachować ostrożność – twierdzi Jan Deja.
– Po bardzo obiecującym początku roku 2015 musieliśmy w następnych miesiącach nieco studzić nastroje – przyznaje Maciej Gruszczyński z SBPT. On również jako przyczynę wskazuje wolny start projektów infrastrukturalnych. – Liczymy, że już druga połowa roku może być wyraźnie lepsza, chociaż sporo będzie zależało od pogody, która ma duży wpływ na aktywność branży budowlanej – zaznacza.
Jego zdaniem impulsem dla branży może być zapowiadane zwiększenie inwestycji w infrastrukturę kolejową. – Zaplanowano na to bardzo duże pieniądze, więc gdyby udało się je wykorzystać, mielibyśmy do czynienia z naprawdę solidnym wzrostem naszej branży – podkreśla ekspert SPBT.
Branża liczy również na inwestycje w energetyce – trwa budowa nowych bloków elektrowni w Jaworznie, Opolu czy Kozienicach, a niewykluczone są nowe – np. powrót do koncepcji rozbudowy elektrowni Ostrołęka.
Drugim źródłem optymizmu jest wyjście z dołka budownictwa mieszkaniowego. – Deweloperzy mieli bardzo dobry rok i spodziewamy się co najmniej utrzymania tego trendu – mówi Jan Deja. – Pewne nadzieje wiążemy ze wzrostem zainteresowania programem Mieszkanie dla Młodych – dodaje Maciej Gruszczyński.
Jest wreszcie program budowy dróg. Jest on tyle ważny dla branży, że w odróżnieniu od poprzednich projektów na dużą skalę ma być wykorzystywana technologia betonowa. W niej ma powstać 800 km dróg ekspresowych i autostrad. – Droga z nawierzchnią betonową to o blisko 20 proc. większe zużycie cementu niż w przypadku drogi z nawierzchnią bitumiczną – twierdzi Jan Deja.
Kontrakty z GDDKiA branża traktuje jednak jako przyczółek do walki o drogi lokalne. – Chodzi o przekonanie samorządów, że drogi betonowe nie są droższe, obecnie są nawet minimalnie tańsze od asfaltowych, a są znacznie trwalsze. Zresztą to już się dzieje, coraz więcej samorządów decyduje się na budowę dróg lokalnych w tej technologii. Widzimy to np. w województwach pomorskim, lubelskim i okolicach Radomia – twierdzi Maciej Gruszczyński. – Nie jest tak, że betonowe nawierzchnie są w naszym kraju nowinką. Jest już około 700 km dróg lokalnych wybudowanych w tej technologii – podkreśla Jan Deja.
Czego brakuje do pełni szczęścia? – Wciąż słabo wygląda budownictwo przemysłowe. Budowane są drogi, trwają inwestycje w energetyce, ale wciąż mało jest nowych fabryk, hal produkcyjnych, a takie inwestycje mogłyby ożywić branżę – twierdzi Maciej Gruszczyński.