Chińska stal zaczyna docierać do Polski. Chrońmy rynek - mówi w wywiadzie dla DGP Sanjay Samaddar, prezes zarządu ArcelorMittal Poland.
/>
Dużo ostatnio mówi się o górnictwie, rynku miedzi czy rafineriach. O hutach zdecydowanie mniej. Cisza oznacza stabilizację?
Szczerze przyznam, że nie pamiętam już spokojnych czasów w hutnictwie, co niestety odnosi się także do obecnej sytuacji. Zarówno wysiłki naszego rodzimego, jak i europejskiego sektora stalowego koncentrują się na dwóch kwestiach: rosnącym imporcie stali oraz europejskim systemie handlu uprawnieniami do emisji CO2. W przypadku Polski mówimy o imporcie z Rosji i Białorusi, dla pozostałych krajów UE zagrożeniem jest zaś rosnący import z Chin.
Czyli nam chińska stal nie zagraża?
Otrzymaliśmy ostatnio sygnały o tym, że również na rynek polski zaczyna docierać stal chińska, ale czekamy na potwierdzenie tych informacji. W Polsce jawne zużycie stali za dziewięć miesięcy tego roku wyniosło 9,7 mln ton, a import aż 6,9 mln ton. Import z Chin do krajów UE tylko w ostatnich dwóch latach zwiększył się z kolei dwukrotnie. Najlepiej obrazują to liczby – 3,5 mln ton w 2013 r., 4,9 mln ton w 2014 r. i – wedle prognoz – aż 6,5 mln ton w tym roku.
Dlaczego tak się dzieje? Co zrobić, by zatrzymać ten trend?
Chiny sprzedają swój materiał po cenach niższych niż koszt produkcji. Wysoki poziom importu powoduje znaczną presję na ceny stali na rynku europejskim, co zresztą znalazło swoje odzwierciedlenie w wynikach ArcelorMittal Europe za III kw. tego roku. Obecnie Unia Europejska uruchamia procedury antydumpingowe, które mają ochronić rynek przed nieuczciwymi praktykami handlowymi, jednakże naszym największym zmartwieniem jest możliwość przyznania Chinom statusu gospodarki rynkowej. Oznaczałoby to bowiem, że obecnie stosowane w UE narzędzia antydumpingowe stałyby się nieskuteczne, a to – biorąc pod uwagę nadprodukcję stali w Chinach sięgającą 340 mln ton, która stanowi dwukrotność łącznej produkcji stali w UE – postawiłoby przetrwanie europejskiego hutnictwa pod znakiem zapytania.
Jak na działalność i wyniki hut wpływają fundusze inwestycyjne i banki? Przedstawiciele spółek miedziowych twierdzą na przykład, że w ich przypadku wpływ zewnętrznych podmiotów kapitałowych jest znaczący.
Jak już wspomniałem – warunki rynkowe w ostatnich miesiącach uległy znacznemu pogorszeniu i wygląda na to, że taka sytuacja utrzyma się w roku 2016, a już z całą pewnością w jego I kw. W dużej mierze jest to spowodowane tanim importem, ale mówiąc o warunkach rynkowych, nie należy zapominać o europejskim systemie handlu uprawnieniami do emisji. W tej kwestii europejskie hutnictwo mówi jednym głosem. W pełni rozumiemy i popieramy konieczność ograniczenia emisji, ale naszym zdaniem propozycje UE w obecnym kształcie nie spowodują ograniczenia emisji, a jedynie przeniosą produkcję stali i miejsca pracy poza kontynent europejski, w regiony, w których regulacje środowiskowe dla sektora stalowego nie są tak restrykcyjne bądź wręcz nie istnieją. Jeżeli nie dojdzie do podpisania umowy w skali globalnej, w ramach której inne kraje nałożą na swoje huty podobne obciążenia, proponowane rozwiązanie sprawi, że produkcja stali w Europie nie będzie konkurencyjna. To te dwie kwestie będą miały największe znaczenie dla przyszłości hutnictwa zarówno w Polsce, jak i Europie.
Modernizacja systemu odpylania będzie kosztowała waszą spółkę 160 mln zł. Ile pieniędzy ArcelorMittal Poland musi jeszcze wydać, by w pełni dostosować się do unijnych wymagań? I kiedy to się stanie? Kiedy kolejne inwestycje?
