W roku 1990 dziennikarz BBC Tim Sebastian zapytał premiera Singapuru Lee Kuan Yew o możliwość powtórzenia przez Chiny singapurskiego sukcesu ekonomicznego. Polityk przypomniał, że Singapur był miastem prostych, ciężko pracujących ludzi.
A wielki dorobek kultury od wieków narastał w Chinach. Tam byli wykształceni mandaryni, filozofowie i pisarze. „Jeżeli my coś możemy zrobić, to oni na pewno potrafią to samo”. Tak więc Lee Kuan Yew uznał kulturowy dorobek Chin za przesłankę ich pomyślnego rozwoju gospodarczego. Warto przypomnieć, że premier Singapuru przez wiele lat był znany jako Harry Lee i określany mianem najwybitniejszego Brytyjczyka na wschód od Suezu. Był człowiekiem wykształconym w Wielkiej Brytanii i ceniącym dorobek tego państwa. Jako premier spowodował wykorzystanie w ustroju państwa-miasta niektórych brytyjskich wzorców instytucjonalno-prawnych. Znał też i cenił zachodnią wiedzę o zarządzaniu i marketingu. Sprzyjał jej wykorzystywaniu w Singapurze. Nie była ona jednak dla niego „jedynie słuszna”. Przejmowanie zachodnich wzorców i doświadczeń miało i ma miejsce w wielu państwach Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Szczególnie skuteczne i użyteczne dla szybkiego rozwoju okazały się one w Japonii, Korei Południowej, Singapurze, Hongkongu i na Tajwanie. Przypomnijmy, że społeczności wymienionych państw i terytoriów przez wiele stuleci pozostawały pod wpływem konfucjanizmu.
W przeszłości konfucjanizm był czasami traktowany jako hamulec rozwoju i modernizacji. W czasie rewolucji kulturalnej w Chinach miała miejsce kampania krytyki i odrzucania konfucjanizmu uznawanego za „reakcyjną ideologię”. Obecnie w Chinach ma miejsce intensywne i szerokie zainteresowanie filozofią Konfucjusza. Powstają współczesne reinterpretacje konfucjanizmu.
Niedawno z prasy codziennej dowiedziałem się, że w roku 2016 w niektórych polskich szkołach średnich będzie nowy przedmiot nadobowiązkowy – filozofia. Tymczasem w wielu krajach, m.in. we Francji i w Finlandii, od lat filozofia jest przedmiotem obowiązkowym. Zwolennicy ciasnego praktycyzmu w oświacie – nie mówiąc już o naszych zwolennikach salazaryzmu – nie widzą użyteczności filozofii. A jest to wiedza rozszerzająca horyzonty umysłowe i sprzyjająca kształtowaniu krytycznego myślenia. Teoretycy i praktycy edukacji od dawna uznawali, że filozofia powinna być składnikiem wyższego wykształcenia. W okresie stalinowskim jej elementy były włączane do dogmatyczno-propagandowego przedmiotu zwanego podstawami marksizmu-leninizmu. W roku 1957 we wszystkich wyższych uczelniach katedry „podstaw” zostały zlikwidowane, w programach pojawiła się filozofia. Podręczniki polskich autorów zastąpiły propagandowe publikacje tłumaczone z rosyjskiego. Mimo iż podręczniki te poddawane były cenzurze, z reguły reprezentowały wysoki poziom. Nie bez znaczenia było to, że Tadeusz Kotarbiński, Władysław Tatarkiewicz i inni filozofowie powrócili na uniwersytety z emerytalnego zesłania. Kotarbiński przez kilka lat był prezesem Polskiej Akademii Nauk. W programach filozofii uwzględniano tylko kilka kierunków. Jednakże zainteresowani studenci dowiadywali się o innych z obszernej „Historii filozofii” Tatarkiewicza. Mogli też sięgnąć do wielu ważnych dzieł filozoficznych publikowanych w Polsce, ale niedostępnych w innych krajach ówczesnego bloku wschodniego.
Publicysta Sylwester Szafarz w interesującym artykule „Zabójcza »filozofia« głupoty i zła” opublikowanym w „Przeglądzie Socjalistycznym” dokonał przeglądu ważnych kierunków filozoficznych, którym przeciwstawił irracjonalne i niszczycielskie koncepcje polityczne prowadzące do konfliktów i wojen. Te ostatnie określił jako „filozofię” głupoty i zła. W tym kontekście warto wspomnieć Bertranda Russella – wielkiego filozofa, który zdołał wywrzeć pewien wpływ na praktykę polityczną. Jeden z biografów Russella Anthony C. Grayling pisał: „Russell przeciwstawiał się wojnie burskiej i I wojnie światowej, popierał wysiłki sprzymierzonych w czasie II wojny światowej i ciężko pracował przeciwko możliwości wybuchu trzeciej wojny światowej oraz przeciwko rzeczywistości wojny wietnamskiej.
Wojnę przeciwko wojnie prowadził aż do śmierci w wieku lat 97. Zarówno jego wczesne, jak i późne działania antywojenne były przyjmowane wrogo i doprowadziły go do więzienia. Jednakże obecnie nikt nie może powiedzieć, że jego ówczesna postawa była błędna. Kiedy szowinizm i machanie flagą ulega zahamowaniu, a straszliwe koszty są porównywane z trzeźwą oceną przyczyn, dla których w ogóle one zostały poniesione, ludzie zaczynają widzieć wojnę w tej perspektywie, w jakiej Russell dzięki swemu geniuszowi widział ją wówczas, gdy miała ona miejsce”.
Liczmy na to, że z czasem filozofia będzie przedmiotem nauczania we wszystkich polskich szkołach średnich, a w podręcznikach uwzględnione zostaną nie tylko zachodnie, lecz także azjatyckie szkoły filozoficzne. Być może wiedza filozoficzna wyniesiona ze szkół zmniejszy podatność uczennic i uczniów na rasizm, fundamentalizm i inne odmiany „filozofii” głupoty i zła.
Być może wiedza filozoficzna wyniesiona ze szkół zmniejszy podatność uczennic i uczniów na rasizm, fundamentalizm i inne odmiany „filozofii” głupoty i zła

Andrzej Wilk, nauczyciel akademicki

Dziennik Gazeta Prawna