Wydaje się, że wyraził on pogląd popularny w unijnych środowiskach biznesowych – grecki kryzys jest ciągle daleki od zakończenia, a mamy już nowe poważne zmartwienie. Problem dotyczy wielu czołowych i ustabilizowanych branż europejskiego przemysłu, takich jak produkcja samochodów, energetyka, sektor AGD czy agrotechnika. Mówiąc w symbolicznym skrócie, sedno wypowiadanych obaw sprowadza się do przekonania, że prawdziwe dochody przynosić będą nie wspaniałe produkowane w Europie samochody, ale nowe teleinformatyczne usługi oferowane wraz z nimi. I w konsekwencji przełomowe innowacje w tym zakresie mogą przełamać tradycyjny europejski przemysł – niestety w negatywnym rozumieniu tego określenia.
Wyzwanie jest niezwykle poważne, dynamika zmian jest bowiem olbrzymia, zaś szanse na stworzenie w Unii realnej konkurencji dla internetowych gigantów są znikome. Według Oettingera właśnie z tych powodów musimy jak najszybciej zdecydować się na rozwój unijnego przemysłu w oparciu o zupełnie odmienny model biznesowy. Nazwijmy podejście amerykańskie, bazujące na cyfrowej wartości dodanej tworzonej dla towarów i usług w dominującym stopniu przez niezależnych potentatów sieciowych, modelem „zewnętrznym”. Podobny model, połączony z własną, autonomiczną strategią rozwoju, próbują stosować Chiny, zakazując działalności wielu amerykańskim firmom, zastępując je jednak własnymi odpowiednikami takimi jak Alibaba (w miejsce Amazona) czy Baidu (w miejsce Google).