Szacujemy, że inwestycje związane z dostosowaniem wszystkich zakładów ArcelorMittal Poland do wymagań unijnej dyrektywy to ok. 400 mln euro. Wymagania określone w konkluzjach BAT (najlepszych dostępnych technik) zaczną obowiązywać w 2018 r. Najbardziej kosztowne inwestycje będziemy musieli przeprowadzić w naszych trzech największych oddziałach – dwóch hutach zintegrowanych w Dąbrowie Górniczej i Krakowie oraz w koksowni w Zdzieszowicach. Jak pan wspomniał, pierwsza z nich – modernizacja systemu odpylania taśmy spiekalniczej w Dąbrowie Górniczej – została już zaakceptowana. Następną przygotowywaną dużą inwestycją jest system odpylania stalowni konwertorowej w Dąbrowie Górniczej. Pracujemy również nad systemem odpylania wielkiego pieca w Krakowie. Realizacja jednej z inwestycji wynikających z dyrektywy IED jest już w bardzo zaawansowanej fazie – wykonaliśmy ok. 70 proc. zakresu modernizacji wydziału węglopochodnych w Zdzieszowicach. Wartość tego projektu przekracza 200 mln zł.
A przewidujecie inwestycje wykraczające poza dopasowywanie się do unijnych standardów?
W najbliższych latach naszym absolutnym priorytetem pozostają inwestycje ukierunkowane na dopasowanie naszej działalności do unijnych wymogów. Jeżeli chodzi o pozostałe inwestycje, nad którymi obecnie pracujemy, należy wspomnieć o pakiecie inwestycyjnym dla Krakowa, który ArcelorMittal Poland uruchomił w lipcu tego roku. Wartość tych projektów przekracza 500 mln zł. Zmodernizujemy wielki piec nr 5 i jeden z konwertorów, a oprócz tego zwiększymy nasze zdolności produkcyjne w zakresie wyrobów walcowanych na gorąco o 900 tys. ton rocznie i w zakresie wyrobów ocynkowanych o 400 tys. ton rocznie. Chcemy nadal inwestować w Polsce i wywiązywać się z regulacji środowiskowych, ale aby móc to robić i nadal się rozwijać, nasza branża musi dysponować środkami finansowymi, których dostępność jest obecnie zagrożona przez wysoki poziom importu i propozycje w ramach systemu handlu uprawnieniami.
Czy zatem w Polsce jest jeszcze miejsce na nowe lub bardziej wydajne huty?
Biorąc pod uwagę, że w najbliższych latach w Polsce realizowane będą duże projekty infrastrukturalne, jak np. modernizacja kolei czy dróg, prognozuje się, że zużycie stali w Polsce będzie rosło. Chcemy w tym wzroście uczestniczyć i jesteśmy doskonale przygotowani do tego, aby dostarczać stal na te przedsięwzięcia. Od roku 2004, kiedy ArcelorMittal rozpoczął działalność w Polsce, zainwestowaliśmy tutaj ponad 5 mld zł. Nasze instalacje należą do najnowocześniejszych w Europie. W Krakowie w roku 2007 kosztem 1,2 mld zł uruchomiliśmy najnowocześniejszą w Europie walcownię gorącą. W Dąbrowie Górniczej mamy instalację do produkcji 120-metrowej szyny – to jedna z zaledwie trzech takich linii na świecie. Jednak jako że zarówno Polskę, jak i Europę zalewa tania, często dotowana stal produkowana poza granicami naszego kraju, z którą nie jesteśmy w stanie konkurować, obawiamy się, że nie będziemy w stanie uczestniczyć w tym wzroście.
Przewidujecie państwo zwiększenie zatrudnienia w kolejnych latach? Czy pozyskanie nowych specjalistów w sektorze hutniczym w Polsce to obecnie problem?
Mając na uwadze strukturę demograficzną naszej firmy, uruchomiliśmy program „ZainSTALuj się”, który realizujemy z czterema uczelniami technicznymi znajdującymi się w pobliżu naszych zakładów, czyli Akademią Górniczo-Hutniczą w Krakowie, a także politechnikami: krakowską, wrocławską i opolską. Dzięki tej współpracy zatrudniliśmy inżynierów – absolwentów tych uczelni. Teraz poszukujemy pracowników liniowych, dlatego też większy nacisk kładziemy na współpracę ze szkołami średnimi. Niestety w Polsce praktycznie nie ma szkół zawodowych ani techników, które kształciłyby pod kątem pracy w hutnictwie. Musieliśmy więc wziąć sprawy we własne ręce – organizujemy warsztaty dla młodzieży, pokazujemy młodym ludziom nasze huty, umożliwiamy im spotkania z naszymi specjalistami. Wszystko po to, aby pokazać, że hutnictwo to nowoczesna i ekscytująca branża. Tylko w mijającym roku spotkaliśmy się z ponad tysiącem uczniów.
Jacy specjaliści będą wkrótce potrzebni?
W najbliższych pięciu latach na emeryturę odejdzie kilkuset pracowników. Już teraz potrzebujemy elektryków, automatyków, pracowników utrzymania ruchu, operatorów suwnic.