Dodał, że było to także związane z pewnym etapem "niedorozwoju polskiego rynku". "Potem przyszedł cios, pierwszy, to znaczy zmiana kursu walutowego rozliczania tych opcji. Firmy poniosły pierwszą dolegliwą stratę finansową. Szereg z nich miało duże problemy z płynnością, a niektóre zbankrutowały. Polskie firmy przemysłowe zbankrutowały z tego powodu. Później przyszedł drugi cios. Drugi cios niestety polskim producentom zadawały urzędy skarbowe. Nie traktowały wydatków na opcje, ich rozliczania za koszty prowadzenia działalności. To było działanie moim zdaniem całkowicie niezrozumiałe z punktu widzenia rozsądnego gospodarza, który chce najpierw owce hodować, a potem strzyc. Jeśli nie daje się firmom możliwości zabezpieczenia strumienia przychodów, zwłaszcza firmom, które mają duży portfel w sprzedaży w postaci eksportu i przykręca się śrubę podatkową w trudnym okresie, to później ta baza przemysłowa, ergo baza podatkowa i miejsca pracy w Polsce zanikają" - powiedział.
Szałamacha poinformował, że zmienił tę decyzję. "Wydałem jednolitą interpretację. Ona już powinna dotrzeć do izb, urzędów skarbowych. Będzie miała efekt na przyszłość. Ponieważ ta historia lat 2007, 2008 i 2009, w świetle prawa podatkowego jest już w wielu przypadkach przedawniona. Na przyszłość polskie firmy będą miały pewność, że będą zabezpieczać się przed ryzykiem kursowym" - powiedział.
Według niego sprawa opcji ma jeszcze jeden aspekt. Jak wskazał, podczas prac w komisji finansów publicznych poprzedniej kadencji Sejmu nad dezyderatem dotyczącym opcji dowiedział się, iż Zakłady Magnezytowe Ropczyce i Odlewnie Polskie w trakcie, kiedy borykały się z największymi problemami dotyczącymi rozliczenia opcji, dostały propozycje wykupu ich przez inwestorów - fundusz zagraniczny.
"To jest ciekawy aspekt, ponieważ także dotyczy szerszego zjawiska. To nie tylko kwestia prawa podatkowego, interpretacji takiej, czy innej, ale także systemu gospodarczego - własności firm przemysłowych, tego co dla nas, dla naszego środowiska, dla PiS, jest wartością samą w sobie, tzn. własność polskich firm, która tworzy stabilne ramy działania, odpowiedzialność, centrum decyzyjne znajduje się w kraju i tutaj podejmowane są decyzje inwestycyjne i tutaj decyduje się o przyszłości. A w tym przypadku ten aspekt (...) pokazuje, że było kilka warstw w tej całej sprawie opcji walutowych" - powiedział.
Zaznaczył ponadto, że wydana przez niego interpretacja korzystna dla firm uwikłanych w opcje walutowe nie będzie dotyczyć podmiotów, które inwestują w nie w celach spekulacyjnych. Pytany, czy firmy, które przegrały z fiskusem sprawy dotyczące opcji, będą miały szansę na odzyskanie pieniędzy powiedział, że wszystko zależy od ich sytuacji procesowej.
"Niektóre jeszcze - jeżeli sprawa nie jest zamknięta - mogą zwracać się o umorzenie zobowiązania (...). Urzędy skarbowe będą stosować się do tej jednolitej interpretacji. W zależności od miejsca, w którym się znajduje podatnik, będą tak decydować" - powiedział.
Konrad Piłat, doradca podatkowy w kancelarii KNDP Kolibski Nikończyk Dec i Partnerzy powiedział PAP, oceniając działania MF, że taka interpretacja byłaby bardzo dobrą informacją dla podatników, gdyby została wydana w 2008 r., czyli w okresie, gdy w związku z załamaniem kursu złotego problem wystąpił na szeroką skalę.
"Dziś podatek za ten rok – co do zasady – już się przedawnił. Interpretacja niestety nie pomoże firmom, które spór z organami podatkowymi już przegrały. Nie stanowi ona bowiem podstawy do wznowienia postępowania. Co więcej, formalnie nie daje ona również dodatkowych argumentów dla podatników, którzy oczekują właśnie na wydanie wyroku przez sąd administracyjny. Interpretacje są bowiem wiążące tylko dla organów podatkowych. Dla sądów już nie i mogą one wydać wyrok mniej korzystny niż wynika to z interpretacji MF" - poinformował.
Piłat wskazał, że dotychczasowe orzecznictwo nie jest jednolite, ale można jednak z niego wywnioskować, że jeśli opcje stanowiły zabezpieczenie ryzyka przedsiębiorstwa, to stratę można rozliczyć. Natomiast gdy transakcje miały charakter spekulacyjny, to takie uprawnienie nie przysługuje. "Interpretacja zbliża zatem stanowisko MF do orzecznictwa. Nadal problemem może być jednak ocena poszczególnych transakcji, ponieważ wymaga to analiz ekonomicznych" - dodał.
Resort finansów podał w komunikacie, powołując się na dane Komisji Nadzoru Finansowego, że polskie przedsiębiorstwa straciły na opcjach walutowych w ostatnich latach ponad 9 miliardów zł. Wyjaśniono, że opcje to instrumenty pochodne, w ramach których jedna strona transakcji zobowiązuje się odkupić od swojego kontrahenta walutę po ustalonym kursie. Dla wielu polskich firm – szczególnie tych, których działalność opiera się na eksporcie – miały one stać się zabezpieczeniem przed nagłymi i niespodziewanymi wahaniami kursu złotego.
W poprzednich latach, zwłaszcza w roku 2008, w okresie bardzo silnego złotego, niektóre banki sprzedały polskim firmom tzw. bezkosztowe opcje jednostronne, ustrukturyzowane na korzyść banków. "Z powodu wielomilionowych strat kilka przedsiębiorstw było nawet zmuszonych do ogłoszenia upadłości. Dla wielu silnych spółek konieczność zapłaty bankom wielomilionowych należności oznaczała zachwianie stabilności finansowej" - napisano.
Do tej pory administracja skarbowa nie uznawała wydatków na zakup opcji walutowych przez spółki jako koszt uzyskania przychodów. Jednocześnie, gdy firma wynegocjowała z bankiem umorzenie części należności, różnica ta uznawana była jako przychód, od którego przedsiębiorstwo miało płacić podatek.
MF podało, że sprawie opcji głos zabrała sejmowa komisja finansów publicznych, która w latach 2014-2015 wzywała ministra finansów do zmiany przepisów oraz podejścia urzędników administracji skarbowej, aby zabezpieczyć interesy polskich spółek w nierównej walce z bankami. Ówczesny minister finansów nie ustosunkował się jednak do nich pozytywnie.