Guenther Oettinger, unijny komisarz ds. cyfrowej gospodarki i społeczeństwa (skądinąd nieco dziwne określenie obowiązków), wypowiedział niedawno znamienne słowa. Jego zdaniem przełomowe innowacje wprowadzane przez amerykańskich potentatów internetowych, takich jak Google, Apple czy Facebook, stanowią wielkie niebezpieczeństwo dla europejskiego przemysłu.
Wydaje się, że wyraził on pogląd popularny w unijnych środowiskach biznesowych – grecki kryzys jest ciągle daleki od zakończenia, a mamy już nowe poważne zmartwienie. Problem dotyczy wielu czołowych i ustabilizowanych branż europejskiego przemysłu, takich jak produkcja samochodów, energetyka, sektor AGD czy agrotechnika. Mówiąc w symbolicznym skrócie, sedno wypowiadanych obaw sprowadza się do przekonania, że prawdziwe dochody przynosić będą nie wspaniałe produkowane w Europie samochody, ale nowe teleinformatyczne usługi oferowane wraz z nimi. I w konsekwencji przełomowe innowacje w tym zakresie mogą przełamać tradycyjny europejski przemysł – niestety w negatywnym rozumieniu tego określenia.
Wyzwanie jest niezwykle poważne, dynamika zmian jest bowiem olbrzymia, zaś szanse na stworzenie w Unii realnej konkurencji dla internetowych gigantów są znikome. Według Oettingera właśnie z tych powodów musimy jak najszybciej zdecydować się na rozwój unijnego przemysłu w oparciu o zupełnie odmienny model biznesowy. Nazwijmy podejście amerykańskie, bazujące na cyfrowej wartości dodanej tworzonej dla towarów i usług w dominującym stopniu przez niezależnych potentatów sieciowych, modelem „zewnętrznym”. Podobny model, połączony z własną, autonomiczną strategią rozwoju, próbują stosować Chiny, zakazując działalności wielu amerykańskim firmom, zastępując je jednak własnymi odpowiednikami takimi jak Alibaba (w miejsce Amazona) czy Baidu (w miejsce Google).
Pozostało
78%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama