Najwięksi przewoźnicy kolejowi już nie tylko wożą kontenery, ale też je magazynują i organizują tzw. ostatnią milę
Kontenery Maerska były dotychczas przewożone na platformach PKP Cargo z trójmiejskich portów do terminali w Kątach Wrocławskich i Sławkowie na Śląsku. Od września pierwsza linia żeglugowa świata i drugi przewoźnik europejski wożą kontenery między Gdańskiem i Warszawą w ramach pociągu operatorskiego. W przeciwieństwie do standardowych połączeń, które ruszają, gdy uda się skompletować cały ładunek, ten jeździ według stałego rozkładu.
– Pociągi operatorskie dają klientom regularność niezbędną w logistyce – mówi Jacek Neska z zarządu PKP Cargo. Po raz pierwszy ten model zastosował Loconi Intermodal. Prezes spółki Lidia Dziewierska zaoferowała miejsce na swoich platformach kontenerowych z rabatami dla klientów, którzy wykupują usługę w przedsprzedaży i w ostatniej chwili. Model zadziałał. Teraz sięgają po niego więksi gracze.
Nowością jest to, że PKP Cargo realizuje nową usługę dla Maerska w systemie „port to door”. Przewoźnik kolejowy odbiera kontener z portu, przewozi go pociągiem do terminalu, a następnie – w ramach obsługi tzw. ostatniej mili – przeładowuje na samochód i o wskazanej godzinie dostarcza do klienta. PKP Cargo ma własne naczepy ciężarówkowe, które należą do spółki córki Cargosped. Korzysta też z podwykonawców, czyli przewoźników drogowych. – Nie chcemy tylko wozić towarów. Jesteśmy w stanie świadczyć szeroki zakres usług logistycznych, wliczając w to magazynowanie kontenerów i obsługę ostatniej mili – twierdzi Jacek Neska.
Jak wynika z danych Urzędu Transportu Kolejowego, w pierwszym półroczu PKP Cargo miało 45 proc. udziału w rynku przewozów intermodalnych. W tym czasie przewiozło w kontenerach 2,3 mln ton. Maersk jest jednym z głównych klientów w tym segmencie. Przewozy intermodalne realizuje także ośmiu innych przewoźników. W pierwszym półroczu wszyscy przewoźnicy przetransportowali niemal 550 tys. TEU (kontenerów 20-stopowych). To wynik o 3 proc. gorszy niż rok wcześniej. W pierwszym półroczu przeładunki w portach w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Świnoujściu spadły o 17 proc., co zarządcy terminali wiążą m.in. z rosyjskim embargiem.